Jak przewidzieć trzęsienie?

Tomasz Rożek

GN 24/2011 |

publikacja 16.06.2011 00:15

Kilka godzin przed trzęsieniem ziemi, które nawiedziło prawie dwa miesiące temu Japonię, rozgrzała się ziemska atmosfera. Czy to pomoże w opracowaniu systemu ostrzegania przed kataklizmami?

Jak przewidzieć trzęsienie? PAP/EPA/ASAHI SHIMBUN W trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło Japonię w połowie marca 2011 roku, zginęło 14 tys. osób. Tyle samo wciąż jest zaginionych

Temperatura atmosfery wzrosła nagle. Maksimum tego wzrostu zaobserwowano na trzy godziny przed kataklizmem. Równocześnie w wysokich partiach atmosfery, nad obszarem, na jakim później wystąpił kataklizm, zaobserwowano dużą koncentrację elektronów. Te „sygnały wyprzedzające” zostały zarejestrowane przez satelity należące do amerykańskiej agencji kosmicznej NASA.

Wszystko przez radon

Co ma temperatura atmosfery wspólnego z nadchodzącym trzęsieniem ziemi? Sprawa nie jest pewna, a wytłumaczenie tego fenomenu można nazwać najwyżej koncepcją. Kilkanaście, góra kilkadziesiąt godzin przed wstrząsami, w wyniku napięcia skał uwalnia się z nich radioaktywny gaz – radon. Rozpadając się w powietrzu, powoduje jonizację, a więc wybicie elektronu z atomów wchodzących w skład powietrza. Większą koncentrację elektronów zauważyły satelity w wyższych warstwach atmosfery. Ale to nie wszystko. Jonizacja powoduje kondensację wody, czyli skraplanie. Ten proces uwalnia całkiem sporo energii, a ta energia podgrzewa atmosferę. Podgrzewa lokalnie, czyli tam, gdzie doszło do jonizacji, a więc tam gdzie doszło do uwolnienia radonu, a więc – w końcu – tam, gdzie za chwilę dojdzie do trzęsienia ziemi.

Koncepcja piękna, ale czy można się na niej opierać? Naukowcy mają wątpliwości, bo za mało jeszcze wiedzą o procesach, jakie zachodzą przed trzęsieniem ziemi i w czasie jego trwania. Poza tym, choć już wcześniej zauważano podobne „sygnały wyprzedzające”, dopiero teraz powoli zaczynamy rozumieć, co się dzieje. Czy za 10, a może 50 lat nauczymy się przewidywać trzęsienia ziemi i w ten sposób ratować ludzi? Trudno powiedzieć. Czy mimo zaobserwowania zmian w atmosferze naukowcy zdążyliby ostrzec kogo trzeba? W najlepszym wypadku mieliby na to kilka godzin. Na zaobserwowanie zjawiska, na opracowanie danych i na ostrzeżenie. A później na sprawną ewakuację. Trochę mało czasu.

Dostępne jest 49% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.