Zanim będzie za późno

Maciej Kalbarczyk

publikacja 04.10.2018 06:00

Kora Jackowska przegrała walkę z rakiem jajnika. Na chorobę nazywaną przez lekarzy „cichym zabójcą” co roku zapada ok. 3,5 tys. Polek.

Wczesne wykrycie raka jajnika pozwala  na wyleczenie nawet  75 proc. chorych. Późniejsza diagnoza znacząco zmniejsza  ich szanse. Maciej Kulczyński /pap Wczesne wykrycie raka jajnika pozwala na wyleczenie nawet 75 proc. chorych. Późniejsza diagnoza znacząco zmniejsza ich szanse.

Objawy są bardzo niecharakterystyczne. Na ich podstawie właściwie nie da się nawet wysunąć podejrzenia, że organizm pacjentki zaatakował nowotwór – mówi GN prof. Jan Kotarski, kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Początkom choroby mogą towarzyszyć wzdęcia, bolesne miesiączki, utrata apetytu, bóle brzucha, miednicy i pleców. Bardzo często jednak rozwój nowotworu przebiega bezobjawowo, a dolegliwości pojawiają się dopiero w zaawansowanym stadium. W większości przypadków guz jest wykrywany, gdy choroba jest już rozsiana w jamie brzusznej, co w praktyce uniemożliwia skuteczne leczenie – 5 na 7 kobiet zmagających się z rakiem jajnika jest skazanych na pewną śmierć.

„Ten nowotwór to bardzo trudny przeciwnik. Niewiele kobiet ma szanse na pięcioletnie przeżycie. Zaczęła się walka o kolejny miesiąc, o każdy dzień życia. Przeszłam 3 operacje i dwa kursy chemii, każdy z nich trwał rok” – pisała Kora na stronie internetowej Fundacji Onkologicznej Alivia, dzieląc się swoim doświadczeniem z innymi chorymi. Aż w 80 proc. problem raka jajnika dotyczy kobiet po 50. roku życia, nie brakuje jednak także przypadków zachorowań wśród młodszych osób. Jaki jest mechanizm działania choroby? Czy istnieje sposób na zahamowanie jej rozwoju?

Geny BRCA

Rak jajnika jest trzecim co do częstości występowania nowotworem kobiecych narządów rodnych. W statystykach wyprzedzają go jedynie rak szyjki macicy oraz rak trzonu macicy. Przyglądając się danym dotyczącym liczby zgonów spowodowanych nowotworami, można jednak dostrzec, że „cichy zabójca” zbiera wśród kobiet większe żniwo niż dwa wymienione powyżej schorzenia. O pojawieniu się złośliwego guza w organizmie decydują przede wszystkim predyspozycje genetyczne. – Przyczyną tzw. nowotworzenia mogą być zaburzenia funkcji wielu genów. W przypadku raka jajnika warto wspomnieć o BRCA1 oraz BRCA2, których rolą jest naprawa nieprawidłowego DNA w komórce. Ich uszkodzenie zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia choroby nawet o kilkadziesiąt procent – tłumaczy prof. Jan Kotarski. Nasz rozmówca dodaje, że nie bez znaczenia pozostaje także wpływ środowiska, m.in. złe odżywianie, niezdrowy tryb życia (stres, alkohol, papierosy) oraz promieniowanie magnetyczne. Wśród dodatkowych czynników ryzyka można wymienić endometriozę (schorzenie polegające na przemieszczeniu się błony śluzowej macicy poza jej jamę, najczęściej dotykające kobiety w wieku rozrodczym), brak ciąż, niepłodność oraz cukrzycę, która sprzyja rozwojowi wielu nowotworów.

Po ukończeniu 35 lat ryzyko wystąpienia raka jajnika z każdym rokiem wzrasta mniej więcej o 3 proc. Liczba zachorowań w naszym kraju powoli, ale systematycznie rośnie. Mimo to Polki nadal rzadko poddają się badaniom, które pozwoliłyby zdiagnozować chorobę i rozpocząć terapię zapobiegającą rozwojowi nowotworu.

Trudna diagnoza

Wczesne wykrycie raka jajnika (w I lub II stadium) pozwala na wyleczenie nawet 75 proc. chorych. Późniejsza diagnoza znacząco zmniejsza ich szanse: tylko 30 do 50 proc. kobiet przeżywa 5 lat. – Niestety, statystyki pokazują, że 3/4 wszystkich przypadków zachorowań jest diagnozowanych dopiero w III lub IV stadium. Niezaawansowane nowotwory rozpoznaje się niezwykle rzadko. Jako lekarze widzimy jednak pewne światełko w tunelu – mówi prof. Kotarski. Nasz rozmówca wyjaśnia, że w Polsce powstają kolejne ośrodki, w których kobiety mogą skonsultować ze specjalistą nawet niewinnie wyglądające zmiany w jajniku. Dzięki temu coraz częściej udaje się zdiagnozować chorobę, chociaż to nadal niełatwe zadanie. W przypadku nowotworu jajnika nie odkryto bowiem specyficznego markera, którego podwyższony poziom wykazany w badaniu krwi potwierdzałby obecność intruza w organizmie. Z kolei badania USG oraz rezonans magnetyczny umożliwiają co prawda wykrycie guza, ale nie pozwalają określić, czy jest on złośliwy, czy łagodny. – Diagnostyka i kwalifikacja do operacji opierają się nie na rozpoznaniu nowotworu, ale na ocenie ryzyka jego wystąpienia. Jeśli kobieta wie, że w jej rodzinie chorowano na raka jajnika, piersi lub jelita grubego, powinna wykonać bezpłatne badanie, które pozwala wykryć mutację w genach BRCA. Żeby to zrobić, wystarczy skierowanie od lekarza rodzinnego do poradni genetycznej lub ginekologa onkologa – tłumaczy prof. Kotarski. Specjalista dodaje, że brak chorób w rodzinie nie zwalnia żadnej kobiety od systematycznych konsultacji ginekologicznych, które powinny odbywać się przynajmniej raz w roku.

Platyna i chemia

Zaawansowanego raka jajnika nie da się wyleczyć, to choroba śmiertelna. Kiedyś kobiety umierały krótko po jej rozpoznaniu, obecnie nowoczesne leki pozwalają znacznie wydłużyć życie chorych. Koszty leczenia są refundowane przez NFZ. To w części zasługa Kory Jackowskiej, która zabiegała o to, aby państwo opłacało pacjentkom terapię Olaparibem, stosowanym w ramach leczenia podtrzymującego u chorych z nawrotowym platynowrażliwym zaawansowanym rakiem jajnika.

Tę samą terapię stosuje się także m.in. w przypadkach zachorowań na raka jajowodu oraz pierwotnego raka otrzewnej.

– O wrażliwości lub niewrażliwości nowotworu na platynę dowiadujemy się dopiero po zastosowaniu kuracji, inaczej nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić – mówi prof. Kotarski. Jeśli rak okazuje się odporny na tę substancję, w leczeniu stosuje się agresywną chemioterapię.

Dopóki guz nie daje przerzutów do jamy brzusznej, można usunąć go operacyjnie. Niektóre kobiety, zdając sobie sprawę ze zwiększonego ryzyka zachorowania na raka jajnika, decydują się na inwazyjny zabieg, jeszcze zanim choroba pojawi się w organizmie. Profilaktyczne usunięcie zdrowych narządów jest gwarancją, że nowotwór w ogóle się nie rozwinie. – Ludzie często pytają, czy to jest konieczne. Nie, to jest po prostu lepszy wybór. Zagrożone rakiem osoby, które nie planują już ciąży, powinny zgodzić się na wycięcie jajnika i jajowodów – przekonuje prof. Kotarski.

Lekarze ubolewają, że w Polsce kobiety rzadko zgłaszają się na badania profilaktyczne. Podczas realizacji Narodowego Programu Profilaktyki Raka Szyjki Macicy z propozycji darmowej diagnostyki skorzystało zaledwie 10 proc. zaproszonych osób. – Dlaczego Szwedki się zgłaszają, a Polki nie? Kompletnie tego nie rozumiem. Mam wrażenie, że pod względem świadomości zdrowotnej nadal nie dorośliśmy do wyzwań XXI w. Jeśli chodzi o profilaktykę i diagnostykę nowotworów, jesteśmy w ogonie Europy – mówi prof. Kotarski.

Rak w organizmie Kory zaczął się rozwijać prawdopodobnie już pod koniec lat 90. Wtedy artystka zaczęła cierpieć na silne bóle brzucha, które lekarze mylili ze zwykłymi dolegliwościami żołądkowymi. Podawane antybiotyki i środki przeciwbólowe nie pomagały. Dopiero kilkanaście lat później prowadzący Korę medyk postanowił skierować ją na badania genów BRCA. Na uratowanie życia wokalistki było już jednak za późno, nowotwór zdążył dotrzeć do otrzewnej. – Dzięki dostępowi do nowoczesnych leków pani Kora i tak żyła relatywnie długo. Gdyby chorobę wykryto wcześniej, prawdopodobnie zostałaby pokonana. Być może jeszcze przez kilka lat moglibyśmy podziwiać artystkę na scenie – podsumowuje prof. Kotarski.

TAGI: