Tajemnice zielonego munduru

Szymon Babuchowski

publikacja 20.09.2010 09:46

Kiedy samochód zderzy się z jeleniem albo huragan poprzewraca drzewa, na miejscu zdarzenia zjawia się tajemniczy pan w zielonym mundurze. Kim jest ten człowiek? To leśnik.

Tajemnice zielonego munduru Józef Wolny/Agencja GN

Większość z nas niewiele wie o tym dżentelmenie. Być może niektórzy znają ów mundur, na którym srebrną nitką wyhaftowano dębowe liście. Inni mają przed oczami obraz leśniczówki stojącej na porośniętym drzewami odludziu. A jeszcze innym słowo „leśniczy” kojarzy się tylko z… bajką o Czerwonym Kapturku. Często nie zdajemy sobie sprawy, z jak ciężką pracą wiąże się zawód leśnika i że musi on być dyspozycyjny o każdej porze – nieważne, czy akurat jest noc, niedziela czy święto. Że powinien być sprawny fizycznie i mieć dobrą orientację w terenie, bo bycie leśnikiem oznacza długie, często samotne wędrówki po lesie. I wreszcie – że musi być odpowiedzialny, bo jego praca wiąże się z planowaniem: jakie drzewa posadzić, ile wyciąć, jaką liczebność roślinożernych ssaków utrzymać, by nie zniszczyły lasu.

Lasy dwudziestolecia
W Polsce pierwsze decyzje dotyczące tworzenia administracji leśnej zapadły w dwudziestoleciu międzywojennym, tuż po odzyskaniu niepodległości. W 1920 r. powstały cztery zarządy okręgowe lasów państwowych – w Warszawie, Radomiu, Siedlcach i Lwowie. Zaledwie cztery lata później prezydent Stanisław Wojciechowski powierzył nowo powstałemu przedsiębiorstwu pod nazwą Polskie Lasy Państwowe gospodarowanie polskimi lasami. Wizję funkcjonowania tej organizacji nakreślił w latach 30. jej pierwszy dyrektor – Adam Loret. Przeprowadził on pierwszą inwentaryzację zasobów leśnych Polski i był współorganizatorem nowoczesnego przemysłu drzewnego. Dzięki niemu Lasy Państwowe stały się instytucją dochodową.

– Śledząc międzywojenną prasę, można zauważyć olbrzymie zainteresowanie tematami leśnymi – mówi Jarosław Krawczyk z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku. – Tematyka leśna pojawia się w tekstach gospodarczych, społecznych, a nawet… kryminalnych, gdy opisywane są np. napady na gajowych. Te artykuły świetnie ukazują, jak zmieniało się podejście Polaków do lasów. W pierwszej fazie dwudziestolecia dominują tematy gospodarcze, dotyczące pracy w lesie, zarobków, zapotrzebowania na drewno. Później na czoło wybija się kwestia Puszczy Białowieskiej, eksploatowanej przez Brytyjczyków, i kontrowersje wiążące się z tą decyzją polskiego rządu. W latach 30., gdy wiele spraw zostało już uregulowanych, w prasie pojawia się więcej tekstów koncentrujących się na samym życiu leśników. Ale można też znaleźć w gazetach z tego czasu informacje odnoszące się do polityki. Na przykład w wydanym tuż przed wojną „Dzienniku Białostockim” znalazłem wiadomość o tym, że Hermann Göring, który przyjeżdżał do Polski na polowania, podarował prezydentowi Mościckiemu samochód myśliwski…

Leśnicy na froncie
Podczas II wojny światowej polskie lasy mocno ucierpiały. Zarówno hitlerowskie Niemcy, jak i Związek Radziecki prowadziły na zajętych przez siebie terenach gospodarkę rabunkową. Przede wszystkim jednak podczas wojny ginęli leśnicy. Wielu z nich wspierało oddziały partyzanckie, nierzadko narażając przy tym życie własne i swoich najbliższych. Dziś o tamtych wydarzeniach świadczą mogiły.

– Na terenie, nad którym sprawuję pieczę, sporo jest takich śladów, zresztą nie tylko z ostatniej wojny – mówi Waldemar Walczak, nadleśniczy z podwarszawskiej Drewnicy. – Wiele z tych miejsc jest znaczonych krzyżami. Opiekujemy się nimi. Szacuje się, że łącznie na wszystkich frontach II wojny światowej walczyło ok. 11 tys. leśników, z czego aż 724 zginęło w Katyniu, Miednoje i Charkowie. Zginął także dyrektor Adam Loret, zastrzelony przez NKWD w listopadzie 1939 roku w okolicach Wołożyna. Po wojnie państwo przejęło od właścicieli wszystkie lasy powyżej 25 hektarów, odgórnie narzucając normy w pozyskiwaniu surowca. Nie zawsze były one zgodne z zasadami racjonalnej gospodarki. Dopiero ustawa o lasach z 1991 roku uregulowała te kwestie. Dziś liczy się nie tylko dostarczenie surowca drzewnego, ale także trwałe zachowanie lasu i jego różnorodności biologicznej. Praca dzisiejszych leśników różni się nieco od tej, którą wykonywali ich przodkowie. Przede wszystkim współcześni pracownicy mają do dyspozycji nowocześniejsze narzędzia, które usprawniają pomiary i monitoring lasów. Zarządzanie lasami wspomagane jest przez System Informatyczny Lasów Państwowych, stanowiący unikat na skalę światową. Jednak nawet najdoskonalsze komputery nie zastąpią obserwacji w terenie. Leśnik musi mieć dobry wzrok i słuch, i być czujnym. Nic dziwnego, że kandydaci na leśników to zwykle ludzie o dużej wrażliwości, szukający możliwości wyciszenia się. Co ciekawe, w ostatnich latach wzrasta wśród nich liczba pań.

Fachowiec i animator
Od leśników wymaga się minimum średniego wykształcenia ze specjalizacją leśną. W praktyce jednak coraz większy nacisk kładzie się na to, by osoby wykonujące ten zawód miały ukończone studia. Mogą specjalizować się np. w ekonomice leśnictwa, hodowli lasu, jego ochronie czy inżynieryjnym zagospodarowaniu, ale przedmioty specjalistyczne tutaj nie wystarczą. – Studenci leśnictwa otrzymują też solidną wiedzę zarówno z nauk ścisłych, jak i humanistycznych – zaznacza Waldemar Walczak. To ważne także dlatego, że będą później pracować na wsiach i w małych miasteczkach, gdzie osób z wyższym wykształceniem nie ma zbyt wielu. Zdarza się więc, że oprócz sadzenia lasu, pomiarów, walki ze szkodnikami i innych obowiązków, leśnikowi dochodzi jeszcze jedna funkcja: animatora życia kulturalnego. Choć praca do lekkich nie należy, to jednak można śmiało powiedzieć, że większość leśników kocha swój zawód.

– Nic nie zastąpi takich widoków jak ten, który ujrzałem kilkanaście lat temu – opowiada pan Waldemar. – Przy pierwszym śniegu wataha pięciu wilków szła przez wydmę w rzadkim lesie. Innym razem na niewielkiej przestrzeni zobaczyłem aż szesnaście łosi. Takich rzeczy się nie zapomina. Te niecodzienne przeżycia sprawiają, że między osobami pracującymi w lesie wytwarza się coś w rodzaju wspólnoty. Wielu leśników podkreśla, że dogadują się z łatwością także w grupach międzynarodowych. Warto dodać, że polscy leśnicy cenieni są za granicą, zwłaszcza w Irlandii i Norwegii, gdzie często znajdują zatrudnienie. Najbardziej jednak cieszy widok zielonego munduru w naszym rodzimym lesie.