Zdumiewające: Płacenie za... odchudzanie daje obiecujące efekty

PAP |

publikacja 23.12.2022 16:14

Ludzka natura ciągle zaskakuje.

Zapłata Jakub Szymczuk /Foto Gość Zapłata

Płacenie osobom chorym na otyłość za utratę określonej liczby kilogramów lub ukończenie programów służących redukcji masy ciała działa skuteczniej, niż oferowanie im bezpłatnych narzędzi, takich jak programy terapeutyczne do samodzielnego stosowania, książki dietetyczne czy tzw. monitory kondycji.

Badanie, które doprowadziło do takich wniosków, prowadzono na NYU Grossman School of Medicine i opisano w najnowszym wydaniu czasopisma "JAMA Internal Medicine". Naukowcy przez cały rok śledzili wysiłki 668 osób (kobiet oraz mężczyzn) o niskich dochodach, głównie pochodzenia latynoskiego, którzy na początku eksperymentu ważyli średnio ok. 99 kg. Uczestników losowo przydzielono do jednej z kilku grup. Różniły się one między sobą "zachętami", które miały ułatwić kilkumiesięczne odchudzanie. Jedna z nich polegała na płaceniu gotówką za pożądane wyniki.

Okazało się, że oferowanie uczestnikom badania bezpośredniej zapłaty (wynoszącej średnio ok. 440 dolarów) za utratę co najmniej 5 proc. pierwotnej masy ciała (ok. 4,5 kg) było najbardziej skuteczną strategią, szczególnie w krótkim czasie. Aż połowa osób należących do tej grupy (49 proc.) po 6 miesiącach zgubiła wymaganą liczbę kilogramów. Po roku obserwacji odsetek ten spadł jednak do 41 proc.

Kolejną, prawie równie skuteczną strategią było płacenie uczestnikom (średnio 303 dolarów) jednak już nie bezpośrednio za zmniejszenie masy ciała, a za uczęszczanie na zajęcia doradcze dotyczące odchudzania, ważenie się co najmniej trzy razy w tygodniu i ćwiczenie przez co najmniej 75 minut tygodniowo. Około 39 proc. osób z tej grupy straciło 5 proc. wagi wyjściowej po 6 miesiącach, a prawie 42 proc. po 12 miesiącach badania.

Kolejną grupę stanowi ludzie, którym zaoferowano bezpłatny roczny kupon na udział w programie Weight Watchers, obejmującym doradztwo i wskazówki dotyczące odchudzania. Wyposażono ich również w fitnessowe opaski monitorujące, wagi cyfrowe i dzienniczki żywieniowe. W tym przypadku pożądaną liczbę kilogramów (po 6 miesiącach) udało się zgubić 20 proc. ochotników. Po roku wartość ta wzrosła do ok. 30 proc.

"Nasze badanie dostarcza niezbitych dowodów na to, że oferowanie zachęt, zwłaszcza tych pieniężnych, pomaga osobom o ograniczonych dochodach, walczącym z otyłością, schudnąć - mówi główna autorka publikacji prof. Melanie Jay. - Jednak każdy rodzaj zachęty może zadziałać, nawet bezpłatne zaoferowanie narzędzi, które pomogą w tym procesie".

Naukowczyni zaznacza, że wyniki uzyskane przez jej zespół dowodzą na razie jedynie krótkoterminowych korzyści z płacenia za chudnięcie, dlatego potrzebne są dalsze badania, aby sprawdzić, czy ubytek masy ciała, który osiągnęli uczestnicy, utrzymuje się przez wiele lat i czy potrzebne są ewentualne, okresowe zachęty dodatkowe, pomagające wytrwać z nową wagą w dłuższej perspektywie.

Profesor dodaje także, że trzeba testować wszelkie pomysły na powstrzymywanie epidemii otyłości, z którą zmaga się społeczeństwo w USA. Krajowe raporty szacują, że ponad 40 proc. dorosłych Amerykanów jest otyłych, czyli ma wskaźnik masy ciała przekraczający 30.

"Poza zachęcaniem i edukowaniem potrzeba czegoś więcej. Na razie nie znaleźliśmy jednego, skutecznego i uniwersalnego rozwiązania problemu otyłości wśród Amerykanów. Naszym zdaniem optymalne podejście musi obejmować wiele różnych strategii, a zachęty powinny być dostosowane do różnych potrzeb różnych grup społecznych" - mówi.

Katarzyna Czechowicz