publikacja 21.11.2019 00:00
Ponad rok temu pisałem w „Gościu” o dziwnym obiekcie, który przeleciał przez środek Układu Słonecznego tak niespodziewanie, że zdążyliśmy zobaczyć tylko jego „plecy”. Podobna sytuacja zdarzyła się po raz kolejny.
M. Kornmesser /ESO/wikimedia
Obiekt nazwany Oumuamua „odwiedził” nasz Układ Słoneczny ponad rok temu.
Układ Słoneczny jest jednym z setek milionów, a może nawet miliardów układów planetarnych Drogi Mlecznej. Nie powinno więc dziwić, że wlatują w niego okruchy skalne z gwiezdnego sąsiedztwa. A jednak obserwacja takich „gości” dziwi. Po pierwsze dlatego, że poruszają się oni z bardzo dużą prędkością, a to bardzo utrudnia ich złapanie. Po drugie, odległości w kosmosie – nawet pomiędzy gwiazdami w galaktyce – są tak ogromne, że obiekty poruszające się pomiędzy układami planetarnymi w drodze muszą spędzać nie tysiące, ale raczej setki tysięcy albo miliony lat.
Co to było?
W ostatnich kilku latach obiektem pozasłonecznym, który w mediach opisywano najszerzej, był Oumuamua. Pierwsze jego zdjęcia pochodzą z połowy października 2017 roku. Zrobiono je trzy dni po tym, jak znajdował się on najbliżej Ziemi. Najbliżej, czyli w odległości 25 mln kilometrów (jedna szósta odległości między Ziemią a Słońcem). Dosyć szybko – analizując trajektorię – astronomowie doszli do wniosku, że Oumuamua nie może pochodzić z Układu Słonecznego. Obiekt ten musiał przylecieć z zewnątrz. Co o nim wiemy? Miał bardzo oryginalny kształt – przypominał 150-metrowe cygaro (był aż 10 razy dłuższy niż szerszy). Zwykle asteroidy mają kształt zbliżony do kulistego albo nieregularny. Ponadto stwierdzono, że Oumuamua (w jednym z hawajskich dialektów oznacza to „Pierwszy Posłaniec”) jest gęsty i ciężki, czyli najpewniej składa się z metali. Inne badania wskazały, że ten metal jest pokryty rdzą, czyli miał kontakt zarówno z wodą, jak i z tlenem. Z kolei dzięki astronomom z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy prowadzili swoje obserwacje przez teleskop Gemini North na Hawajach, wiemy, że Oumuamua koziołkował w dość nieregularny sposób.
Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.