Stres a niepłodność

Jarosław Dudała

publikacja 05.04.2011 18:55

Intuicja słusznie podpowiada, że istnieje związek między psychiką a niepłodnością. Czy jest na to inna rada niż tylko wyświechtane: – Proszę się nie stresować…

Stres a niepłodność Jakub Szymczuk/GN Zdarzało mi się, że wystarczyło, żebym dał małżeństwu plan leczenia niepłodności, a na ciążę nie trzeba było długo czekać – mówi dr Rodzeń

Psychika a stres? To trudna sprawa, bo każdy człowiek ma inną podatność na stres – kręci głową ginekolog z Warszawy dr Jerzy Rodzeń. Dodaje jednak, że znane są mechanizmy, które przekładają napięcie psychiczne na zjawiska biochemiczne, zachodzące w organizmie. Przyjrzyjmy się przynajmniej niektórym z nich.

Na wysokich obrotach
Pierwszy, najbardziej znany, polega na tym, że stresowi towarzyszy zwiększone wydzielanie prolaktyny (a dokładniej: prolaktyn). Hormon ten kojarzy się oczywiście z wydzielaniem matczynego mleka. Ale ma on także udział w mechanizmie regulującym cykl kobiety. Prolaktyna ma wpływ na funkcjonowanie tzw. generatora pulsów. To ośrodek w mózgu, który co kilkadziesiąt minut wysyła sygnały, powodujące uwalnianie hormonów, regulujących m.in. pracę jajników i macicy. Wyrzut prolaktyny – spowodowany stresem czy niewyspaniem – wpływa hamująco na działanie generatora pulsów, a to z kolei wpływa na płodność kobiety. Prolaktyna ma także wpływ na płodność mężczyzny. Obniża poziom testosteronu, co powoduje zmniejszenie ilości i ruchliwości plemników. Efekt ten pojawia się jednak dopiero wtedy, gdy problemy z wydzielaniem prolaktyny mają charakter przewlekły. W takim przypadku możliwa jest diagnostyka i leczenie farmakologiczne. Jest to podstawowa procedura, z którą spotykają się małżeństwa cierpiące z powodu niepłodności. Kolejny hormon, który ma wpływ na płodność, to adrenalina. Niektórzy twierdzą, że lubią życie w napięciu. Jednak życie na wysokich obrotach wpływa na generator pulsów i płodność. W takim przypadku leczenie oznacza zmianę stylu życia. Trzeci hormon, który także ma wpływ na generator pulsów, ukrywa się pod skrótem CRF. Problemy z jego wydzielaniem mają pacjentki cierpiące na bulimię i anoreksję. Na nieprawidłowy poziom CRF nie ma leku. Także w tym przypadku dla podniesienia płodności zalecana jest zmiana stylu życia.

Mózg produkuje narkotyki
Czwarty mechanizm to wydzielanie w mózgu opioidów. Tak, tak! – ludzki mózg w sposób naturalny produkuje substancje podobne do narkotyków! Ważne, by nie było ich ani za mało, ani za dużo. Produkcja tych opioidów (endorfin) wpływa bowiem na generator pulsów, a więc także na płodność. Problemy z poziomem opioidów leczy się od niedawna za pomocą naltrexonu. Lek ten pomaga także na problemy z płodnością, wywołane zaburzeniami układu odpornościowego. Kolejny problem to tzw. triada sportsmenek. Triada – bo przy niedożywieniu, a także stałym, ciężkim wysiłku fizycznym (co łączy się ze stresem) kobiety dotykają trzy problemy jednocześnie: zaburzenia łaknienia (np. anoreksja), zaburzenia miesiączkowania i osteoporoza. Zalecana jest wówczas zmiana stylu życia oraz stosowanie środków farmakologicznych. Od strony biochemicznej triada sportsmenek wiąże się m.in. z nieprawidłowym poziomem hormonu zwanego leptyną oraz tzw. neuropeptydu Y. Ze stanem emocjonalnym człowieka wiąże się poziom kolejnego hormonu – serotoniny. Ona także wpływa na płodność. Gdy są z nią problemy, można przyjmować słynny prozac, ale w przypadku kobiet starających się o dziecko nie jest to dobry pomysł. Lek ten może bowiem zaszkodzić potomstwu. Jeśli niepłodność łączy się z migrenami, to mamy być może do czynienia z hormonem o dumnej nazwie VIP. Także sprawiająca problemy cukrzykom insulina ma znaczenie dla ludzkiej płodności.

Jasna strona bólu
Wspomniane zjawiska biochemiczne przedstawione są w dużym uproszczeniu. Zwykle jest tak, że współistnieją one z sobą, tworząc niezwykle skomplikowane zależności. Poza tym, omawiając te mechanizmy, zwracaliśmy uwagę głównie na ich znaczenie dla płodności kobiet. Jednak przy wszystkich różnicach między kobietami a mężczyznami, wymienione hormony mają znaczenie także dla płodności mężczyzn. W każdym razie, zarówno od strony kobiet, jak i mężczyzn, stres może powodować problemy z poczęciem dziecka.

Zjawisko to ma swoją dobrą stronę. Jest ono do pewnego stopnia zabezpieczeniem dziecka przed sprowadzeniem go do nieodpowiedniego środowiska. Bo przecież stres to reakcja na sytuację, w której coś jest nie tak: w otoczeniu człowieka lub w jego wnętrzu. Wówczas niepłodność spełnia tę samą funkcję co ból – to sygnał, że dzieje się coś niedobrego i trzeba na to zareagować .Jest to więc zarazem szansa na poprawę sytuacji. Bo pragnąc dziecka, człowiek jest w stanie zrobić bardzo wiele. Jest w stanie przezwyciężyć zewnętrzne i wewnętrzne bariery, które wydawały się nie do pokonania.

Jak u Kubusia Puchatka
Bywa jednak odwrotnie, gdy to niepłodność jest główną przyczyną stresu. To sytuacja jak z „Kubusia Puchatka”, który im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było. Dlatego mądrze postępują lekarze – tacy jak najbardziej znany europejski naprotechnolog dr Phil Boyle – którzy w pewnym momencie leczenia niepłodności mówią pacjentom: „Don’t try, just love!”, czyli: nie starajcie się, tylko kochajcie. Przy czym owo „kochajcie się” odnosi się do czegoś więcej niż samo współżycie seksualne. – Zdarzało mi się, że wystarczyło, żebym dał małżeństwu na kartce plan leczenia niepłodności, a już nabrali nadziei, stres minął i na ciążę nie trzeba było długo czekać – przyznaje dr Rodzeń.

Tu pojawia się jeszcze jeden ważny problem. – Medycyna jest dziś odhumanizowana – zauważa ginekolog z Warszawy. Tymczasem człowiek nie jest biologiczną maszyną. Kobieta i jej płodność to coś więcej niż tylko jajniki, macica i hormony. Także mężczyzna to nie tylko ciało i rządzące nim mechanizmy. Jest jeszcze psychika, jest dusza. To wyzwanie dla lekarza. Bo jeśli potrafi on dostrzec w pacjentach te głębsze warstwy, to większa jest szansa na szczęśliwy finał leczenia. A biblijne historie Abrahama i Sary albo Elżbiety i Zachariasza pokazują, że bolesne doświadczenie niepłodności może być czynnikiem duchowego rozwoju i etapem na drodze do szczęścia.

TAGI: