Odpowiedzialność

Tomasz Rożek

GN 27/2020 |

W niektórych miejscach – w sklepach, urzędach, kościołach, komunikacji miejskiej – można odnieść wrażenie, że żadnej epidemii nie ma i nigdy nie było. To jest błąd. Higiena rąk i maseczki w miejscach publicznych są bardzo ważnym elementem przeciwdziałania epidemii.

Odpowiedzialność

Być może winny jest szum informacyjny. Minister Szumowski mówił na początku epidemii, że maseczki nie chronią przed wirusem. To zdanie jest prawdziwe (zresztą sam w podobnym tonie pisałem o maseczkach w „Gościu”), ale wymaga rozwinięcia. Maseczka nie jest filtrem, który zatrzymuje patogeny unoszące się w powietrzu i nie dopuszcza ich do naszych płuc. Skuteczność maseczki w filtrowaniu powietrza to zaledwie kilka procent. Maseczka, którą my zakładamy, chroni innych. Wiemy, że około 80 proc. osób przechodzi COVID-19 bezobjawowo. Wirus w nich jest, ale nie mają oni żadnych objawów (czy w dłuższej perspektywie wirus nie pozostawi po sobie jakichś śladów, nie jest jeszcze jasne). Te osoby także zakażają, choć mogą o tym nie wiedzieć. Oddychając, mówiąc, czasami kaszląc czy kichając, rozsiewają wirusa wokoło. Gdy dzieje się to na świeżym powietrzu, gdy odległość wynosi powyżej 2 metrów, ryzyko infekcji jest ograniczone. Ale w przestrzeni zamkniętej, słabo wentylowanej, takiej jak sklep, kościół, autobus czy biuro, ryzyko złapania wirusa jest duże. Maseczka u osoby, która jest nosicielem wirusa, zasadniczo ogranicza zasięg rozsiewanych mikrokropel. Noszenie maseczek jest wyrazem odpowiedzialności, a nie tchórzostwa, nadmiernej ostrożności czy asekuranctwa.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami noszenie maseczki jest obowiązkowe w przestrzeniach zamkniętych oraz w przestrzeniach otwartych tam, gdzie nie można zachować dwumetrowego dystansu pomiędzy ludźmi. W sklepie czy tramwaju wystarczy jedna osoba bez maseczki, by zakazić wszystkich, którzy w nim przebywają. A mogą to być np. osoby starsze, które to zakażenie mogą przypłacić życiem. Maseczka to nie tyle filtr, ile bariera, która zatrzymuje patogeny, których źródłem jesteśmy my. Te mogą do naszego otoczenia uwalniać się przez usta i nos. Noszenie maseczki na brodzie czy tylko na ustach nie ma sensu. Jeżeli ktoś ma problemy z oddychaniem, może zakładać maseczkę z cienkiego materiału. Lepiej mieć cieniutką niż nie mieć żadnej.

Wielokrotnie pisałem o tym, że jednym z czynników, które miały wpływ na łagodny przebieg epidemii w Polsce (w porównaniu z innymi krajami), była ogromna mobilizacja społeczeństwa. Teraz widzę demobilizację. Czy naprawdę potrzebujemy wzrostu liczby zakażeń, a w konsekwencji liczby przypadków śmiertelnych, by znowu zachowywać się odpowiedzialnie? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.