Dzisiaj będzie nieco sentymentalnie, ale nie mniej naukowo. Kilka dni temu byłem na zjeździe absolwentów mojego liceum. Co bym sobie powiedział, gdybym spotkał siebie sprzed 30 lat?
III LO w Zabrzu, do którego chodziłem, ma w tym roku 120 lat. Ale pamiętam zjazd z okazji 90-lecia istnienia szkoły. Byłem wtedy w liceum i występowałem podczas uroczystej gali. Dzisiaj, 30 lat później, obserwowałem występujących uczniów i zacząłem się zastanawiać, co bym sobie powiedział, gdybym spotkał siebie w wieku 16 czy 17 lat. Co by Państwo sobie powiedzieli, gdyby spotkali siebie sprzed dekady, dwóch albo czterech? Jakieś przestrogi? Jakieś podpowiedzi? A czy to, co byśmy sobie powiedzieli dzisiaj, nie padało wtedy przypadkiem z ust naszych najbliższych? Rodziców, dziadków, nauczycieli? Może powiedziałbym sobie to, co i tak wtedy słyszałem, ale nie posłuchałem?
Świat w dużej mierze rozwija się nie dzięki temu, że młodzi słuchają starszych, tylko dzięki temu, że nie słuchają. Rozwijamy się, szukamy nowych dróg, często w opozycji do tego, co zastajemy i tego co słyszymy. To naturalne i nieuniknione. Ale też twórcze. Bo bezkrytyczne przyjmowanie tego, co mówią nam starsi, w praktyce oznaczałoby stagnację. Powtarzalibyśmy w kółko doświadczenia naszych poprzedników. W wieku nastoletnim wolimy szukać własnych dróg. I to nie kwestia kultury, tylko mózgu i jego fizjologicznych zmian, które rozpoczynają się około 6. roku życia, a (zwykle) kończą około 20. To wtedy mózg musi stać się mniej uniwersalny, a bardziej oszczędny i ukierunkowany. Podczas tej przebudowy – zdaniem naukowców – ginie czasami dużo powyżej 50 proc. połączeń pomiędzy komórkami nerwowymi. Gdybyśmy wtedy powielali przekaz starszych, gdybyśmy robili tylko to, co oni mówią, postępowali, jak oni by postępowali… skopiowalibyśmy w pewnym sensie mózg kogoś, kim się nie urodziliśmy.
Patrzę na tych, którzy mają dzisiaj kilkanaście lat, i wiem, że oni właśnie przechodzą proces budowy swojego dorosłego mózgu. Że ich kora mózgowa wręcz każe im szukać innych ścieżek niż ścieżki rodziców. Jest szansa, że nie wszystkie z nich okażą się ślepe i zbyt wyboiste, a niektóre doprowadzą do rozwiązania problemów, które jeszcze dzisiaj nawet nie są definiowane. Ten proces przebudowy mózgu nie jest łatwy ani dla tych młodych, ani dla starszych. Wiem to z doświadczenia. A być może to, co najtrudniejsze, to pozwolić im czasami zabłądzić…? Bo to uczy najbardziej. Czasami, nie zawsze, bo inaczej doprowadzimy do anarchii. Gdzie leży granica pomiędzy anarchią a stagnacją? Nie wiem. Wiem za to, że szacunek do przekazu starszych, refleksja, że często mieli rację, przychodzi po tym, gdy mózg już jest na nowo zaprojektowany, a potrzeba szukania swojej drogi za wszelką cenę schodzi na dalszy plan. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.