Komputery z duszą

Szymon Babuchowski

publikacja 26.02.2011 06:44

Zaczyna się zwykle tak samo: na giełdzie starych sprzętów albo w internecie dostrzegają model, który w dzieciństwie stanowił szczyt marzeń. Może to być np. Atari 800 XL albo Commodore 64. A potem to już samo leci.

Komputery z duszą Roman Koszowski/Agencja GN Adam Mankiewicz prezentuje swoją kolekcję w radzionkowskim Muzeum Chleba

Dwieście, trzysta, pięćset egzemplarzy – dom okazuje się zbyt mały, żeby pomieścić kolekcję. – Ze zbieraniem starych komputerów jest tak samo jak ze zbieraniem znaczków – twierdzi Adam Mankiewicz, kolekcjoner z Bytomia. – Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, po co się to robi. Satysfakcję sprawia nie tylko sam fakt posiadania. Cieszę się, że za ileś lat będę mógł pokazać wnukom, jak wyglądały pierwsze komputery osobiste.

Ocalić od zniszczenia
Mankiewicz swoją stronę internetową zatytułował przewrotnie „Kupa Złomu”, ale jego zbiory już teraz spełniają funkcję edukacyjną. Część jego kolekcji jest bowiem udostępniana w Muzeum Chleba, Szkoły i Ciekawostek w Radzionkowie. Wystawa, której towarzyszyła autorska publikacja na temat historii komputerów, została nawet nominowana do Wydarzenia Muzealnego Roku – Sybilla 2009. – To ogromny sukces, jeśli weźmie się pod uwagę ilość i jakość muzeów w całym kraju – cieszy się Adam Mankiewicz.
Inny kolekcjoner, Grzegorz Kręcisz z Łodzi, też nosi się z zamiarem udostępnienia swojej kolekcji, liczącej 270 modeli. Sam nie ma środków na stworzenie takiego muzeum, ale swoją propozycję chce przedstawić władzom Kielc, z których pochodzi. Na razie jego kolekcję można jedynie oglądać w internecie na stronie: www.8-bit.interbit.com.pl.

– Chciałbym jak najwięcej tych sprzętów uratować od zniszczenia – wyznaje. Jako młody chłopak używał sprzętu Atari 800 XL. Potem, jak wszyscy, przeszedł na pecety. Ale kiedy po latach zobaczył, że to, co kiedyś było szczytem marzeń, można dostać za bezcen, postanowił, z sentymentu, kupić jeszcze raz taką „atarynkę”. A jak już było Atari, to czemu nie ZX Spectrum? I tak ko-lekcja zaczęła rosnąć. Pojawiły się w niej unikatowe modele: Meritum 3, Al-Alamiah AX-150 czy sprowadzony z Chorwacji Orao. I jeszcze Elwro 804 Junior PC, z wbudowaną stacją dysków. – Tych komputerów wypuszczono na rynek może sto kilkadziesiąt. Do dziś zostało około dwudziestu, z czego ja mam trzy – mówi z dumą. Dla Adama Mankiewicza jednym z największych skarbów jest IBM 3741 z 1973 roku. To pancerna maszyna wielkości biurka. – Monitor jest wbudowany pod blatem, a wizjerem jest peryskop, jak w Rudym 102 – śmieje się kolekcjoner. – Drukarka waży tyle co kolorowy telewizor Rubin, czyli około 50 kg.

Urok jednego kilobajta
Zbieracze starych komputerów, w przeciwieństwie do filatelistów, mają jeden podstawowy problem: gdzie to wszystko pomieścić. Często posiadają po kilka egzemplarzy tego samego modelu, do tego cały osprzęt: joysticki, magnetofony, stacje dysków. Kręcisz ulokował większość kolekcji u rodziców w Kielcach, Mankiewicz korzysta z magazynów zaprzyjaźnionej firmy. Jednak obaj przyznają, że przechowywanie sprzętu to niemały problem logistyczny. O wiele przyjemniejsze jest wyszukiwanie kolejnych egzemplarzy. Skąd biorą te cacka? Najczęściej kupują na Allegro. – Zdarzają się różne okazje: Commodore 64 czasem uda się zdobyć za jedyne 10 zł. Kiedy zbierze się więcej hobbystów, cena może wzrosnąć nawet kilkunastokrotnie. Ale to i tak nic w porównaniu z czasami, kiedy za komputer trzeba było dać kilka pensji – zaznacza Grzegorz Kręcisz. Dziś, w najlepszym wypadku, stare komputery spoczywają w pawlaczach czy piwnicach. Nierzadko jednak lądują na śmietniku. – Szkoda takiego sprzętu! – mówi z żalem Kręcisz. – Może piętnastolatkowi wyda się on bezwartościowy, ale czterdziestolatek, który przesiadywał do późna, grając w „Boulder Dasha”, dostrzeże w nim duszę. Pierwsze komputery miały 1 kilobajt pamięci RAM, a niektórzy umieli nawet na to napisać grę. Gdyby dzisiejsi twórcy wykazywali się taką zmyślnością, z pewnością nie trzeba byłoby rozpisywać systemów na gigabajty. – Dawne komputery miały jeszcze jeden ważny atut, którego brakuje dzisiejszym maszynom: były przemyślaną całością – podkreśla Adam Mankiewicz. – Takie konstrukcje mogły przetrwać na rynku nawet dziesięć lat.

Biedronka wychodzi z kompa
Kolekcjonerzy przyznają, że uruchamiają komputery tylko od czasu do czasu. – Zazwyczaj po otrzymaniu rozbieram model na czynniki pierwsze i czyszczę – mówi Grzegorz Kręcisz. – W środku można znaleźć różne dziwne rzeczy. Niektórzy radzą nawet, żeby najpierw włożyć komputer na pewien czas do pustej wanny. Podobno wtedy wyłazi z niego całe robactwo. Raz zdarzyło mi się, że z egzemplarza, który dostałem ze Stanów, zaczęły wychodzić biedronki – śmieje się Kręcisz. Kolekcjoner ubolewa, że po czyszczeniu i pierwszym odpaleniu sprzęt, zapakowany w folię, najczęściej wędruje na półkę. – Brakuje czasu na uroki grania – wzdycha. Mankiewicz – odwrotnie – w wolnych chwilach wyjmuje z szafy wybrany model, żeby przypomnieć sobie dawne czasy: – Najpierw jest dreszczyk emocji: czy uda się w ogóle uruchomić sprzęt. A potem, cóż, odżywają wspomnienia. Przypominam sobie, jak z kolegami mieliśmy się uczyć do sprawdzianu z matmy, a całą noc spędziliśmy, grając na kompie. Dziś jego pasje dzielą dzieci, choć, jak przyznaje, wolą konsole do gier. Ale na starych komputerach też chętnie grają. – Nie przeszkadza im wcale toporna grafika czy dźwięk. O wiele ważniejszy jest pomysł, fabuła, logika gry – twierdzi tata. Coś w tym musi być, skoro nawet poeta Artur Nowaczewski w tomie wierszy pod znamiennym tytułem „Commodore 64” pisze z zachwytem o „bursztynowych komnatach labiryntówek” i „monochromatycznej zieleni kanciastych ogrodów”, „któż bowiem/ pojmie, że słaba grafika była bliżej tego co niewidzialne” – pyta autor. Zdaje się, że prawdziwi kolekcjonerzy pojmują.