Epoka uzależnień

publikacja 13.07.2010 11:17

O stresie, szybkim tempie życia i zaniedbywanych dzieciach z dr. Bohdanem Woronowiczem rozmawia Tomasz Rożek.

Epoka uzależnień Jakub Szymczuk/Agencja GN Dr. Bohdan Woronowicz

Tomasz Rożek: Żyjemy w epoce uzależnień?
Dr Bohdan Woronowicz: – Moim zdaniem tak. Jak wiek XX był wiekiem nerwic, tak wiek XXI jest wiekiem uzależnień.

A może po prostu jest większa świadomość, lepiej potrafimy uzależnienia rozpoznawać?
– Świadomość rzeczywiście jest większa. Coraz częściej o problemie uzależnień się mówi, coraz częściej pisze. Nasza rozmowa jest tego najlepszym przykładem. Może ktoś, kto ją przeczyta, zastanowi się nad sobą czy nad swoimi bliskimi i poszuka porady. Ale faktem też jest, że coraz więcej osób się uzależnia. Jest coraz więcej możliwości…

Dlaczego dzisiaj ludzie uzależniają się częściej niż – powiedzmy – 50 lat temu?
– Bo żyjemy w większym tempie niż kiedyś. A to wiąże się z poszukiwaniem szybkiej gratyfikacji, sztucznego poprawiania swojego samopoczucia. Człowiek poszukuje czegoś, co mu sprawi przyjemność, wyluzuje go, pozwoli się odprężyć. W ten sposób trafia na jakąś substancję albo jakieś zachowanie, które pozwoli mu uciec od codzienności, od problemów, nie rozwiązując ich przyczyny. Biegniemy coraz szybciej i coraz częściej w pojedynkę. Coraz słabsza jest kontrola społeczna. Kiedyś ludzie słuchali, co miał im do powiedzenia Kościół, dzisiaj do kościoła chodzą, ale coraz częściej wyznają własny system wartości. A w nim nierzadko jest miejsce na zachowania, których kiedyś nikt nie akceptował.

Ludzie szukali przyjemności, ucieczki chyba zawsze…
– Dziś są bez porównania większe możliwości. Kiedyś nie było komputera czy supermarketów. Było mniej pokus.

Czy wszystko, co sprawia nam przyjemność, może nas uzależniać?
– Rozróżnijmy dwie rzeczy: uzależnienie i pasję. Nie ma niczego złego w robieniu rzeczy, które sprawiają nam przyjemność. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy nie potrafimy przestać. Z samego faktu, że ktoś lubi kosić trawę czy chodzić do kina, nie wynika, że jest uzależniony.

Gdzie jest zatem granica między pasją a uzależnieniem?
– Jest trudna do określenia. Jeżeli ktoś powtarza pewne zachowanie pomimo wyraźnych szkód, jakie ono powoduje, możemy mówić o uzależnieniu. Najczęściej otoczenie to widzi, ale osoba uzależniona nie zdaje sobie z tego sprawy.

O jakiego rodzaju szkodach Pan mówi?
– Na przykład o zaniedbaniu rodziny, pracy, szkoły. Ale także o szkodach zdrowotnych. Od długiego siedzenia przy komputerze może się popsuć wzrok czy kręgosłup. Czasami uzależnieni od gier w sieci biorą amfetaminę po to, żeby nie zasypiać. Organizm rujnują wtedy i narkotyki, i brak snu.

Czy biologia ma jakiś wpływ na częstość uzależnień? Czy są osoby bardziej i mniej podatne na uzależnienia?
– Mechanizmy biologiczne odgrywają pewną rolę, ale bardzo ważne jest na przykład jak człowiek radzi sobie z życiowymi wyzwaniami, czy umie stawić im czoła.

Co powinni robić rodzice, żeby ich dzieci, kiedy dorosną, nie uzależniały się?
– Uzależnienia niewiele mają wspólnego z wiekiem. Uzależnione mogą być także dzieci. Dziecko powinno uczyć się dobrych relacji. Powinno w domu czuć się bezpieczne. Bez tego będzie szukało oparcia na zewnątrz. A wtedy może trafić do grupy, gdzie szerzy się jakaś patologia. Rodzice powinni uczyć swoje dzieci pokojowego rozwiązywania problemów i radzenia sobie ze stresem w sposób naturalny, bez podpierania się np. chemią. Tak na dobrą sprawę cała działalność profilaktyczna powinna być nastawiona na rodziców. Rodzice powinni pewnych rzeczy się nauczyć, po to, żeby wiedzieć, jak z dziećmi postępować, jak reagować. Sama profilaktyka prowadzona w szkołach i nastawiona na ludzi młodych daje ograniczone efekty. Młody człowiek z domu powinien wynosić pewne normy. A rodzice powinni mieć czas dla swoich dzieci, powinni im dawać poczucie bezpieczeństwa, traktować je jak partnerów, z którymi można poważnie rozmawiać. W ten sposób buduje się zaufanie, które w dorosłym życiu procentuje także tym, że wchodzący w życie człowiek jest odporniejszy na złe wpływy środowiska, w którym przychodzi mu funkcjonować. Widzę ogromną rolę nie tylko rodziców, ale także lekarzy rodzinnych, którzy o uzależnieniach i profilaktyce uzależnień powinni więcej wiedzieć, umieć rozmawiać zarówno z dorosłymi, jak i z dziećmi.

Jakich uzależnień przybywa dzisiaj najszybciej?
– Coraz większym problemem jest uzależnienie od komputera i od sieci. To dotyczy zarówno dorosłych, jak i dzieci. To problem jeszcze nie do końca zbadany. Komputery na stałe weszły w nasze życie wcale nie tak dawno, natomiast gdyby dobrze policzyć uzależnionych od komputera, nie jestem pewien, czy nie byłoby ich więcej niż uzależnionych od alkoholu. Rodzice – pewnie mając na myśli dobro dziecka – kupują mu komputer i wstawiają do pokoju. Cieszą, się, gdy ich pociecha siedzi w domu, a nie włóczy się z jakimiś łobuziakami. Z czasem okazuje się jednak, że pojawiają się problemy w szkole i w relacjach z innymi dziećmi. Dziecko wprawdzie siedzi w domu, ale czas spędza przed komputerem. Nie można go od niego odciągnąć.

I co wtedy robić? Od razu iść do specjalisty?
– Można najpierw samemu próbować ograniczać to, bez czego uzależniony nie potrafi się obejść. To dotyczy nie tylko ludzi młodych i nie tylko uzależnionych od komputera. Warto próbować znaleźć powody, dla których mają miejsce pewne zachowania. Spróbować znaleźć przyczynę. Uzależnienia pojawiają się u ludzi z deficytami umiejętności życiowych. Podam przykład. Nieśmiały chłopak chce porozmawiać z dziewczyną, ale się wstydzi. Zauważa jednak, że gdy „strzeli” trzy piwa albo wódkę, opory znikają. Po jakimś czasie ten chłopak już nie potrafi obejść się bez alkoholu. Chcąc uniknąć alkoholizmu, warto więc uczyć się opanowania nieśmiałości, bo to ona może być przyczyną sięgania po alkohol. A może chłopak jest nieśmiały, zahukany, bo w jego domu rodzinnym coś się nie układało? W ten sam sposób można próbować uniknąć uzależnienia dziecka od sieci. Może wszystko zaczęło się od tego, że nikt dorosłych nie miał czasu porozmawiać z tym dzieckiem, zająć się nim? Ono szybko zauważyło, że nie potrzebuje opiekunów, bo ma komputer. Gdy próby samoograniczania się nie skutkują, warto wybrać się jednak do specjalisty.

Uzależnienie od alkoholu, od komputera, od seksu, od narkotyków – to wszystko jest ta sama choroba?
– Nie taka sama, ale bardzo podobna. Jest bardzo wiele zbliżonych cech we wszystkich uzależnieniach.

I leczy się je wszystkie w ten sam sposób?
– W podobny. W czasie leczenia osoby uzależnionej od zakupów – bo takich też jest sporo – uczy się np. racjonalnego gospodarowania pieniędzmi. W przypadku leczenia uzależnienia od sieci uczymy gospodarowania czasem. Bardzo ważna jest identyfikacja z uzależnieniem. Zadaniem terapeuty jest pokazanie, udowodnienie, że nadmiarowe korzystanie z czegoś jest faktem, że nie jest wymysłem otoczenia. Bo osoba uzależniona zdaje sobie z tego sprawę jako ostatnia.

W którym momencie powinno się iść do specjalisty?
– Wtedy, kiedy zauważymy, że jakieś zachowanie, jakaś substancja powoduje pozytywną zmianę w naszym samopoczuciu. Jeżeli zauważymy, że na przykład po napiciu się alkoholu stajemy się kimś innym, kim nie potrafimy być w sposób naturalny, to będzie pierwszy sygnał, że jest niedobrze. Jest prawdopodobne, że to będzie się powtarzało, a wtedy do uzależnienia jest już bardzo krótka droga.

Dr med. Bohdan Woronowicz jest psychiatrą, specjalistą i superwizorem psychoterapii uzależnień. Kieruje Ośrodkiem Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie