Pół wieku temu powstał pierwszy polski prototyp miejskiego samochodu elektrycznego

Wojciech Teister

GN 16/2023 |

publikacja 20.04.2023 00:00

To nie Izera była pierwszym polskim samochodem elektrycznym. Prototyp niewielkiego auta miejskiego powstał dokładnie 50 lat temu w Mielcu. Dlaczego nie zawojował świata?

Melex Electric City Car – polski samochód elektryczny opracowany w 1973 roku. WSK PZL Mielec Melex Electric City Car – polski samochód elektryczny opracowany w 1973 roku.

Gdy kilka lat temu premier ogłaszał, że niebawem polskie drogi zapełnią się elektrycznymi samochodami rodzimej produkcji, wielu powątpiewało. Rzeczywiście, od tego czasu w temacie polskiego elektryka zmieniło się niewiele. Powołano spółkę ElectroMobility Poland, która ma produkować nowy samochód, zaprezentowano nawet prototyp samochodu Izera (choć precyzyjnie rzecz ujmując nie jest to nawet prototyp, lecz model przedstawiający wizualną stronę pojazdu), ale nadal nie powstała nawet fabryka, nie mówiąc o masowej produkcji.

Wyboista droga Izery

Okazało się, że stworzenie i produkcja samochodu elektrycznego nie są takie proste. Szczególnie w państwie, które nie ma nawet własnej marki samochodów spalinowych. Pierwsze problemy, na jakie natrafiła Izera, dotyczyły tego, co w Polsce znamy doskonale – biurokratycznych barier skutecznie opóźniających tak prozaiczne kroki jak przekazanie gruntu (należącego wcześniej do Lasów Państwowych) pod budowę fabryki w Jaworznie w województwie śląskim. Równolegle do tych trudności pojawiły się znacznie poważniejsze problemy natury technologicznej – EMP przerwało współpracę z niemieckim potentatem EDAG, który miał odpowiadać za pozyskanie nowoczesnych rozwiązań koniecznych do produkcji samochodu elektrycznego – m.in. platformy, na której miałaby być zbudowana Izera. A to rzecz podstawowa – platforma jest fundamentem samochodu i od niej w dużym stopniu zależą późniejsze osiągi pojazdu, rozmieszczenie akumulatorów, potencjał rozwoju samochodu. Produkcja platformy od podstaw to koszty rzędu co najmniej kilkuset milionów euro. Dlatego najpopularniejszym rozwiązaniem jest komercyjne uzyskanie dostępu do gotowych platform, opracowanych przez innych producentów. Kiedy więc zerwano współpracę z EDAG, dalsze prace nad Izerą stanęły pod znakiem zapytania.

Nowego partnera pozyskano pod koniec 2022 r. – płytę dostarczy chiński Geely Holding. Na chińskiej platformie mają w przyszłości powstać trzy wersje Izery – SUV, kombi i hatchback. Produkcja jednak nie ruszy wcześniej niż pod koniec 2025 r.

Pół wieku wcześniej…

Zaprezentowany kilka lat temu prototyp Izery właściwie nie jest nawet w sensie ścisłym prototypem. To jedynie model, prezentujący wygląd przyszłego auta. Nie ma wewnętrznej „maszynerii” odpowiadającej za wprawianie samochodu w ruch. Nawet jednak, gdy powstanie pełnoprawny prototyp Izery, nie będzie to pierwszy polski samochód elektryczny. Ten został zbudowany dokładnie 50 lat temu w Mielcu.

Opowieść o najstarszym elektryku znad Wisły zaczyna się w 1970 r., gdy zakłady lotnicze WSK Mielec podejmują się zbudowania niewielkiego akumulatorowego pojazdu do obsługi pól golfowych w USA. Pierwsze dziesięć takich pojazdów – o doskonale znanej nam dziś nazwie Melex – trafia za ocean i podbija tamtejszy rynek, wygrywając wyścig z konkurentem z Japonii. Już w 1971 r. uruchomiona zostaje seryjna produkcja meleksów.

Zachęceni sukcesem elektrycznego wózka dla golfistów inżynierowie z Mielca już dwa lata później podejmują próbę stworzenia podobnego niewielkiego samochodu miejskiego, który miałby być napędzany energią elektryczną zamiast silnika spalinowego. Prace nad projektem trwały krótko – już po kilku miesiącach, w kwietniu 1973 r., czyli dokładnie pół wieku temu, ukończono pełnoprawny prototyp pierwszego polskiego samochodu elektrycznego przystosowanego do przewozu osób.

Melex Electric City Car – tak mogła wyglądać przyszłość

Budując osobowego miejskiego meleksa, konstruktorzy wykorzystali elementy znane z nowoczesnego jak na tamte czasy Fiata 126p. Były to m.in. układ kierowniczy, niektóre elementy oświetlenia, koła czy zawieszenie. Patrząc dziś na powstały wtedy w Mielcu prototyp, trudno nie dostrzec pewnych podobieństw z popularnym maluchem. Melex Electric City Car był jednak mniejszy.

Samochód miał długość zaledwie 2,61 m, a szerokość 1,45 m. Dzięki temu promień zawracania wynosił 4,3 m. Miejski meleks ważył tylko 600 kg i był przystosowany do przewożenia trzech lub dwóch osób i 100 kg bagażu. Dzięki silnikowi o mocy 3 kW maksymalna osiągana prędkość wynosiła 60 km/h, a zasięg na jednym ładowaniu sięgał 70 km. Mało w porównaniu z dzisiejszymi elektrykami? Pamiętajmy, że to był początek lat 70. ubiegłego wieku – czasy, gdy nie tylko nie mieliśmy internetu czy smartfonów, ale nawet podręcznych kalkulatorów.

W zakresie wyposażenia nowego pojazdu w sprawne i niezawodne akumulatory rozpoczęto współpracę z niemiecką firmą Varta. Skonstruowanie Melexa City nie miało jedynie charakteru ciekawostki technologicznej. Po sukcesie eksportowym elektrycznych wózków polski producent zbudował sobie dobry wizerunek wiarygodnego producenta na zachodzie Europy i w USA i prace nad elektrykiem były prowadzone z myślą o produkcji masowej.

Rzeczywiście, gdy tylko zaprezentowano pojazd, od razu pojawiło się duże zainteresowanie mediów: o miejskim meleksie rozpisywały się gazety codzienne, a branżowe magazyny zamieszczały obszerne teksty na jego temat. City Car został nawet zaprezentowany na prestiżowych targach motoryzacyjnych we Frankfurcie nad Menem, a w Polsce każdy mógł zobaczyć go z bliska w czasie prezentacji przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Odbiór był bardzo pozytywny, wszystko wyglądało świetnie. Dlaczego więc polski Electric City Car nie zrewolucjonizował transportu i nie zalał masowo europejskich dróg, tak jak zalały je choćby Fiaty 126p?

Czy Izera podzieli los Electric City Car?

Pierwsza połowa lat 70. była w Polsce okresem sprzyjającym innowacyjności. Gospodarka w pewnym stopniu otwarła się na świat zachodni, dążono do rozwoju mobilności poprzez produkcję tanich aut czy budowę dróg. Mimo to miejski meleks nie trafił do masowej produkcji. Nie zagrało prawdopodobnie kilka elementów, m.in. ograniczone moce przerobowe mieleckiej fabryki, stosunkowo niewielki zasięg pojazdu i brak decyzji politycznej, by rozwijać ten projekt. Lata 80. przyniosły napiętą sytuację polityczną oraz ograniczenia w handlu PRL z Zachodem i pomysł ostatecznie porzucono.

Czy Izera podzieli los miejskiego meleksa? Niekoniecznie. Izera ma ogromną przewagę nad przodkiem sprzed pół wieku w postaci silnego wsparcia politycznego. Projekt masowej produkcji samochodu elektrycznego, niezależnie od tego, czy realizowany przez firmę prywatną, czy państwową, nie ma dziś szans na pozytywny finał bez wsparcia państwa.

Z drugiej strony jednak sama decyzja polityczna nie wystarczy. Stworzenie od podstaw i wprowadzenie do masowej produkcji nowoczesnego samochodu elektrycznego to proces skomplikowany, na którego powodzenie składają się dziesiątki czynników, od pozyskania odpowiednich technologii, przez dostęp do potrzebnych surowców i podzespołów, na rynkowym popycie kończąc. Pod pewnymi względami Electric City Car miał łatwiej – produkcja samochodów w latach 70. nie była obwarowana tak wieloma wymogami technologicznymi. Aby Izera mogła powstać, konieczna jest współpraca z doświadczonymi w tej branży firmami zagranicznymi. Już ciągnące się w czasie perypetie z pozyskaniem dostawcy platformy pod polski samochód pokazują, że to proces niełatwy.

Z drugiej strony decyzja UE dotycząca zakazu rejestracji nowych samochodów spalinowych od 2035 r. może być dodatkową motywacją, by nie porzucić projektu w połowie drogi – UE prawnymi regulacjami wymusi popyt na samochody elektryczne.

Szanse na powstanie polskiego elektryka są więc realne, a okoliczności bardziej sprzyjające niż kiedykolwiek wcześniej. Oby tylko, niezależnie od tego, kto wygra najbliższe wybory, rządzącym nie zabrakło determinacji, by dociągnąć ten projekt do szczęśliwego finału.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.