Kałamarnice w kosmosie

Tomasz Rożek

GN 24/2021 |

publikacja 17.06.2021 00:00

Zanim znajdą się dowody na to, że życie we wszechświecie występuje nie tylko na Ziemi, różne zwierzęta wysyła się w kosmos, żeby badać je w stanie nieważkości. Teraz przyszła kolej na kałamarnice.

Wysłanie na orbitę kałamarnic jest częścią eksperymentu, którego celem jest zrozumienie, jak w warunkach kosmicznych działają mikroorganizmy i drobnoustroje. istockphoto Wysłanie na orbitę kałamarnic jest częścią eksperymentu, którego celem jest zrozumienie, jak w warunkach kosmicznych działają mikroorganizmy i drobnoustroje.

Pierwsza była Łajka, zwykły, choć niezwykły kundel. Choć jako pierwsze zwierzę w historii znalazła się na orbicie okołoziemskiej, nie była pierwszym zwierzęciem, który znalazł się w kosmosie. Łajka poleciała tam pod koniec 1957 roku na pokładzie Sputnika 2. Wysłano ją, by sprawdzić, co stanie się z organizmem żywym w nieważkości, podczas dużych przeciążeń i przy bardzo dużych prędkościach. Nie było wiadomo, jak na organizmy żywe wpłynie przebywanie poza atmosferą ziemską, gdzie wysoki poziom promieniowania jest tylko jednym z wielu czynników różniących tamto środowisko od tego, które mamy przy powierzchni Ziemi. Zwierzęta wysyłano w kosmos także w celu sprawdzenia, czy zaprojektowane w laboratoriach systemy podtrzymywania życia są wystarczające. Dzisiaj istoty te wysyła się z innych powodów – nie by przygotować lot człowieka, lecz aby je obserwować w nietypowych warunkach.

Pierwsze próby

Patrząc historycznie, zwierzęta wynoszono wysoko w niebo, zanim ktokolwiek myślał o konstruowaniu rakiet. Pod koniec XVIII wieku na wysokość pół kilometra w gondoli balonu wyniesiono owcę, koguta i kaczkę. Trzeba było sprawdzić, jak na wysokościach poradzą sobie zwierzęta, które normalnie stąpają po ziemi.

Pierwszymi zwierzętami umieszczanymi w rakiecie były myszy i szczury. Takie eksperymenty robiono w początkach XIX wieku. W XX wieku, gdy o lotach w kosmos myślano już całkiem poważnie, gdy powstawały pierwsze konstrukcje i koncepcje statków kosmicznych, balony wynosiły na wysokość kilkudziesięciu kilometrów najpierw nasiona roślin, a potem myszy i chomiki. Chodziło o sprawdzenie wpływu wyższego promieniowania na życie tych ssaków. Psy, koty, małpy i ptaki różnych gatunków w połowie XX wieku latały wysoko w niebo dosyć często. Równocześnie coraz śmielej wysyłano żywe organizmy w kapsułach umieszczanych na szczytach rakiet. I tak w 1946 roku na wysokość ponad 160 km wystrzelono nasiona kukurydzy. Po powrocie na Ziemię zasadzono je i bacznie im się przyglądano. Takich lotów z nasionami innych roślin, a także z zarodnikami grzybów, było całkiem sporo. Równocześnie zaczęto wysyłać zwierzęta, począwszy od muszek owocowych. Był rok 1947, a rakietą, która wynosiła ładunek biologiczny na orbitę, była V2 – jedna z przerobionych rakiet budowanych przez Niemców m.in. w celu ostrzału Londynu.

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.