publikacja 06.10.2011 00:15
Skarby częściej znajduje się w morskich głębinach niż na pirackich wyspach opisywanych w awanturniczych powieściach. Jeden z największych odkryto właśnie w Atlantyku.
East news/AFP PHOTO/HO/ODYSSEY MARINE EXPLORATION
W zlokalizowaniu wraku pomogło zastosowanie specjalistycznego sprzętu
Był wczesny ranek 1 marca 1941 r., trzynaście dni po zatonięciu frachtowca SS Gairsoppa. Skalistym wybrzeżem w Lizzard, w zatoce Caerthillian, w Kornwalii, spacerują trzy uczennice, które, jak wiele innych dzieci, znalazły się tutaj po ewakuacji z bombardowanego Londynu. Nagle blisko plaży zauważają walczącą z falami niewielką łódź ratunkową. Łódź przewraca się do góry dnem, a płynący w niej ludzie wypadają za burtę. Jedna z dziewcząt biegnie w kierunku plaży. Krzyczy do rozbitków, by płynęli do brzegu, bo zaraz nadejdzie pomoc. Druga pędzi na pole miejscowego farmera. Farmer dociera na plażę niemal w ostatniej chwili. Wyciąga na brzeg marynarza. Pozostali rozbitkowie toną. Ocalony to R. H. Ayres, drugi oficer SS Gairsoppa.
Tragiczny rejs
122-metrowy frachtowiec SS Gairsoppa został zwodowany w 1919 r. Po wybuchu II wojny światowej brytyjskie ministerstwo transportu wojennego przeznaczyło go do zaopatrywania wojska. Swój ostatni, tragicznie zakończony rejs rozpoczął w Kalkucie w grudniu 1940 r. Na jego pokładzie znajdowały się 84 osoby oraz ładunek stali i herbaty, a także 2817 sztab srebra o łącznej wadze ponad 198 ton. Wówczas wartość ładunku srebra wynosiła 600 tys. ówczesnych funtów szterlingów, co dzisiaj stanowi równowartość 155 milionów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.