Sfotografować niewidzialne

Tomasz Rożek

GN 16/2019 |

publikacja 18.04.2019 00:00

Ta fotografia obiegła świat szybciej niż zdjęcia celebrytów i najważniejszych polityków. Na tę fotografię czekało więcej osób niż na zdjęcie potomka najbardziej znanej rodziny królewskiej. Przed Państwem zdjęcie czarnej dziury.

Sfotografować  niewidzialne Jin Liwang /Xinhua/east news

Żeby być ścisłym: nie tyle czarnej dziury, ile obszaru wokół niej. Czarne dziury są obiektami niewidocznymi. Nie dlatego, że nasza technologia jest wciąż niedoskonała. One są niewidoczne ze swojej natury. Nie odbijają żadnego światła (promieniowania), nie produkują własnego. Wszystko, co na nie padnie, począwszy od materii, a skończywszy na promieniowaniu, jest przez nie natychmiastowo i bezpowrotnie pochłaniane. Takich obiektów nie da się zobrazować. Nie da się „naocznie” stwierdzić, czy są kulami (raczej tak), czy sześcianami (prawie na pewno nie). Czy ich powierzchnia jest idealnie płaska jak lustro (tak nam się wydaje), czy raczej pofałdowana jak masyw Himalajów (to dość mało prawdopodobne). W końcu, czy jest tam rzeczywiście czarno. Tego nie dowiemy się nigdy. Dlaczego? Bo czarne dziury – jak sama nazwa wskazuje – są dla nas niewidoczne.

Jak ją zobaczyć?

Nie znaczy to jednak, że nic o nich nie wiemy. Powietrza też nie widać, a jednak dmuchając w rurkę, możemy zrobić z niego pęcherzyki, które widzimy pod wodą. I choć powietrze dalej jest w nich niewidoczne, to jednak widzimy granicę pomiędzy gazem a cieczą. Widzimy, gdzie te bańki są, jakiej wielkości są i jaki mają kształt.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.