Zakazana broń

Tomasz Rożek

GN 22/2022 |

publikacja 02.06.2022 00:00

Przypomina śnieg, ale płatki śniegu nie świecą… Później nie ma czym oddychać, bo to, co spada na głowy Ukraińców, to nie śnieg, lecz fosfor. Wygląda nieziemsko, lecz jest śmiertelnie groźny. Pozostawia po sobie trudne do ogarnięcia wzrokiem i rozumem zniszczenia. Niektóre z nich utrzymywać się będą latami.

Fosfor pali się bardzo jasnym płomieniem, temperatura jego spalania jest bardzo wysoka – wynosi około 1300 st. C. Niszczy absolutnie wszystko, na co spadnie. Aziz Karimov /Getty Images Fosfor pali się bardzo jasnym płomieniem, temperatura jego spalania jest bardzo wysoka – wynosi około 1300 st. C. Niszczy absolutnie wszystko, na co spadnie.

Rosyjska armia używa technologii i broni, które są zakazane przez konwencje genewskie. Wspomniane umowy to nie jeden dokument, lecz zbiór międzynarodowych porozumień, które były formułowane, uzupełniane i konkretyzowane przez dziesiątki lat. Pierwsze zapisy pochodzą z XIX wieku. Konwencje te dotyczą prawa humanitarnego i obejmują różne aspekty prowadzenia wojny. Nie wchodząc w szczegóły, zaznaczyć trzeba, że to właśnie z tych dokumentów pochodzi zapis, iż personel sanitarny nie jest stroną konfliktu i nie może być atakowany. Szkoda, że nie zawsze jest to przestrzegane. W konwencjach genewskich istnieje także zapis, że nie wolno atakować cywilów. Rosja robi to permanentnie. Więcej, właśnie z napadania na cywilów i niszczenia cywilnych budynków uczyniła sposób prowadzenia tej wojny. To konwencje genewskie opisują, jak należy obchodzić się z jeńcami, jak powinno wyglądać zawieszenie broni i jak organizować repatriację. Dodatkowe protokoły konwencji podpisywane są w zasadzie na bieżąco. Ostatnie sygnowano kilka lat temu – określały zachowanie personelu medycznego podczas konfliktu zbrojnego. To właśnie z konwencji genewskich wynika, że państwa nie mogą stosować niektórych rodzajów broni. Złamanie tych zapisów (jak również którychkolwiek zasad tych dokumentów) traktuje się jako zbrodnię wojenną. Nie brakuje dowodów, że Rosja na Ukrainie tego typu przestępstwa popełnia i popełniała, np. stosując zakazaną broń.

Latający fosfor

Pociski wypełnione fosforem były wykorzystywane w tym konflikcie wielokrotnie, np. w Popasnej w obwodzie ługańskim, ale także w Hostomelu czy Irpieniu. Nie wolno ich używać na terenach, na których znajduje się ludność cywilna, ponieważ efektem ich działania są nie tylko pożary domów, lecz także zatrucie chemiczne ogromnej przestrzeni. Fosfor jest pierwiastkiem bardzo aktywnym chemicznie, a jedna z jego odmian (alotropowych), tzw. biały fosfor, jest tak aktywna, że sam kontakt z atmosferycznym tlenem powoduje jej zapłon. Fosfor pali się bardzo jasnym płomieniem, temperatura jego spalania jest bardzo wysoka – wynosi około 1300 st. C. W efekcie podpala i niszczy absolutnie wszystko, na co spadnie. Warto dodać, że pociski te nie uderzają w cel tak jak większość rakiet. Są bowiem skonstruowane w taki sposób, by rozpylić chmurę fosforu wysoko nad celem. Na duży obszar spada wówczas deszcz ognia. Ale to nie wszystko. Podczas spalania fosforu wydzielają się trujące gazy i związki, które są ogromnym zagrożeniem dla wszystkiego, co zastosowanie takiej amunicji przeżyje. Obszar, na którym ta broń została użyta, jest chemicznie skażony, a powrót na niego ludzi może okazać się dla nich bardzo groźny, ponieważ stwarza niebezpieczeństwo poważnych konsekwencji zdrowotnych.

Zgodnie z konwencjami amunicja fosforowa może zostać użyta, ale wyłącznie na terenie, na którym nie znajdują się ludzie oraz zabudowania cywilne, i tylko po to, by oświetlić atakowany obszar, ewentualnie w bardzo ograniczonym zakresie jako zasłona dymna. Używanie jej do zmasowanych ataków czy stosowanie na terenach cywilnych jest traktowane jako zbrodnia wojenna. Także dlatego, że w pewnym sensie amunicja fosforowa jest bronią chemiczną, pozostawia bowiem po sobie skażenie. Ponadto osoby, które podczas ataku nie znajdują się pod dachem, zostają bardzo mocno poparzone i konają w cierpieniach. Umierają albo z powodu groźnych poparzeń, albo z powodu wdychania trujących oparów. Warto także dodać, że pożary wywołane amunicją fosforową są bardzo trudne do ugaszenia i co więcej, przy ich likwidowaniu nie można używać wody. Takich pożarów w zasadzie nie da się ugasić. Fosfor musi się wypalić całkowicie. Można tylko patrzeć i czekać.

Tania atomówka

Pociski fosforowe nie są jedynymi z tych zabronionych, jakich Rosja używa na Ukrainie. Innym przykładem jest broń termobaryczna albo próżniowa. Pierwsze badania nad jej użyciem prowadzili podczas II wojny światowej Niemcy, choć zjawisko, jakie broń ta wykorzystuje, jest znane od dawna. Co więcej, w przeszłości zdarzało się, że było powodem śmierci ludzi. Pierwszym udokumentowanym i opisanym przypadkiem była eksplozja… młyna w amerykańskim mieście Minneapolis w 1878 roku. Uległa tam zapłonowi rozpylona w powietrzu mąka. Zginęło około 20 osób, z czego większość nie z powodu oparzeń, lecz uduszenia. Zapalające się ziarenka mąki „zużyły” cały tlen, a w obszarze zapłonu powstało zabójcze podciśnienie. Podobnie zresztą wygląda zapłon pyłu węglowego w kopalni. Ci, którzy nie są w bezpośredniej bliskości wybuchu, giną z powodu nagłej zmiany ciśnienia i braku tlenu.

Atak bombą termobaryczną można podzielić na dwie fazy. W pierwszej w okolicy celu (najczęściej nad nim) rozpylana jest ogromna ilość materiału łatwopalnego. Co ważne, im więcej uda się go rozpylić i im bardziej rozdrobnić, tym lepiej. W drugiej fazie chmura (mgła) materiałów wybuchowych jest podpalana. Następuje wówczas gwałtowny wzrost temperatury i ciśnienia. Ale już chwilę później ciśnienie gwałtownie spada, tworząc na krótko obszar prawie próżni. Dlatego o tego rodzaju broni mówi się próżniowa. Tak nagły wzrost, a potem spadek ciśnienia powoduje ogromne zniszczenia infrastruktury, ale też skutkuje tym, że na dużym obszarze giną ludzie. Przed tego rodzaju bronią bardzo trudno się ukryć, ponieważ dach nad głową czy okopy nie stanowią w zasadzie żadnej ochrony przed szybką i potężną zmianą ciśnienia.

Amerykanie technologię bomb termobarycznych przejęli od Niemców, gdy po wojnie na ich stronę przeszedł austriacki naukowiec, który przeprowadzał pierwsze próby takich ładunków. Rosjanie podczas trwającej wojny bomb tych użyli wiele razy.

Czasami broń termobaryczna nazywana jest ładunkiem jądrowym dla biednych. Dlaczego? Bo zabija i niszczy w taki sam sposób, czyli przez nagłą zmianę ciśnienia. Przy jej detonacji powstaje także charakterystyczny „grzyb”, który tworzą dymy powstałe podczas spalania paliwa. Zresztą mechanizm ich powstawania jest dokładnie taki sam jak mechanizm wybuchu jądrowego. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że broń termobaryczna nie powoduje skażenia radioaktywnego. Jest też tańsza w produkcji, nie wymaga tak wielu zabezpieczeń i nie ma tak niszczycielskiej mocy jak ładunki jądrowe.

Podczas II wojny światowej niemiecka armia eksperymentowała z pyłem węglowym. Dzisiaj się go już nie używa, a zamiast niego w tego typu ładunkach stosuje się pył magnezowy albo aluminiowy. Materiały te, paląc się, wytwarzają bardzo wysoką temperaturę i zasysają z otoczenia duże ilości tlenu.

Gazy bojowe?

Broń termobaryczna – zgodnie z zapisami konwencji genewskich – możne być stosowana przeciwko celom wojskowym, ale nie można używać jej w gęstej zabudowie cywilnej i przeciwko cywilom. Jest to w pewnym sensie broń masowego rażenia, przed którą nie ma ucieczki. Tak jak w przypadku amunicji wypełnionej białym fosforem, tak i tym razem eksperci mówią o zbrodni wojennej.

Konwencje zabraniają użycia jeszcze wielu innych rodzajów broni, nie ma jednak niepodważalnych dowodów, że zostały one przez Rosjan na terenie Ukrainy wykorzystane. Takimi zabronionymi narzędziami są także broń chemiczna i biologiczna.

W pierwszych tygodniach wojny strona ukraińska twierdziła, że rosyjska armia użyła gazów bojowych. W pewnym sensie bronią chemiczną są także pociski fosforowe, a co do ich użycia w tym konflikcie nie ma żadnych wątpliwości.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.