Czym jest bioróżnorodność i dlaczego jest tak ważna?

Wojciech Teister

GN 20/2023 |

publikacja 18.05.2023 00:00

Świat przyrody nie lubi jednorodności. Potrzebna jest różnorodność, by środowisko, w którym żyjemy, funkcjonowało jak dobrze naoliwiona maszyna.

Czym jest bioróżnorodność i dlaczego jest tak ważna? istockphoto

Niedawno naukowcy z kilku kanadyjskich uniwersytetów opublikowali wyniki badań dotyczących zmian, jakie zaszły w populacji pszczół w Montrealu między 2013 a 2020 rokiem. W ciągu tych siedmiu lat zaobserwowano dwie istotne różnice. Pierwsza dotyczyła wzrostu ogólnej liczebności tych zapylaczy, do którego doszło głównie za sprawą znacznego, bo aż 12-krotnego zwiększenia populacji pszczół miodnych (czyli hodowlanych). Druga obserwacja dotyczyła znacznego zmniejszenia bioróżnorodności pszczół dzikich na tym samym obszarze. Dlaczego tak sie stało? Zdaniem badaczy drugie zjawisko wynikało wprost z pierwszego: pszczoła hodowlana radziła sobie lepiej niż dzika i w związku z konkurencją o teren, z którego można pozyskiwać nektar, populacja tej drugiej się skurczyła. To niebezpieczne zjawisko, które nie rozwiązuje wcale problemu spadku populacji zapylaczy – ostrzegają autorzy badania. Dlaczego? Czy nie wystarczy strat w dzikiej populacji uzupełnić gatunkami hodowlanymi?

Czym jest bioróżnorodność

Bioróżnorodność to termin opisujący stopień zróżnicowania świata przyrody: zarówno pomiędzy poszczególnymi osobnikami tego samego gatunku (różnorodność genetyczna), jak i na poziomie różnic między samymi gatunkami (bioróżnorodność gatunkowa) oraz między całymi ekosystemami.

Ta pierwsza opisuje, jak różnią się między sobą przedstawiciele tego samego gatunku. Na przykład ludzie, spośród których jedni są wysocy, a inni niscy, jedni mają jasną, a inni ciemną karnację. Są grupy ludzi, których organizmy są dobrze przystosowane do życia na dużej wysokości (jak himalajscy Szerpowie), i takich, którzy z rozrzedzonym powietrzem sobie nie radzą. Wszystkie te różnice są wyrazem mniej lub bardziej skutecznego przystosowania organizmu do warunków życia.

Analogicznie możemy rozpatrywać różnorodność biologiczną na poziomie różnic między poszczególnymi gatunkami organizmów, a także na poziomie całych ekosystemów. Do określania różnorodności biologicznej na danym obszarze stosuje się różnego rodzaju metody. Od zwykłego określenia liczby i liczebności gatunków występujących w badanym ekosystemie, po bardziej skomplikowane sposoby, takie jak wskaźnik Simpsona czy wskaźnik Shanonna-Wienera.

Różnice są bogactwem

Dlaczego zróżnicowanie wśród organizmów żywych jest tak ważne? Duża liczebność i zróżnicowanie gatunków pozwalają żywym organizmom i całym ekosystemom lepiej przystosowywać się do zachodzących w środowisku zmian. Ekosystemy, które charakteryzuje duża jednorodność, są znacznie bardziej podatne na zniszczenie. Czasami wystarczy wyeliminowanie jednego ze składników, by rozpadła się cała mozaika roślin i zwierząt zamieszkujących dany teren, bo poszczególne organizmy w ramach ekosystemu są od siebie współzależne. Przykład? Lasy Beskidu Śląskiego i Żywieckiego w pierwszej dekadzie XXI wieku. Bezpośrednią przyczyną katastrofy, która dotknęła te piękne góry kilkanaście lat temu, były długa susza i wylęg znacznej populacji kornika drukarza. Szkodnik ten w bardzo szybkim tempie zdewastował miejscowe lasy świerkowe, w wielu miejscach doprowadzając do ich całkowitej likwidacji. To pociągnęło za sobą znaczne trudności dla przetrwania występujących tu licznie zwierząt, które musiały rywalizować o znacznie mniejsze areały lasu. Łyse, pozbawione drzew zbocza straszą do dziś m.in. na Skrzycznem czy Malinowskiej Skale.

Jednak pierwotnych przyczyn tej katastrofy należy szukać znacznie wcześniej, bo jeszcze w XIX wieku. Wtedy to zarządzający tymi terenami żywieccy Habsburgowie rozwinęli intensywną gospodarkę leśną, polegającą na wycince pierwotnego mieszanego beskidzkiego lasu. Na ogołoconych stokach sadzili nowy las, ale już nie mieszany, a jednolicie świerkowy. Jego zaletą był szybki wzrost i możliwości szybkiej, dalszej wycinki. Na domiar złego wysiewany świerk nie pochodził z Beskidów, ale z innych rejonów, np. alpejskich, i nie był przystosowany do specyficznego, beskidzkiego klimatu. W efekcie, gdy pojawił się kornik, będący śmiertelnym zagrożeniem dla świerka, zniszczył cały jednorodny las. A to wpłynęło na życie pozostałych gatunków, mieszkających dotąd w cieniu drzew.

Nie doszłoby do tego, gdyby las był zróżnicowany pod względem gatunkowym – szkodnik zaatakowałby świerki, ale przetrwałyby inne gatunki. Dziś leśnicy starają się odtworzyć na tym terenie lasy mieszane, siejąc jodły, buki, świerki, a także – w mniejszym stopniu – olchy, jawory i lipy. Na efekty ich pracy przyjdzie nam jednak długo czekać, a część strat powstałych w wyniku kataklizmu jest nie do odrobienia.

Zanik bioróżnorodności to jednak nie tylko problem lokalny. Gdy dochodzi do niego na wielkich obszarach i na globalną skalę i wiele gatunków nie radzi sobie z zachodzącymi w ich naturalnym środowisku życia zmianami, mamy do czynienia z tzw. okresami wymierania. W historii naszej planety zidentyfikowano pięć wielkich okresów wymierania – w czasie jednego z nich wyginęły m.in. dinozaury. Zdaniem większości badaczy, obecnie mamy do czynienia z szóstym i znaczny udział w jego spowodowaniu ma działalność człowieka. Przyczyniamy się do tego przede wszystkim przez nadmierną eksploatację środowiska naturalnego i jego zasobów, niszcząc całe połacie lasów, zatruwając powietrze, zanieczyszczając morza i oceany. I chociaż populacja ludzi ciągle rośnie, znikanie z powierzchni Ziemi kolejnych gatunków może w pewnym momencie doprowadzić do kryzysu, który bezpośrednio dotknie też człowieka. Przyroda to system naczyń połączonych, jedne organizmy wpływają na inne, a dalekosiężne skutki zmian często widać dopiero z perspektywy czasu, gdy nie da się ich już odwrócić.

Co możemy zrobić w skali mikro?

Największe szkody dla zróżnicowania biologicznego planety w skali globalnej ma działalność dużych korporacji, które odpowiadają za eksploatację wielkich obszarów ziemi. Od lat świat nauki wzywa do ograniczenia tych działań. Aby to się stało, potrzebna jest też zgoda polityczna poszczególnych rządów. Ale nie jest tak, że sami nie mamy żadnego wpływu na to, jak zmienia się środowisko naturalne. Każdy efekt makro jest sumą decyzji w skali mikro. Ogromne góry śmieci na wysypisku biorą się z pojedynczych decyzji konsumpcyjnych zwykłych ludzi. Wielkie korporacje produkują takie towary, które znajdują swoich odbiorców, a nie zalegają na sklepowych półkach. Co więc możemy zrobić w skali mikro, na własnym podwórku? Całkiem sporo.

Po pierwsze ograniczyć konsumpcję. Tak przemodelować swoje zakupy, aby jak najmniej kupować rzeczy niepotrzebnych, takich, które trafią na śmietnik po jednym czy kilku użyciach. Jeśli mamy w domu uszkodzone sprzęty, które da się jeszcze naprawić, korzystajmy z takiej możliwości, zamiast je wyrzucać i kupować nowe. Na zakupach spożywczych unikajmy produktów pakowanych w opakowania z tworzyw sztucznych – w wielu sklepach wędliny czy sery można kupić na wagę i zapakować do własnych opakowań wielorazowych. Nie bez znaczenia jest też codzienna oszczędność zasobów takich jak woda (zbieranie deszczówki), prąd, gaz czy paliwo, jeśli więc mamy możliwość jeździć do pracy komunikacją zbiorową lub ze znajomymi – korzystajmy z takich możliwości – zaoszczędzimy nie tylko pieniądze, ale też ograniczymy zanieczyszczenie powietrza.

Możemy też zrobić coś dla pszczół i innych dzikich owadów zapylających. Jeśli mamy ogródki czy balkony z donicami, stwórzmy w nich miejsce na przyjazne dla tych stworzeń rośliny.

Co ważne, w wielu sytuacjach działanie prośrodowiskowe nie musi dla nas oznaczać wielkich ograniczeń oraz odmawiania sobie przyjemności i komfortu – wystarczy tylko codzienne zakupy i czynności wykonywać w sposób bardziej przemyślany.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.