Strategiczna rura

Tomasz Rożek

GN 19/2021 |

publikacja 13.05.2021 00:00

Połączenie z należącymi do Norwegii złożami gazu to jedna z najważniejszych inwestycji energetycznych w historii Polski.

Do budowy Baltic Pipe zostanie wykorzystanych 23 200 rur. materiały prasowe Baltic Pipe/Energinet Do budowy Baltic Pipe zostanie wykorzystanych 23 200 rur.

Rura na dnie Bałtyku kojarzy się z tą, która biegnie z Rosji do Niemiec. Ale niebawem zostanie położona kolejna, która biegnie z północnego zachodu w „naszą” stronę. Ta inwestycja to Baltic Pipe, raczej system niż jedna nitka gazociągów, dzięki którym gaz z Norwegii, przez Danię, będzie napływał do Polski. Zdaniem polskich polityków to projekt strategiczny, dzięki któremu odetniemy się od dostaw gazu z Rosji. Będziemy go kupowali na Północy, w Norwegii, choć część tamtejszych złóż należy do PGNiG. W ten sposób do Polski będzie mogło docierać 10 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Dla porównania: roczne zapotrzebowanie Polski na gaz wynosi niecałe 20 mld metrów sześciennych i szybko rośnie. W 2022 roku kończy się kontrakt z rosyjskim Gazpromem. Budowa bałtyckiej rury (Baltic Pipe), gazoport w Świnoujściu oraz mniejsze instalacje i połączenia pozwolą zapewnić wystarczającą ilość gazu.

Dyskusje, plany, działanie

Budowa samej rury na dnie Bałtyku to tylko część inwestycji. Konieczne jest wybudowanie gazociągu łączącego system gazociągów leżących na dnie Morza Północnego z duńskim wybrzeżem. Długość tego łącznika wyniesie nieco ponad 100 km. Rozbudować trzeba duńską sieć przesyłową, bez tego nie będzie ona w stanie „przepchać” gazu ze złóż norweskich w kierunku polskiego wybrzeża. Tylko na terenie Danii oznacza to położenie około 200 km nowych gazociągów. Żeby gaz tłoczony w kierunku Polski miał odpowiednie ciśnienie, na wschodnim wybrzeżu Danii konieczne będzie wybudowanie tłoczni. No i w końcu potrzebna jest rura łącząca Zelandię (najbliżej Polski położoną część Danii) z naszym wybrzeżem. Długość tego odcinka nowego gazociągu wyniesie niecałe 300 km. Nie obejdzie się też bez rozbudowy naszego krajowego systemu przesyłowego. W sumie oznacza to budowę lub rozbudowę kilkuset kilometrów nowych gazociągów oraz budowę bądź rozbudowę kilku tłoczni gazu. Koszt całego przedsięwzięcia jest rozłożony na kilka krajów (dofinansowany z pieniędzy unijnych), natomiast Polska zapłaci za niego 2–2,5 mld euro, czyli do 10 miliardów złotych. Dyskusje polityków, dyplomatów i inżynierów trwały wiele lat. Rurociąg z Zelandii do Polski biegnie przez wody terytorialne i wyłączne strefy ekonomiczne trzech państw (Danii, Szwecji i Polski). Po naszej stronie (w miejscowości Pogorzelica, która leży w gminie Rewal) pod koniec kwietnia tego roku rozpoczęto drążenie tunelu niezbędnego do powstania infrastruktury. Z kolei kilka dni później, w pierwszych dniach maja, z portu w Rotterdamie wyruszył włoski statek Castorone, z którego pokładu będzie kładziona rura na dnie Bałtyku. Prace mają przebiegać szybko i zgodnie z harmonogramem, morski odcinek inwestycji ma się zakończyć za kilka miesięcy. Cały system ma być gotowy do pompowania gazu do października 2022 roku, czyli do czasu, kiedy zakończy się kontrakt z Rosją.

Dostępne jest 38% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.