Grzech zaniechania

Tomasz Rożek

publikacja 30.06.2019 06:00

Zadziwia mnie głęboka wiara w to, że problemy odpowiednio długo ignorowane i zamiatane pod dywan same się rozwiążą.

Kilka miesięcy temu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport o fatalnym poziomie nauczania matematyki w Polsce HENRYK PRZONDZIONO / Foto Gośćv Kilka miesięcy temu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport o fatalnym poziomie nauczania matematyki w Polsce
.W raporcie znalazła się rekomendacja, by zlikwidować obowiązkowe egzaminy z matematyki np. na maturze

Nie, nie rozwiążą się. Przeciwnie, spiętrzą się i wybuchną z siłą, której nie da się opanować.

Temat dotyczy każdego z nas. Z lenistwa, czasami z braku czasu, często z braku odwagi przekładamy na jutro coś, co trzeba było zrobić wczoraj. Kilka miesięcy temu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport o fatalnym poziomie nauczania matematyki w Polsce. W raporcie znalazła się rekomendacja, by zlikwidować obowiązkowe egzaminy z matematyki np. na maturze. NIK napisał, że to zbędny stres dla uczniów i niepotrzebny koszt dla rodziców. Koszt korepetycji. W polskiej szkole nieliczni uczą matematyki, większość realizuje zajęcia edukacyjne ze średniej jakości podręczników. Kilka miesięcy w szkole wystarcza, by dziecko straciło zainteresowanie matematyką, nawet gdy wykazuje matematyczne zdolności. Ministerstwo Edukacji o sprawie wie, ale nic z tym nie robi. Po raporcie NIK nie podjęto żadnych działań w celu poprawy sytuacji. Naprawdę wszyscy w MEN-ie uważają, że problem rozwiąże się sam? Podpowiem. Nie, nie rozwiąże się. Przeciwnie, będzie narastał. I w końcu obudzimy się w świecie, w którym fatalny poziom wykształcenia zredukuje nas do roli – co najwyżej – podwykonawcy.

Oczywiście grzechy zaniedbania na swoim koncie mają nie tylko instytucje publiczne. Kilka lat temu wyszło na jaw, że firma Volkswagen oszukuje klientów. Jej samochody kilkudziesięciokrotnie bardziej zanieczyszczały środowisko niż deklarowano. Co więcej, po to, by oszustwo zataić, wymyślono bardzo sprytny mechanizm. Otóż system komputerowy samochodu wiedział, kiedy trwają badania techniczne i wtedy przestawiał tryb pracy silnika tak, że z rury wydechowej wylatywały spaliny czyste niczym łza. Ale gdy auto wyjeżdżało na drogę, tryb pracy silnika zmieniał się i wydech dymił niczym lokomotywa. Sprawę wykryto w USA, a Volkswagen przez długie miesiące udawał, że problemu nie ma. Menedżerowie firmy naprawdę liczyli na to, że rozejdzie się po kościach? W końcu sprawa wybuchła. Do dymisji podał się prezes zarządu firmy. A firma wypłaciła wielomiliardowe odszkodowania.

No właśnie. Jest zaniedbanie, są dymisje i odszkodowania. Oszukani czy wykorzystani muszą dostać zadośćuczynienie. Słowa – niestety – są tanie, można je ze smutną miną wypowiadać bez końca. O szczerości intencji świadczą czyny. A problemy nie mają zwyczaju rozwiązywać się same z siebie.