Kosmos się opłaca

Jan Cichy, dziennikarz naukowy

GN 16/2011 |

publikacja 25.04.2011 22:17

Dokładnie 108 minut, a więc niecałe dwie godziny, trwał lot pierwszego człowieka w kosmosie. Właśnie minęła 50. rocznica tego wydarzenia. Co dzisiaj z tego mamy?

Wyczyn Gagarina był maksymalnie „sprzedany” propagandowo przez władze ZSRR				fot. PAP/EPA/KAZBEK VAKHAYEV Wyczyn Gagarina był maksymalnie „sprzedany” propagandowo przez władze ZSRR

Jak odpowiedzieć na pytanie ze wstępu? Gdyby spojrzeć na sprawę w krótkiej perspektywie czasu, lot Gagarina nie dał nic. Był bardzo drogi i ryzykowny i nie ma wątpliwości, że inspirowany politycznie. W Związku Radzieckim nie wydawano tak gigantycznych pieniędzy, by udoskonalić jakąś technologię cywilną, by uczynić życie obywateli znośniejszym. Ogromny trud był podjęty po to, by pokazać światu, kto tu rządzi, kto jest lepszy. Taka informacja miała trafić oczywiście do wrogiego obozu politycznego, głównie do USA, ale także do „przyjaciół”. Sygnał był jasny: „trzymajcie się nas, bo to my jesteśmy górą”.

Podwójne upokorzenie
Związek Radziecki po raz pierwszy upokorzył USA, wysyłając 4 października 1957 w kosmos Sputnik 1 – pierwszego sztucznego satelitę Ziemi. Oniemiali i zaskoczeni Amerykanie mogli tylko bezradnie nasłuchiwać miarowego piszczenia, jakie na falach radiowych nadawało radzieckie urządzenie latające nad ich głowami. Sputnik był satelitą bardzo prostym, by nie powiedzieć prymitywnym. Oczywiście z dzisiejszego punktu widzenia. Ale niecałe cztery lata później, 12 kwietnia 1961, w kosmos poleciał pierwszy człowiek. Pilot oblatywacz Jurij Gagarin. Amerykanie kompletnie się tego nie spodziewali. Wysłanie człowieka w kosmos to nie przelewki. To operacja wymagająca zaangażowania ludzi, technologii i pieniędzy. To chwila, do której dochodzi się długimi latami. Rosjanom udało się tego dokonać w cztery lata. 12 kwietnia 1961 roku o godzinie 6.07 została wystrzelona rakieta ze statkiem Wostok 1. W środku znajdował się człowiek. Niecałą godzinę później informację o locie człowieka w kosmos podało w świat Radio Moskwa. Po kolejnej niecałej godzinie, o 7.55 Gagarin wylądował. Nie tak jak dzisiaj, w kapsule, tylko na spadochronie. Katapultował się ze spadającej kapsuły w bezpiecznej odległości nad Ziemią.

Lista jest długa
Rakieta, która wyniosła Gagarina w kosmos, była nie do końca sprawdzona, a statek nie przeszedł wystarczającej ilości testów. – Nie było wiadomo, jak na warunki zerowej grawitacji zareaguje ludzki organizm – mówił podczas konferencji „50-lecie załogowych lotów kosmicznych”, która odbyła się niedawno na Politechnice Warszawskiej Mirosław Hermaszewski, jedyny polski kosmonauta. Niektórych testów zaniechano, bo czas naglił, bo chciano, by pierwszym człowiekiem w kosmosie był Rosjanin. Wielu testów przeprowadzić na Ziemi się po prostu nie dało. Nie można było przecież sprawdzić, jak w zerowej grawitacji poradzi sobie z pompowaniem krwi serce. Moskwa postanowiła jednak zaryzykować i… wygrała. Co prawda po raz drugi zaskoczeni tempem rozwoju radzieckiego programu kosmicznego Amerykanie wzięli się w garść i 8 lat później postawili nogę na Księżycu, ale to pierwszeństwa Rosjanom oczywiście nie odebrało.

Wracając jednak do postawionego na początku pytania. Co my, obywatele stąpający twardo po ziemi (a nie latający w kosmos), mamy z lotu Gagarina? Rok 1961 to pierwszy krok w erę zdobywania kosmosu – dosłownie – przez człowieka. Można założyć, że bez lotu Gagarina nie byłoby lotów innych ludzi, albo byłyby bardzo opóźnione. W tym loty Amerykanów na Księżyc. Jak wtedy wyglądałaby lista strat? Miniaturyzacja i komputeryzacja byłyby może na pierwszym miejscu. Na kolejnych urządzenia do przetwarzania obrazu i urządzenia magazynujące dane. Pojemne baterie, nowe materiały (np. teflon czy goretex) i cała komunikacja. Czy trzeba wyliczać dalej? Wystarczy to, co zostało już wymienione, by stwierdzić, że świat bez załogowych lotów w kosmos byłby dzisiaj zupełnie inny. Czy gorszy? To inna sprawa. Na pewno inny. Rewolucję rozpoczął Gagarin, dokładnie 50 lat temu.

Statek Ziemia
Powiedzenie, że dzisiaj, po kilkudziesięciu latach załogowych lotów w kosmos, człowiek czuje się na orbicie jak u siebie, byłoby sporą przesadą. Dalej jesteśmy tam bezradni i narażeni na wielkie niebezpieczeństwo. Ale nauczyliśmy się z tym niebezpieczeństwem jakoś żyć. Pierwszy lot człowieka w kosmos trwał 108 minut. Od tego czasu w lotach kosmicznych wzięło udział 517 osób, w tym 55 kobiet. Najdłużej podczas jednej misji był w kosmosie Rosjanin Walerij Polakow, który przebywał na orbicie bez przerwy 438 dni (rok, 2 miesiące i 13 dni). Gdyby policzyć wszystkie misje kosmiczne, w sumie najdłużej poza Ziemią przebywał inny Rosjanin, Siergiej Krikalow. Na orbicie spędził 803 dni, czyli dwa lata i dwa i pół miesiąca. Jaka będzie przyszłość? Pójdzie dwoma kierunkami. Jeden to loty „naukowe”. Na pewno powrót na Księżyc, być może w dalekiej przyszłości lot na Marsa. Te programy zależą od pieniędzy i woli politycznej dużych agencji kosmicznych. Lot na Czerwoną Planetę jest tak ogromnym przedsięwzięciem, że gdyby kiedykolwiek miało do niego dojść, to tylko przy współpracy wszystkich gigantów.

Drugi kierunek rozwoju to komercyjna turystyka kosmiczna, która jest niezależna od państwowych agencji kosmicznych. Stoją za nią prywatne firmy, które już sprzedają bilety w kosmos. Na orbicie powstaje też przynajmniej jeden kosmiczny hotel. Lada moment zaczną powstawać kolejne. Udostępnienie kosmosu turystom, osobom prywatnym, otworzy go jeszcze bardziej. 50 lat temu drzwi uchylił Gagarin. Dzisiaj są one otwierane na oścież. I chyba trafnie nasze miejsce w tym wszystkim zdiagnozował prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Michał Kleiber, który powiedział ostatnio, że dopiero lot Gagarina uświadomił nam, że podróżujemy wszyscy na statku kosmicznym zwanym Ziemią.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.