Zatruta Odra

Tomasz Rożek

GN 34/2022 |

publikacja 25.08.2022 00:00

Faktów – niepodważalnych, a nie medialnych – jest w tej sprawie niewiele. Na ich podstawie nie da się z całą pewnością powiedzieć, co się stało. A może Odra nie została zatruta, a to, co obserwujemy, jest efektem procesów naturalnych?

Akcja oczyszczania Odry  ze śniętych ryb  przy użyciu zapory elastycznej w Widuchowej. Marcin Bieleck /pap Akcja oczyszczania Odry ze śniętych ryb przy użyciu zapory elastycznej w Widuchowej.

Rozumiem, że ktoś się może oburzyć. Jak to nic się nie stało? A co z wodą, która ma pH powodujące niszczenie gumowych rękawic i podrażnienia skóry? A co z dziesiątkami (gdy piszę ten tekst, statystyki mówią o 150) ton śniętych ryb? A co ze smrodem, który podobno jest nie do zniesienia?

Ścieki

Pisząc, że nic się nie stało, nie mam na myśli tego, że w ostatnich tygodniach w Odrze nie nastąpiły zmiany, tylko to, że może wcale stopień zatrucia rzeki nie był większy niż zwykle. Z kontroli przeprowadzonych przez Wody Polskie (a w zasadzie Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, instytucję, która z ramienia rządu zajmuje się administrowaniem wodami w naszym kraju) wynika, że w przynajmniej kilkuset miejscach do rzeki są odprowadzane ścieki. Kontrolerzy (podaje PAP) w dorzeczu Odry odkryli około 5 tys. urządzeń, które nie miały uregulowanego stanu prawnego lub nie było wiadomo, kto jest ich właścicielem. Zanotowano około 300 nielegalnych odprowadzeń. Znalezienie nielegalnej rury nie musi od razu oznaczać znalezienia właściciela, a nawet gdy się go zidentyfikuje, prawo nie przewiduje dla niego bolesnych kar. Najczęściej grozi mu tylko nakaz zlikwidowania rury.

Jak to możliwe, że do rzeki doprowadzonych jest kilkaset nielegalnych rur ze ściekami? Jak to możliwe, że za ich kontrolę zabrano się dopiero teraz? Jak to możliwe, że prawo nie przewiduje za nielegalne odprowadzanie ścieków do rzeki surowych kar? I w końcu jak to możliwe, że Polska nie ma systemu monitoringu stanu rzek? Na te pytania musi się znaleźć odpowiedź, ale wszystko wskazuje na to, że to nie te nielegalne ścieki spowodowały katastrofę, a na pewno nie wprost. Historia, która rozpoczęła się pod koniec lipca, kiedy duże ilości śniętych ryb pojawiły się w okolicach Oławy, niestety się powtarza. Kilka lat temu Najwyższa Izba Kontroli wydała raport na temat zanieczyszczenia Odry. Wtedy duże ilości śniętych ryb znajdowano we Wrocławiu. Śnięte ryby pojawiają się w tej rzece od lat, choć wtedy ryb było wyraźnie więcej (jednak nie tak dużo jak teraz). W raporcie sprzed kilku lat napisano, że Inspekcja Ochrony Środowiska w sposób niewystarczający ocenia jakość wód w rzekach, a jej działania na rzecz poprawy stanu wód nie są w pełni skuteczne. Pisano także, że „brak polityki wodnej sprzyja zjawisku »rozmycia« kompetencji i odpowiedzialności”. Do dzisiaj niewiele się zmieniło. Monitoring działa za wolno, dane nie są ustandaryzowane i scyfryzowane, stacji jest za mało. Nie działają także procedury wymiany informacji. Jakiekolwiek większe działania rozpoczęto dopiero kilkanaście dni po pierwszych sygnałach pochodzących od rybaków i spacerowiczów. Te opóźnienia utrudnią, a może uniemożliwią całkowicie zrozumienie tego, co się stało.

Hipotezy

Na pewno wiemy, że w Odrze masowo wymierały ryby, oraz to, że stan roślin i innych zwierząt żyjących w pobliżu rzeki i ściśle związanych z jej ekosystemem nie wzbudza na razie podejrzeń. Wiemy, że z prowadzonych badań nie wynika, by w rzece znaleziono metale ciężkie czy toksyny w ilości przekraczającej ich zwykły poziom. Wiadomo, że bardzo wzrosło stężenie tlenu oraz pH (zasadowość wody). Wiemy także, że zaobserwowano bardzo szybki wzrost roślin wodnych oraz mętność wody (co jest ze sobą powiązane). Wiemy, że wzrosło zasolenie.

Nie potwierdziły się informacje o zanieczyszczeniu rtęcią. Sprawa rtęci albo była medialną wrzutką, albo nieporozumieniem. Być może komuś wzrost pH pomylił się ze wzrostem stężenia Hg (chemiczny symbol rtęci). Dotychczas nie potwierdziły się także informacje, że powodem katastrofy jest mezytylen. To toksyczny związek chemiczny, który jest wykorzystywany do produkcji barwników. W skrócie mówiąc… nie wykryto żadnych toksyn ani w wodzie, ani w śniętych rybach. Badania trwają.

Co zatem spowodowało tak masowe wymieranie ryb (i wydaje się, że tylko ryb)? W mediach pojawia się wiele hipotez, ale wszystkie one bazują na zatruciu rzeki jakimś czynnikiem chemicznym. Tyle tylko, że do dzisiaj niczego takiego ani polska, ani niemiecka strona nie wykryły. Pozostaje jeszcze hipoteza, która mówi, że do żadnego ponadstandardowego zatrucia nie doszło, a to, co obserwowaliśmy, wynika z nałożenia się czynników naturalnych.

Wiemy, że to, co stało się z Odrą, jest katastrofą ekologiczną. Ogromną niewiadomą są jej środowiskowe konsekwencje. Cokolwiek ją spowodowało, ważnym elementem w tej układance był niski poziom wody oraz jej wysoka temperatura (miejscami dochodząca do 27 stopni Celsjusza). Takie sytuacje będą się niestety zdarzały coraz częściej.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.