Duma i zaniedbanie

Bartosz Walter

GN 4/2021 |

publikacja 28.01.2021 00:00

To był jeden z najbardziej dramatycznych momentów w historii NASA. 35 lat temu wielkie marzenie kosmicznych samolotów legło w gruzach. Ale Amerykańska Agencja Kosmiczna wyszła z tej tragedii wzmocniona.

Start wahadłowca Challenger w Centrum  im. Kennedy’ego  na Florydzie. nasa Start wahadłowca Challenger w Centrum im. Kennedy’ego na Florydzie.

Krótko przed południem 28 stycznia 1986 r., po kilkukrotnym przekładaniu startu, prom kosmiczny Challenger powoli wzniósł się z wyrzutni 39B w Centrum im. Kennedy’ego na Florydzie. Towarzyszyła mu – bezpośrednio i przed telewizorami – spora grupa widzów, m.in. wielu uczniów ze szkół w całych Stanach Zjednoczonych. Była to już 25. misja wahadłowca, dlatego sam lot nie budził jakiegoś wyjątkowego zainteresowania.

Kosmiczny samolot

Tym razem jednak nic nie szło zgodnie z przewidywaniami: po 73 sekundach lotu, na wysokości ponad 14 km nad Ziemią, wahadłowiec nagle otoczyła chmura gazu, zaczął zmieniać kierunek lotu, a od głównego zbiornika paliwa oderwały się pomocnicze rakiety, wykonując niekontrolowane manewry w przestrzeni. Zaszokowani widzowie obserwowali rozpadający się pojazd, którego szczątki powoli opadały na Ziemię. Powszechne przekonanie, że wyprawy w Kosmos stały się zwyczajną i bezpieczną metodą podróżowania, legło w gruzach.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.