• spe
    25.09.2019 12:20
    Samorództwo - jako podstawa uczciwego mówienia na temat ewolucji - zostało skutecznie zakwestionowane przez Pasteura (zresztą również odkrywcy szczepionek), a jak do tej pory nikt nie wykazał, że ono ma lub miało miejsce. Nie ma też jak na razie realnej możliwości przeprowadzenia eksperymentu weryfikującego dla hipotezy ewolucji, więc nie można uczciwie mówić o ewolucji nawet jako o teorii. Ale za to wszystkim dzieciom w szkołach, a młodzieży na uczelniach, wtłaczany jest w głowy darwinowski ewolucjonizm. Czyż taki sposób niepoważnego traktowania ludzi - już od dziecka - nie jest początkiem przyuczania ich do bezkrytycznej wiary w bzdury? Jeśli zaś mechanizmy biologiczne odpowiedzialne za dostosowanie organizmów do zmieniającego się świata rzeczywiście wychodzą (powiedzmy w naszym, skłonnym do klasyfikowania rozumieniu) poza jedynie tę funkcję, to przecież nie mamy w takim wypadku wcale "tworzona" jakiejś nowej rzeczywistości, od zera, od podstaw, lecz eksplorację w materii kodem DNA tego, co zostało wcześniej zaplanowane i wpisane w nią przez Stwórcę. Dlatego samo mówienie o "ewolucji", gdy mamy co najwyżej do czynienia z zaplanowanym, inteligentnym projektem, a nie "rozwojem" (czyli marksistowskim przechodzeniem na "wyższy poziom") materii, staje się współuczestnictwem w zafałszowywaniu rzeczywistości. Bardzo podobnie jest też z "odkryciami" planet. Owszem, jest prawdopodobne, że one gdzieś tam są, leczy czy ktoś je rzeczywiście widział? Poleciał tam? Może stanął na ich globach? Cykliczne zmiany jasności gwiazd, podczas gdy kosmos zaskakuje nas co chwila czymś nowym, o czym nie mieliśmy wcześniej bladego pojęcia, to nie jest dowód na istnienie planet poza Układem Słonecznym, a co najwyżej poważna przesłanka. Odwrotne podejście należy zaś uczciwie odrzucić, by nie przyłączać się do grona oszustów, nawet wówczas, gdy jest ich zdecydowana większość.
  • Bezimienny
    26.09.2019 09:56
    Bezimienny
    No tak.. Ja tylko a propos szczepień. Zwrócę uwagę, że argumentem, że wierzymy w coś, co łatwiej wytłumaczyć uderza pan Rożek właśnie w zasadność szczepień. Do szczepień się przyzwyczailiśmy, zawsze wydawały nam się dobrodziejstwem. Gdy teraz ktoś to kwestionuje i wskazuje na niebezpieczeństwa związane ze szczepieniem na wszystko co się da, nie chcemy przyjąć tego do wiadomości. To dokładnie ten mechanizm, który pan opisuje stosując go do antyszczepionkowców.

    Tymczasem istnieją konkretne dane EMPIRYCZNE, które pokazują, że szczepionki mogą szkodzić. Przyznaje to w swoich publikacjach i pan Rożek: przecież wiadomo o skutkach ubocznych. Uczciwy argument powinien więc brzmieć: zysk, jaki społeczeństwo ma ze szczepień przewyższa (wielokrotnie) zagrożenie, jakie dla społeczeństwa stanowi. Wtedy możemy dyskutować. I na przykład systemowo pomagać tym nieszczęśnikom, którzy znaleźli się w grupie osób dotkniętych "skutkami ubocznymi". Tymczasem pan Rożek woli iść na przekór uczciwemu rozumowaniu: choć czasem przyznaje, że szkodzą, w tym jak dzisiejsze wystąpieniu szydzi z tych, którzy o tym przypominają.

    Jasne, wszędzie znajdą się oszołomy, które podważą wszystko. Tak jest i w kwestii szczepień. Sęk w tym, ze pan Rożek wszystkim przypisuje poglądy skrajne i ostro występuje także przeciw tym, którzy chcieliby większej kontroli nad szczepieniami: przemyślenia, czemu w Polsce jest obowiązkowych więcej, niż w innych krajach Europy, czy rzeczywiście trzeba szczepić noworodki kilka godzin po urodzeniu, dlaczego władza nie zgadza się na możliwośc zgłaszania odczynów poszczepiennych przez rodziców (teraz może to zrobić tylko lekarz). No i dlaczego przed szczepieniem nie ma obowiązkowych badań dziecka, tylko opiera się wszystko na deklaracjach rodzica, który przecież nie zawsze wie, jak się jego dziecko czuje, prawda? A czasem może po prpstu chcieć mieć święty spokój i nie łazić osiem razy na szczeienie, bo dziecko zakaszlało.

    NIestety, tak to jest. Przyjdzie czas, że w tej kwestii pan Rożek albo jego dzieci, będa się tych wypowiedzi wstydzić.

    • spe
      26.09.2019 10:07
      W moim odczuciu ruch antyszczepionkowy powstał właśnie z powodu skrajnego często nieliczenia się z rodzicami, z ich słusznymi obawami, z systemowym dyskredytowaniem ich miłości do własnych dzieci. Szczepionki powinny być, ale na zasadzie realnej współpracy, a nie zmuszania do zgody. Co to za zgoda, za brakiem której stoją kary, a wręcz groźba odebrania dziecka?
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg