57 rycerzy antycovidowych. Tak ich nazwali Włosi

baja /Il Messaggero

publikacja 04.06.2020 08:28

Jest wśród nich pielęgniarka, która zasnęła na klawiaturze komputera, taksówkarz, który przewiózł 1300 km na własny koszt chorą na raka dziewczynkę, karabinier, który podarował całą swoją pensję... I polski naukowiec z Gdańska!

57 rycerzy antycovidowych. Tak ich nazwali Włosi Il Messaggero /FB Na pierwszym zdjęciu z kolażu wyczerpana Elena Pagliarini - ta fotografia obiegła cały świat. Wszyscy nagrodzeni to i tak tylko niewielka reprezentacja Włochów o szlachetnych sercach, którzy zaangażowali się w walkę z pandemią.

Prezydent Włoch Sergio Mattarella uhonorował wczoraj 57 "rycerzy antycovidowych". Kwirynał [na tym wzgórzu znajduje się pałac prezydencki; tak zwykło się mówić w przenośni na urząd głowy państwa - przyp. aut.] nagrodził państwowymi nagrodami zasłużonych w walce z koronawirusem, którzy wnieśli dobro w życie kraju w czasach pandemii.

"To Włochy wyrzeczeń i tej tajemniczej (i cichej) siły, która od zawsze utrzymuje ten kraj, którą nauczyliśmy się ujawniać także w walce przeciwko COVID-19, i która rozgrzała nam serca w dramatycznych dniach minionego marca, kiedy pandemia zbierała straszliwe żniwo setek ofiar dziennie" - pisze rzymski dziennik "Il Messaggero". "Wśród 57 rycerzy, uhonorowanych przez prezydenta Mattarellę, są ludzie o wzruszających historiach życia, nadzwyczajnej inteligencji, a także zwyczajnej, jak i wielkiej hojności".

Jak zaznacza dziennik, każde z tych nazwisk zasługiwałoby na całą kolumnę w gazecie. Wzrok przyciąga na przykład Elena Pagliarini, pielęgniarka z Cremony, która została sfotografowana, gdy kompletnie wyczerpana zasnęła na klawiaturze komputera pod koniec swojej zmiany [ostatecznie sama została zakażona wirusem, ale wyzdrowiała - przyp. aut]. To zdjęcie obiegło agencje i pozwoliło zrozumieć opinii publicznej na całym świecie skalę dramatu, który przeżywają Włochy, sugerując ekipom telewizyjnym, że należy wejść do lombardzkich szpitali (ale także do szpitala Cotugno w Neapolu), by oddać powagę sytuacji, a także przedstawić wydolność włoskiej służby zdrowia.

Nie sposób opisać wszystkich 57 historii - życiowych i zawodowych - które postanowił nagłośnić i uhonorować prezydent Włoch. "Ważne, że Kwirynał chciał podkreślić - oprócz wyrzeczeń wielu indywidualnych osób - także reakcję zorganizowanych grup i całych struktur ekonomicznych" - pisze "Il Messaggero". "Stąd na przykład uznanie dla naukowców, którzy poświęcili się badaniom nad wirusem, ale także dla odpowiedzialnych za sprzątanie w szpitalach. Ważne były też wyrazy uznania dla pracowników w fabryce butli z tlenem Tenaris w Dalmine, którzy nie przerwali pracy, dopóki nie wykonali pilnego zamówienia z Lombardii".

Wśród uhonorowanych jest wielu lekarzy, wiele pielęgniarek, także tych, którzy wrócili z emerytur do czynnej pracy, zastępując kolegów trafiających na kwarantannę (zwłaszcza w czerwonej strefie); również ksiądz ze Wspólnoty św. Krzysztofa, z wykształcenia lekarz, który podjął pracę w szpitalu. Była też telefonistka numeru 118 w Weronie, która usiłowała uratować starszą kobietę i towarzyszyła jej aż do śmierci, oraz ratownik ze "118" w Piacenzy, który dał świadectwo o pracy jeżdżących do wszystkich przypadków kierowców.

Wśród nagrodzonych naukowców nie brakło biologów, lekarzy i emerytowanych badaczy, między nimi Claudii Balotty, która w 2003 r. wyizolowała wirus SARS. Ciekawostką dla nas jest udział w grupie nagrodzonych naukowców Macieja Stanisława Tarkowskiego (doktora nauk o ziemi z Uniwersytetu Gdańskiego).

Na specjalną wzmiankę zasługuje Ettore Cannabona, komendant posterunku karabinierów Altavilla Milicia w Palermo, który przeznaczył całą swoją miesięczną pensję na cele charytatywne związane z pandemią. Był też alpejczyk z Obrony Cywilnej w regionie Wenecja Euganejska, który z kolegami w rekordowym tempie odrestaurował 5 nieczynnych szpitali. I czarnoskóry zawodnik rugby, który gra we włoskiej lidze, i który zgłosił się jako wolontariusz do pracy w pogotowiu w Parmie. A także lekarz, który wymyślił, że można maski do nurkowania (do tzw. snorkelingu) zaadaptować do celów sanitarnych, i inżynier, który ten pomysł zrealizował. I sprzątaczka w szpitalu, i aptekarz, który codziennie pokonywał 100 km, żeby przedostać się do czerwonej strefy. Także kasjerka z supermarketu Ipercoop w Pesaro, która zostawiła liścik dla pracowników pogotowia "118" i trzy karty przedpłacone, każda na 250 euro. Oraz nauczyciel z wyspy Ischia, który - sam zarażony - kontynuował zdalne nauczanie ze szpitala. Inna nauczycielka, z Palermo, przeprowadziła zbiórkę pieniędzy na zakupy dla rodzin w trudnej sytuacji oraz sprzętu (komputerów i tabletów) dla dzieci do nauki online. Jeszcze inna, z Vicenzy, uczyła przez internet dzieci nawet wtedy, gdy wygasł jej już kontrakt.

Byli wśród nich także pracownicy domów starców, którzy zostali w placówkach, by chronić swoich podopiecznych. Był też przedsiębiorca, co po śmierci swojego pracownika, który zostawił żonę i troje dzieci, zatrudnił wdowę u siebie. Były całe rodziny, które przygotowywały darmowe posiłki dla lekarzy i pielęgniarzy, oraz restaurator, który - zmuszony do zamknięcia swojego lokalu w Caiazzo di Caserta - przygotowywał pizze i ciasteczka dla biednych i starszych ludzi, a także zbierał pieniądze na rzecz szpitala w Casercie. Wśród wyróżnionych nie zabrakło, oczywiście, kobiet, które szyły tysiące maseczek (jedna z nich wymyśliła nawet... przezroczystą maseczkę dla niesłyszących, by mogli czytać z warg!).

Bohaterem został Alessandro Bellantoni, który własną taksówką wykonał gratisowy kurs 1300 km, by przewieźć z Vibo Valentia do szpitala Bambino Gesù (Dzieciątka Jezus) w Rzymie 3-letnią dziewczynkę na kontrolę onkologiczną. A także Mahmoud Lufti Ghuniem, który mieszka we Włoszech od 2012 r., i jest dostawcą pizzy na rowerze. Zameldował się w siedzibie Czerwonego Krzyża w Turynie z... paczką tysiąca maseczek, które kupił z własnej kieszeni. Był przedstawiciel młodzieży turyńskiej, która dostarczała produkty pierwszej potrzeby mieszkańcom, zwłaszcza starszym. I Giacomo, który zaangażował 20 uczniów jako wolontariuszy, by dzwonili do samotnych osób, aby dotrzymać im towarzystwa... Pietro Floreno, który od ponad 10 lat choruje na SLA [stwardnienie zanikowe boczne - przyp. aut.], oddał do dyspozycji chorym na COVID swój zapasowy respirator. Była i zawodowa fotoreporterka, która udokumentowała codzienną pracę wolontariuszy. Oraz założycielka Stowarzyszenia "Anioły na Motorach", która ze swoimi przyjaciółmi motocyklistami zaangażowała się w dostawę lekarstw do domu dla osób chorych na stwardnienie rozsiane.

Uroczystość odbyła się w pałacu prezydenckim na Kwirynale 3 czerwca.