Zgaś światło, proszę

Tomasz Rożek

publikacja 16.03.2011 20:12

Właśnie kończą się coroczne pomiary… zanieczyszczenia światłem nocnego nieba. I pewnie jak co roku okaże się, że znowu bardziej naśmieciliśmy.

Zgaś światło, proszę NASA/gn Dzięki projektom takim jak „Globe at Night” co roku ocenia się sytuację. Rysuje się mapy zanieczyszczenia światłem i na ich podstawie decyduje się np. o budowie nowych instrumentów astronomicznych

Akcja, o której mowa, to „Globe at Night” i mogli w niej uczestniczyć w zasadzie wszyscy. Wystarczyło zarejestrować się na stronie internetowej www.globeatnight. org (dostępna jest także w języku polskim) i postępować zgodnie z instrukcjami. A te były proste. W pogodny wieczór trzeba było odnaleźć na niebie gwiazdozbiór Oriona i policzyć, ile jego gwiazd widać gołym okiem. Tę informację należało następnie wpisać w odpowiedni formularz na stronie akcji i dodatkowo zaznaczyć miejsce obserwacji i czas.

Co tworzy Oriona
Konstelacja Oriona jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych gwiazdozbiorów na niebie. W Polsce można ją oglądać od października do końca marca. W sumie tworzy ją kilkadziesiąt obiektów o różnej jasności. Im ciemniejsza noc, tym więcej widać gwiazd tworzących Oriona. W idealnych warunkach, bez pomocy lornetki czy lunety, widać ich około 50. Z przeprowadzonych badań wynika, że tylko kilka procent mieszkańców dużych aglomeracji potrafi naliczyć ich więcej niż 30, a około połowy twierdzi, że widzi około 10. W centrum oświetlonego miasta ani Oriona, ani żadnego innego gwiazdozbioru nie da się dostrzec w ogóle. Liczenie widocznych gołym okiem gwiazd umożliwia określenie tzw. granicznej wielkości gwiazdowej, czyli stwierdzenie, jakie najsłabsze gwiazdy widać z danej okolicy. W zeszłorocznym „liczeniu gwiazd” na całym świecie wzięło udział prawie 18 tys. osób. Co roku ta liczba jest większa. I nie ma się co dziwić. Badania kosmosu interesują wiele osób, ale nieczęsto ktoś niewykształcony kierunkowo ma okazję w nich uczestniczyć. W takich projektach jak „Globe at Night” udział może wziąć każdy.

Ciemne niebo to luksus
Skąd w ogóle pomysł, żeby badać zanieczyszczanie światłem? Projekt „Globe at Night” nie jest jedynym, który zajmuje się tym tematem. Kilka lat temu Brytyjskie Towarzystwo Astronomiczne (The British Astronomical Association – BAA) przeprowadziło dokładne badania, z których wynikało, że w latach 90. XX wieku na Wyspach Brytyjskich prawie o 30 proc. zmniejszyła się powierzchnia kraju, na której noce są ciemne. Problemem jest sztuczne oświetlenie dróg, autostrad, parkingów i centrów miast. To wszystko powoduje, że coraz trudniej jest obserwować gwiazdy. W idealnych warunkach, po dłuższej chwili „przyzwyczajania” oczu do nocnego nieba, można na nim zliczyć nawet 6000 świetlnych punkcików. Nikt oczywiście tego nie robi, ale tyle właśnie gwiazd można zaobserwować bez przyrządów astronomicznych. Oczywiście astronomowie potrafią niebo obserwować z dużo większą dokładnością. I to oni, naukowcy, narzekają, że coraz trudniej im pracować. Ilość światła produkowanego przez człowieka jest tak duża, że coraz częściej nie daje się uprawiać astronomii. Światło emitowane przez latarnie czy duże osiedla ludzkie jest rozpraszane na cząsteczkach powietrza, pary wodnej czy zanieczyszczeń atmosferycznych (aerozoli) i powoduje, że obserwacje stają się bardzo utrudnione. W centrach dużych miast z trudem można dostrzec księżyc w pełni.

Wciągnięte przez miasto
Obserwatoria astronomiczne sytuowano na obrzeżach miast. Dzisiaj, gdy metropolie się rozrastają, te obrzeża są ściśle zabudowane. Wraz z zabudową pojawia się problem zanieczyszczania atmosfery światłem. Kłopoty mają też te obserwatoria, które leżą poza metropoliami. Łuna światła, jaką wytwarza duże miasto, bardzo utrudnia podglądanie nieba. Zresztą nie chodzi tylko o miasta, ale także o rozjazdy autostradowe. Ze zdjęć satelitarnych wynika, że to one – po metropoliach – są źródłem gigantycznej ilości światła.

W okolicach rozjazdów umieszcza się najsilniejsze lampy na wyższych niż gdzie indziej słupach. Zanieczyszczenie nieba światłem ma też aspekt pozanaukowy. Astronomowie z BAA ocenili, że już niedługo mniej więcej połowa Brytyjczyków nigdy nie będzie miała okazji zobaczyć Drogi Mlecznej, a z 12 „horoskopowych” konstelacji zupełnie niewidocznych już dzisiaj jest pięć. Choć tak dokładne analizy robiono dla Wielkiej Brytanii, sytuacja w Polsce wcale nie różni się zbytnio od tej na Wyspach.

Co zatem można zrobić? Wyłączyć wszystkie światła nocą? To niemożliwe, zresztą nikt tego nie oczekuje. Dzięki projektom takim jak „Globe at Night” co roku ocenia się sytuację. Rysuje się mapy zanieczyszczenia światłem i na ich podstawie decyduje się np. o budowie nowych instrumentów astronomicznych. Są też działania aktywne. Astronomowie z BAA zaangażowali się w opracowanie takiej konstrukcji lamp ulicznych i tych oświetlających parkingi, by światło przez nie produkowane nie „ulatywało” do góry, tylko padało na oświetlany teren. Lampy z „daszkami” lepiej świecą, czyli pozwalają zaoszczędzić energię. Już kilka lat temu Brytyjska Agencja Autostrad na próbę zmodyfikowała w ten sposób 150 000 lamp. Innym pomysłem jest automatyczne przyciemnianie oświetlenia ulicznego w późnych godzinach nocnych. To też generuje oszczędności. I tak rozwiązanie problemu, który wydaje się wydumany, może dać pieniądze. Już nie wydumane, tylko całkiem realne.

TAGI: