Turnerki

Ptrzemysław Kucharczak

GN 24/2011 |

publikacja 16.06.2011 00:15

60 tys. euro odszkodowania dla Polki, której nie udało się zabić nienarodzonego dziecka, kazał wypłacić Trybunał w Strasburgu. Polka chciała aborcji, bo jej córka miała podejrzenie zespołu Turnera. Rozmawialiśmy z kobietami, które żyją z zespołem Turnera.

Turnerki

Po tym wyroku do redakcji napisała dziewczyna z zespołem Turnera, która studiuje medycynę. „Gdybym mogła porozmawiać z tą »biedną« mamą, może nie bałaby się tak swojego dziecka z zespołem genetycznym” – stwierdziła.

Chodzi o sprawę Polki ukrytej pod pseudonimem RR. Lekarz odmówił jej skierowania na inwazyjne badania prenatalne, ponieważ deklarowała, że jeśli potwierdzi się, iż dziecko ma zespół Turnera, zabije je. Oczywiście nie mówiła o zabijaniu, zastępując to słowo zakłamanym sformułowaniem „przerwanie ciąży”. W Dzień Matki tego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że została przez polskich lekarzy nieludzko potraktowana. I przyznał jej 60 tysięcy euro odszkodowania. Spotkaliśmy się z dwoma dziewczynami chorymi na zespół Turnera.

Hartowanie Agnieszki

Nigdy bym nie zgadł, że Agnieszka ma zespół Turnera. Jest ładna, ma delikatne rysy, niebieskie oczy i jasne włosy. Przygotowuje doktorat z neurobiologii, prowadząc badania nad epilepsją. Kocha swoją pracę, ma poczucie humoru i wielu znajomych. Z powodu zespołu Turnera jest dosyć niska, ale nie tak, żeby zwracało to uwagę: ma 153 cm wzrostu. Zespół Turnera to jedna z najczęstszych chorób genetycznych. Rodzi się z nią jedna dziewczynka na 2,5 tysiąca. Chłopcy na nią nie chorują.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.