Zielony nieład

Bogumił Łoziński

GN 26/2022 |

publikacja 30.06.2022 00:00

Jest oczywiste, że należy chronić środowisko, jednak metody temu służące, zaproponowane przez Unię Europejską w strategii „Fit for 55”, doprowadzą do ubóstwa energetycznego, niedoborów żywności i protestów społecznych.

Zielony nieład

Świadomość degradacji środowiska jest na świecie powszechna. Istnieje też zgoda, choć z pewnymi wyjątkami, że należy z tym zjawiskiem walczyć. Spory dotyczą powodów takiego stanu oraz sposobów przeciwdziałania temu procesowi. Propozycje są różne: od skrajnych, jak dalsza eksploatacja ziemi bez żadnych ograniczeń, do pomysłu drastycznej ochrony środowiska kosztem ludzi. Przez lata Unia Europejska szła racjonalną drogą „zrównoważonego rozwoju”. Zakłada on rozwój społeczno-ekonomiczny, ale jednocześnie ochronę środowiska, aby także następne pokolenia miały możliwość zaspokajania swoich potrzeb. W ramach „zrównoważonego rozwoju” działania na rzecz ochrony środowiska były dostosowane do możliwości poszczególnych państw i rozpisane na lata. W ostatnim czasie w instytucjach unijnych doszła do głosu opcja skrajna – ochrony środowiska kosztem społeczeństw. Takie właśnie są założenia Europejskiego Zielonego Ładu (EZŁ), którego konkretyzacją jest strategia „Fit for 55”. Jej autorem jest odpowiedzialny za realizację EZŁ wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Zaproponowane w strategii rozwiązania w wielu miejscach nie uwzględniają rzeczywistości, a ich bezwzględna realizacja oznaczałaby upadek obecnego systemu ekonomicznego i drastyczne obniżenie poziomu materialnego Europejczyków.

Propozycje

„Fit for 55”, tłumaczony jako „Gotowi na 55”, to pakiet 13 unijnych aktów prawnych zawierających zmiany legislacyjne. Komisja Europejska ogłosiła go w połowie lipca 2021 r. Główne jego założenie to ograniczenie emisyjności gospodarki europejskiej do 2030 r. o co najmniej 55 proc. w stosunku do roku 1990. Najwięcej emocji budzi propozycja zakazu sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 r. Przeanalizujmy kilka głównych założeń tej strategii.

Ma zostać powołany Społeczny Fundusz Klimatyczny, którego celem będzie przeciwdziałanie ubóstwu energetycznemu. W założeniach Polska byłaby największym beneficjentem tego funduszu, z 13 mld euro dofinansowania. Zwiększony ma być również Fundusz Modernizacyjny, przeznaczony na transformację energetyczną, jednak z wyłączeniem inwestycji związanych z paliwami kopalnymi, w tym gazem. Opodatkowane zostaną wszystkie paliwa kopalne. Zmniejszenie wykorzystywania energii ma zostać osiągnięte m.in. przez termomodernizację budynków publicznych, każdego roku 3 proc. Do 2030 r. 40 proc. energii trzeba będzie produkować ze źródeł odnawialnych. Obecnie 75 proc. emisji CO2 wywołują produkcja i zużycie energii uzyskiwanej ze źródeł kopalnych, nowa dyrektywa zdecydowanie to ograniczy.

Zmiany mają nastąpić w handlu uprawnieniami do emisji ETS. Systemem opłat za uprawnienia do emisji CO2 mają być objęte nowe obszary, m.in. budynki, transport drogowy i morski, rolnictwo, odpady i małe sektory przemysłu. Dla każdego państwa ustalane będą indywidualne cele zmniejszania emisji w tych sektorach. Wprowadzone mają zostać normy emisji CO2 dla samochodów osobowych i dostawczych. Od 2030 r. ma nastąpić zmniejszenie średnich emisji z nowych samochodów o 55 proc., a o 100 proc. od 2035 r. Oznacza to, że po 2035 r. wszystkie rejestrowane nowe samochody będą zeroemisyjne, a nowe spalinowe w ogóle nie zostaną dopuszczone do ruchu.

Zmiany dotyczyć będą także leśnictwa, rolnictwa i użytkowania gruntów, w taki sposób, aby do 2035 r. osiągnąć w tych sektorach neutralność klimatyczną. System ETS ma objąć również emisję gazów innych niż CO2, a więc pochodzących np. ze stosowania nawozów czy produkowanych przez zwierzęta gospodarskie. Unia chce zmniejszyć emisję CO2 przez naturalne pochłaniacze, stąd planuje do 2030 r. zasadzić 3 mld drzew.

Problemy

Na pierwszy rzut oka propozycje wydają się interesujące, choć ambitne. Nie będziemy emitować CO2 i innych gazów do atmosfery, „brudne” źródła energii zastąpimy OZE, stare auta wymienimy na nowe, które nie trują środowiska... Jeśli tylko zastosujemy „Fit for 55”, uratujemy Ziemię. A jednak gdy wgłębimy się w zapisy pakietu i przeanalizujemy skutki, jakie ze sobą niosą, już tak pięknie nie jest.

Właściwie każda propozycja rodzi poważne niebezpieczeństwa. Ograniczenie emisyjności gospodarki o co najmniej 55 proc. w ciągu najbliższych ośmiu lat oznacza dla Polski zaprzestanie korzystania z węgla jako źródła energii. Wyjściem miała być energia z gazu i atomu. Jeszcze na początku lutego Komisja Europejska przyjęła projekt tzw. taksonomii, który wprowadzał możliwość korzystania z gazu i energii nuklearnej w transformacji energetycznej. W połowie czerwca dwie komisje Parlamentu Europejskiego opowiedziały się jednak za projektem rezolucji, która sprzeciwia się uznaniu gazu i atomu za „zielone” źródła energii. Jeśli taki kierunek zwycięży, Polska pozostanie bez surowców energetycznych. Tak bardzo promowane przez UE odnawialne źródła w naszym kraju nie zdają egzaminu – uzupełniają bilans energetyczny, ale nie wystarczają, aby go całkowicie pokryć, i to się nie zmieni.

Pomysł użytkowania tylko elektrycznych samochodów za 12 lat też budzi wiele kontrowersji, zwłaszcza że jeśli wykluczymy kopalne źródła energii, wytwarzanie prądu będzie drogie, a w konsekwencji opłaty za paliwo elektryczne również. Przy jednoczesnym wycofaniu z rynku aut spalinowych koszty transportu na pewno wzrosną, a to rzutuje na inne dziedziny gospodarki.

Objęcie systemem opłat za uprawnienia do emisji CO2 (ETS) nowych sektorów gospodarki być może zmusi producentów do ograniczenia emisji, ale na pewno spowoduje gwałtowny wzrost cen w tych obszarach; największych podwyżek możemy spodziewać się w rolnictwie. Otrzymamy wprawdzie środki ze specjalnych funduszy, np. klimatycznego, tyle że nie będą one wystarczające na zieloną transformację o takim zakresie i w tak szybkim czasie. Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, że autorzy pakietu „Fit for 55” nie przeprowadzili symulacji ekonomicznych – nie wiadomo, jakie będą koszty jego realizacji. Tempo zmian pogłębi różnice rozwojowe między gospodarką krajów Europy Środkowo-Wschodniej i Zachodniej i żadne dotacje tu nie pomogą. Polska gospodarka na pewno nie jest w stanie udźwignąć zmian wynikających z „Fit for 55”.

Czas na opamiętanie

Coraz więcej krajów dostrzega niebezpieczeństwa związane z radykalnymi rozwiązaniami proponowanymi w pakiecie „Fit for 55”. Parlament Europejski 8 czerwca głosował nad ośmioma regulacjami zawartymi w tej strategii. Trzy z nich odrzucił. Posłowie nie zaakceptowali propozycji zmian w systemie handlu emisjami CO2, mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 oraz Społecznego Funduszu Klimatycznego. Pozostałe pięć regulacji przeszło, w tym także zakaz rejestracji aut spalinowych po 2035 r., jednak po raz pierwszy na forum PE tak zdecydowanie ujawnił się sprzeciw wobec części rozwiązań pakietu.

Stosunek poszczególnych państw do „Fit for 55” zależy od sytuacji energetycznej i ekonomicznej danego kraju. Państwa Europy Środkowo-Wschodniej są do proponowanych zmian krytycznie nastawione, gdyż swoją energetykę opierają na kopalnych źródłach energii i – mimo uruchomienia zielonej transformacji – nie są w stanie przestawić się na OZE w czasie wyznaczonym w pakiecie. Polska najgłośniej protestuje przeciwko zmianom w ETS, szczególnie przeciw objęciu tym systemem budownictwa czy transportu, i okazuje się, że nasz głos znajduje poparcie.

Także agresja Rosji na Ukrainę zmusza do rewizji niektórych propozycji EZŁ. Na przykład zakłada on ograniczenie areału, z którego mogliby korzystać rolnicy. Z produkcji rolnej ma być wyłączone 4 proc. gruntów rolnych, co w skali całej Unii daje 4 mln ha. Polska postulowała, aby zawiesić ten przepis w związku z ograniczeniem możliwości eksportu produktów rolnych z Ukrainy i propozycja ta została uwzględniona.

Proces legislacyjny „Fit for 55” ma się zakończyć w przyszłym roku. Zmiany muszą zostać jeszcze zaakceptowane przez poszczególne państwa unijne oraz przez Parlament Europejski. Dlatego nowe wytyczne mogą zacząć obowiązywać najwcześniej w 2024 roku. Miejmy jednak nadzieję, że kraje unijne zrezygnują z radykalnych rozwiązań „Fit for 55” i przyjmą racjonalne propozycje, które nie doprowadzą wielu krajów europejskich do zapaści energetycznej i ekonomicznej.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.