Pułapki starożytnych grobowców – jak zabezpieczano królewskie groby przed intruzami?

Wojciech Teister

GN 37/2023 |

publikacja 14.09.2023 00:00

Zatrute strzały, spektakularne pułapki, spadające głazy. Ile jest prawdy w filmowych opowieściach o przygodach archeologów?

Pułapki starożytnych grobowców – jak zabezpieczano królewskie groby przed intruzami? roman koszowski /foto gość

Każdy fan filmowej sagi o Indianie Jonesie czy serii gier komputerowych o Larze Croft ma w pamięci niezliczone pułapki czyhające na archeologów, którzy zapuszczają się do wnętrz starożytnych grobowców czy ukrytych w dżungli świątyń. Zatrute strzały, spadające kamienne kule, zapadająca się podłoga czy zaciskające niczym prasa hydrauliczna ściany to tylko niektóre z licznych mechanizmów, które miały chronić te miejsca przed nieproszonymi gośćmi. A sztuka radzenia sobie z tymi niebezpieczeństwami to podstawowa umiejętność badacza artefaktów z przeszłości. Właśnie taki obraz pracy archeologów, głównie dzięki hollywodzkim produkcjom filmowym, zakorzenił się w popkulturze i wyobraźni wielu ludzi. Tymczasem ta wizja z rzeczywistością nie ma wiele wspólnego, a starożytne grobowce, owszem, były zabezpieczane przed nieproszonymi gośćmi, ale czy na pewno w tak spektakularny sposób?

Pochówek z rozmachem

Dwa i pół wieku przed narodzeniem Jezusa w jednym z wielu ówczesnych chińskich państewek na tron wstąpił 12-letni młodzieniec. Przez kolejne 26 lat razem ze swoim dworem nie tylko sprawnie zarządzał królestwem, ale też konsekwentnie, krok po kroku, podbijał ziemie sąsiadów, by ostatecznie w 2021 r. przed Chr. zjednoczyć pod swoim sztandarem wszystkie chińskie królestwa. W tym właśnie roku został pierwszym cesarzem Chin, zapamiętanym jako Qin Shi Huang. Nie było jednak tak, że zjednoczeniowa idea władcy miała samych entuzjastów. Utrzymanie władzy na tak dużym obszarze wymagało gruntownych reform, odsunięcia od władzy dawnej arystokracji i wykreowania nowej elity urzędniczej, lojalnej wobec cesarza. To oczywiście przysporzyło mu wrogów wśród tych, którzy utracili wpływy. Cesarz żył więc w nieustannym lęku, także o los swego ciała po śmierci. Aby uchronić doczesne szczątki przed zbezczeszczeniem, postanowił zbudować potężny kompleks grobowy, który będzie strzeżony przed intruzami. Grobowiec był długi niemal na 700 m i szeroki na 250. Miał być wykuty w masywie górskim. Nie była to pojedyncza budowla, ale cały rozległy zespół budynków.

Przez wieki grobowiec popadł w zapomnienie, stopniowo zasypywany pyłem i ziemią. Przetrwała natomiast pamięć o nim. W 1974 r. pewien rolnik z prowincji Shaanxi podczas prac ziemnych znalazł odłamek czerwonej ceramiki. Wkrótce zaczęły pojawiać się kolejne znaleziska. Dopiero po pewnym czasie chińskie służby archeologiczne zorientowały się, że znajdowane odłamki mogą mieć wartość naukową. Gdy rozpoczęto badania, natrafiono na około 8 tysięcy potężnych, wykonanych z terakoty figur żołnierzy, ukrytych w ziemi. Była to niezwykła armia, której zadaniem było strzec swojego cesarza pogrążonego w wiecznym śnie. Wkrótce zlokalizowano miejsce pochówku Qin Shi Huanga. Grobowca jednak nie otwarto…

Kronikarz ostrzega

Choć od tego najbardziej spektakularnego odkrycia archeologicznego w historii Chin minęło niemal pół wieku, miejsce pochówku cesarza pozostaje nietknięte. Dlaczego? Między innymi dlatego, że chińscy historycy uważają, iż w mauzoleum cesarza Qin Shi Huanga może być naprawdę niebezpiecznie. Informacje o pułapkach, jakie tam zastawiono na nieproszonych gości, zachowały się w pismach jednego ze starożytnych chińskich kronikarzy – żyjącego około 100 lat po pierwszym cesarzu Simie Qianie. Dziejopisarz relacjonuje, że w czasie budowy kompleksu grobowego rzemieślnicy ustawili tam m.in. zestaw kusz, które miały wystrzelić po przekroczeniu przez intruzów progu komory grobowej. Wspomina też o śmiertelnym stężeniu rtęci, z której wykonano w grobie zdobienia symbolizujące rzekę Jangcy-ciang i Rzekę Żółtą.

Niektórzy podejrzewają, że pisarz mógł przytoczyć rozpowszechniane legendy, by odstraszyć potencjalnych rabusiów. Większość badaczy jednak opisy te uważa za prawdopodobne, ponieważ z przeprowadzonych w okolicy kompleksu badań gleby wynika, że stężenie rtęci w tym miejscu znacznie przekracza normy. A biorąc pod uwagę rozmach, z jakim zbudowano pośmiertne miasto cesarza, i jego paniczny lęk przez atakiem przeciwników, jest niemal pewne, że zlecił stworzenie systemu zabezpieczeń, którego pierwszym elementem była budząca grozę wielotysięczna armia z terakoty.

Czy to oznacza, że nigdy nie poznamy sekretów grobowca pierwszego cesarza Chin? Niekoniecznie. Dostępne dziś nowoczesne metody skanowania obiektów pozwalają prześwietlić nawet znajdujące się głęboko pod ziemią znaleziska. W ten sposób badano niedawno między innymi położoną pod współczesnymi zabudowaniami Neapolu warstwę starożytnego miasta z czasów helleńskich.

Inżynierowie faraona

Mało które starożytne zabytki otacza taka aura tajemniczości jak egipskie piramidy. W filmach i powieściach są pokazywane jako miejsca naszpikowane dziesiątkami zapadni, spadających głazów, labiryntów, o nadprzyrodzonych mocach chroniących szczątki faraonów nie wspominając. Zabezpieczenia przed złodziejami rzeczywiście istniały, miały jednak charakter biernych blokad, a nie aktywizujących się w chwili pojawienia się rabusiów pułapek. Jak pisze w swojej książce „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” Szymon Zdziebłowski, w żadnej spośród około stu przebadanych piramid nie znaleziono śladów pułapek, które mogłyby uwięzić spragnionego grobowych skarbów intruza. Starano się po prostu utrudnić dostęp do najważniejszej komory grobowca, wykorzystując dostępne techniki budowlane. Takie rozwiązania zastosowano m.in. w Wielkiej Piramidzie Cheopsa.

Pierwszą z przeszkód było zamaskowanie wejścia do piramidy. Po królewskim pochówku zostało ono zabudowane takimi samymi kamiennymi blokami jak te, z których skonstruowany został cały obiekt. Na pierwszy rzut oka nie było więc widać, gdzie znajduje się tunel prowadzący w głąb piramidy.

Gdy jednak złodzieje znaleźli wejście lub dostali się do wnętrza własnoręcznie wydrążonym tunelem (jak w przypadku piramidy Cheopsa), mogli natknąć się na kolejne utrudnienia. W Wielkiej Piramidzie drugim stopniem były ogromne granitowe bloki (tzw. zatyczki), którymi po pogrzebie faraona zablokowano przejście, maskując blokadę tak, że wyglądała jak koniec korytarza. Miało to prawdopodobnie tworzyć wrażenie, że rabusie dotarli już do komory grobowej, która wcześniej została splądrowana. Faraon miał jednak pecha, bo ci, którzy splądrowali jego grób, przekopali tunel, który doprowadził ich do głównego korytarza z ominięciem tej blokady.

Dalej natrafili na dwie kolejne trudności. Pierwszą był skalny stopień, którego pokonanie wymagało pewnych umiejętności wspinaczkowych lub użycia drabiny. Drugą – i ostatnią – opuszczone po szerokich na nieco ponad pół metra prowadnicach kamienne bloki. Rozwiązanie zastosowane przez egipskich inżynierów blokowało dostęp do komory grobowej, jednak we wnętrzu przez nikogo nie niepokojeni złodzieje mieli sporo czasu, aby skuć przeszkodę. Tak też się stało i skarby z wnętrza największej z piramid zostały wyniesione.

Psychologia i technika

Grobowce dostojników, skrywające kosztowności ważne dla nich w czasie ziemskiego życia, były od zawsze łakomym kąskiem dla przestępców szukających łatwego wzbogacenia. Dlatego często już na etapie budowy głowiono się, jak zabezpieczyć miejsce pochówku przez splądrowaniem. Wykorzystywano w tym celu różne dostępne metody znane ówczesnym budowniczym. Jednak najważniejszym elementem systemu zabezpieczeń były strach i groza, które próbowano wzbudzać na różne sposoby, jak choćby przez ustawienie armii nieruchomych wojowników wokół mauzoleum cesarza czy opowieści o klątwach, jakie spadną na tych, którzy wtargną do miejsca wiecznego spoczynku królów. Często na bazie tych opowieści wyrosły późniejsze wyobrażenia o wnętrzach takich miejsc, spopularyzowane w XX wieku na srebrnym ekranie.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.