Auto Fantomasa

Jarosław Dudała

publikacja 23.02.2011 07:20

Wyobraź sobie, że wychodzisz z domu, idziesz do garażu, wsiadasz do samochodu i jedziesz na najbliższe, choćby niewielkie lotnisko. Tam w ciągu niespełna minuty twoje auto przeistacza się w samolot i po chwili szybujesz już nad drogowymi korkami.

Auto Fantomasa   east news/Unimedia Images, Inc./gn Transition to latający samochód. W tym roku wejdzie on do seryjnej produkcji Bajka? Nie!
Takie właśnie możliwości daje Transition – latający samochód amerykańskiej firmy Terrafugia. 5 lat temu założyło ją pięciu absolwentów słynnego Massachusetts Institute of Technology. W 2009 roku ich maszyna została zaprezentowana publicznie, a w tym roku wejdzie do produkcji. Na razie zamówiono 100 sztuk. Transition to pojazd dwumiejscowy, wykonany z nowoczesnych, lekkich materiałów kompozytowych. Napędzany jest popularnym silnikiem do lekkich samolotów Rotax 912S o mocy 100 koni mechanicznych. Wprawia on w ruch śmigło pchające, umieszczone za kabiną pasażerów. Na ziemi wehikuł ten osiąga prędkość 105 km/h. W powietrzu jest szybszy – może lecieć z prędkością maksymalną 185 km/h, a jego prędkość przelotowa to 174 km/h. Maksymalny zasięg to 787 km – dość, żeby przelecieć z jednego krańca Polski na drugi bez międzylądowania.

Transition waży 440 kg i może zabrać na pokład pasażerów i ładunek o łącznej masie 210 kg. Do startu potrzebuje pasa o długości nieco ponad pół kilometra. Wyposażony jest w ekran dotykowy, zwykłą kierownicę, a także drążki sterownicze przy obu fotelach. Zamontowano w nim także systemy bezpieczeństwa, działające na ziemi (strefy kontrolowanego zgniotu i poduszki powietrzne) oraz w powietrzu (spadochron ratunkowy dla całej maszyny). Długość maszyny to 6 m. W konfiguracji do jazdy drogowej jego szerokość wynosi 2,3 m, a wysokość – 2 m. Po automatycznym (czyli niewymagającym wysiadania z kabiny) rozłożeniu skrzydeł ich rozpiętość wynosi 8 m. Zużycie paliwa w locie to niespełna 23 litry zwykłej benzyny samochodowej (5 galonów).

Auto Fantomasa   east news/Unimedia Images, Inc./gn Transition to latający samochód. W tym roku wejdzie on do seryjnej produkcji Ile to kosztuje?
Tu dobre wieści kończą się. Cena Transition wynosić będzie 200–250 tys. dolarów. W porównaniu do cen małych samolotów to sporo, ale to i tak mniej niż kosztują popularne małe helikoptery, które – z racji swej elastyczności, czyli możliwości lądowania poza lotniskami – są chyba pod względem walorów użytkowych bardziej porównywalne do latających samochodów. Poruszać się nimi będą mogły tylko osoby posiadające i prawo jazdy, i odpowiednią licencję lotniczą. W USA Transition mieści się w kategorii lekkich samolotów sportowych (LSA). Praktyczna nauka latania na takiej maszynie trwa tam zaledwie 20 godzin. Szanse na upowszechnienie się tej konstrukcji nie są jednak wielkie. Jak mówi Bartosz Głowacki z redakcji „Skrzydlatej Polski”, coś, co będzie dobrze latać, nie będzie dobrym samochodem. A dobry samochód nie będzie z kolei dobrze latać. To m.in. kwestia zawieszenia, które w aucie musi być solidne, a więc dość ciężkie, podczas gdy samolot powinien być jak najlżejszy.

Producent zachwala jednak swój towar, podkreślając, że jest on stosunkowo tani w utrzymaniu, bo do jego posiadania wystarczy zwykły, niewielki garaż. Nie trzeba więc płacić ani za lotniczy hangar, ani za holowanie maszyny po drogach. Ponadto, gdy pogoda się zepsuje, pilot może wylądować, pojechać dalej drogą, a kiedy pogoda się poprawi, może znów wystartować do lotu. Największą frajdę może jednak sprawić oglądanie z wysoka aut grzęznących w korkach. Firma Terrafugia mogłaby więc sparafrazować popularną reklamę i zbudować taki oto slogan: „Litr benzyny – półtora dolara, latający samochód – 200 tys. dolarów, zobaczyć korki z góry – bezcenne!”.

TAGI: