Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.
Jak dęby lipy by znikały w wyniku naturalnego procesu należało by to uszanować. Tyle, że to nie jest naturalny proces - tak gdzie drzewostan jest przerzedzany przez wycinkę wchodzą graby, ktore rosną szybciej niż lippy i dęby.
Nie ma mowy o jakiejś umiarkowanej ingerencji w drzewostan - jak zacznie się w niego ingerować to problem pojawia się za problemem, a kolejna interwencja rodzi kolejne problemy, ktorym trzeba zaradzić.
Nie mam nic przeciwko "hodowaniu" przez człowieka lasu - gdzie człowiek ingeruje w naturalne procesy (i potem ingeruje, żeby zapobiec skutkom poprzedniej ingerencji) - "hodowania" w taki spoób by pozyskiwać drewno. Zrozumiałe, że to konieczne.
Ale muszą istnieć rezerwaty gdzie tą ingerencję się całkiem minimalizuje lub jej w ogóle nie ma.
W USA naukowcy zorientowali się co pozwoli zachować lasy w dawnym stanie: imitacja efektów klęsk żywiołowych, zwłaszcza pożarów (np. poprzez wycinkę kilku drzew). I to naprawdę działa! I tutaj nie mówimy o wielkich wycinkach, ale choćby o posprzątaniu kilku kłód by siewki miały gdzie rosnąć.
To nie była "obelga" tylko stwierdzenie faktu. Mnie zdarza się pewnych rzeczy nie dostrzegać (lub nie wiedzieć o jakiś faktach).
Jakoś w rezerwacie ścislym w Puszczy Bialowieskiej zasada nieingerowania czlowieka świetnie działa. I naturalne procesy zachodzą w niej swobodnie. Jakiś czas temu zdawalo się, że las w rezerwacie zostanie zniszczony przez szkodnika (nawiasem mówiąc "zawleczonego" tam z lasów "hodowanych"), pojawiały się glosy, że może zrobić wyjątek i zainegrowować ten jeden jedyny raz - przyroda sobie ze sprawą świetnie poradziła - wzrosła populacja ptaków, ktore zjadały szkodnika - w ciągu kilku lat nastąpila równowaga.
Oczywiście nie postuluję zamienienia wszystkich lasów w rezerwaty - byłby to oczywiście nonsens.
Rezerwaty to znikomo mały odsetek wszyskich lasow (i pewno tak pozostanie)
Natomiast taki unikalny pod względem ekologicznym obszar jak rezerwat w Puszczy Białowieskiej powinien być przed ingerencją człowieka chroniony.
W artykule przypuszczalnie chodzi nie o sam rezerwat (tam ochrona jest bezwzględna) ale o tzw. otulinę rezerwatu (obszar, ktory chroni rezerwat z bezpośrednim zetknięciem się z "hodowanym" lasem).
Znów ktoś poczuł zapach szybkich pieniędzy. Umiejętna propaganda, że dla dobra ludzi, którzy akurat z tego interesu dostaną obietnice.
Znów chcemy być nowoczesnymi członkami Europy, która nota bene "golizny ziemskiej" nie uwarza już za szczyt nowoczesności. Czy znów będzie musiała decydować o naszym i europejskim zarazem bogactwie jak w przypadku Doliny Rozpudy? Czy naprawdę musimy wszystko niszczyć w imię źle rozumianej europejskości? I dobrze zaplanowanej polityce jednego, może kilku bogaczy?
Dziś są inne warunki i zostawienie lasu samemu sobie, to degradacja.
Warto jednak do tamtej sprawy wracać, bo pokazuje jakim fanatyzmem tacy ludzie potrafią się wykazywać i do jakiej dewastacji dochodzi. Pomińmy formy protestu i całą histerię z tym związaną.
Najgorsze w tamtej sprawie są dwie rzeczy. Po pierwsze przez sam środek Augustowa, miasta o wyjątkowych walorach turystycznych, jadą sznury tirów, co niesłychanie utrudnia życie mieszkańcom miasta i degraduje je pod względem turystycznym. Po drugie zniszczono wyjątkowe miejsce pod względem przyrodniczym. Na tamtejszych łąkach żyły duże ilości dzikich i rzadko spotykanych ptaków. Jednak decyzją administracyjną zabroniono nie tylko budowy w ich pobliżu drogi, ale i koszenia. W skutek tego łąki szybko zarosły, ziemia skwaśniała a ptaki albo się wyniosły, albo wyginęły.
I tak ten wyjątkowy przyrodniczo teren, który powstał właśnie przez umiejętne gospodarowanie zamienił się w podmokły ugór, gdzie nie ma ani rzadkich roślin, ani ptaków.
Jeden Bóg wie co jeszcze.
Miało być dobrze,
a oni ciągle chcą
WIĘCEJ!!!"
Co do wspaniałego miasta i jego degradacji już dawno można było alternatywnie rozwązać problem dróg. Tylko po co. Trzeba koniecznie postawić na swoim.
Gdyby istniała rzetelna, i uczciwa polityka turystyczna i Augustów i dolina były by prawdziwą perełką Europy.
Na dzikiej dolinie i pięknie architektury miasta można by stworzyć coś wspaniałego i wyjątkowego. Przyciągnąć tłumy fanów dzikiej przyrody. Ale kto by się tak trudził. Tyle pracy, tyle zachodu. Po co jak mozna szybko zarobić. Wystarczy kilka buldożerów.
Augustów bez doliny nie będzie zbyt ponętny. To dolina jest jego atrakcja. Dolina którą sie niszczy.
Co do niekoszonych łąk - nastąpił proces taki sam jak w górach, gdzie na łąkach zaprzestano wypasania owiec - łąki zarastały - zaczęła zanikać charakterystyczna dla nich roślinność i owady.
W tej sytuacji powrócono do wypasu owiec (ci co wypasają dostają dotacje z UE).
Natomiast zaprzestanie koszenia łąk w górach przyczyniło się do wzrostu będącej w zupełnym zaniku rzadszych gatunków storczyka. Tu zakaz koszenia łąk - tzw. łąk storczykowych (właściciel dostawał pieniężną rekompensatę za to, że nie kosi) był strzałem w dziesiątkę - populacja storczyków się zwiększyła (ale wiadomo, że ochrona będzie dalej potrzebna).
Jak widać potrzebna jest duża wiedza a przede wszyskim elastyczność i reagowanie na bieżąco na to co się dzieje...
Po pierwsze, pierwotne obszary Puszczy należy bezwzględnie chronić (hasła wycinki lasu dla dobra przyrody są niepoważne!!!), natomiast ludność miejscowa powinna otrzymać stosowne rekompensaty.
Po drugie, fakt że hasła ekologiczne są ideologiczne wykorzystywane przez tzw. "partie zielonych", lewaków, pederastów (tak jak były wykorzystywane przez faszystów i innych kretynów) nie oznacza że ochrona przyrody jest lewacka.
Leśnicy są albo niedouczeni, albo celowo wprowadzają ludzi w bląd.
Rezerwat ma to do siebie, że się nie ingeruje w zachodzące w nim procesy. Suche i połamane drzewa, próchniejące powaqlone drzewa są normalne w lesie, gdzie ingeruje człowiek.
Puszczy nie grozi żadna zagłada z powodu chorób, przyroda bez ingerencji człowieka doskonale daje sobie radę z takim probleme, drzewa będą chorować, ale po pewnym czasie (tu przykład) ze względu na obfitość pokarmu zwiększy się np. populacja dzięciola wyjadającego szkodniki - i proces zostanie zatrzymany.
Suche i połamane drzewa połamanych i suchych drzew, które leżą na terenie rezerwatu. Nie są one usuwane w trosce o populację dzięciołów i chrząszcza zgniotka cynobrowego. Próchniejące drzewa są też miejscem lęgowym dla sów: puszczyka, sóweczki i włochatki.
Tymczasem ilość połamanych i suchych drzew, które leżą na terenie rezerwatu, szacuje się na 2 mln m sześc., wartych co najmniej kilkaset milionów złotych.
No i tu leśników boli...
W tym rzecz, tu chodzi o pieniądze.
Piszesz, że zwiększy się populacja dzięcioła, dzięki czemu proces będzie zatrzymany. Takie właśnie argumenty mają pseudoekolodzy. Podaje się kilka zagrożonych gatunków i dostosowuje się do nich własną teorię. A gdzie ochrona pozostałych? Choćby tych światłożądnych, które również są naturalnym składnikiem puszcz? Puszcza to nie tylko wielki ciemny las z ogromną ilością martwego drewna. To też polany i przerzedzone drzewostany, dużo bardziej obfite w cenne gatunki. Już o tym pisałam: w puszczach zdarzały się pożary, dzięki którym takie właśnie gatunki mogły przetrwać. I czasem wystarczy usunięcie dwóch przewróconych drzew żeby tym gatunkom pomóc. A jeśli jednak trzeba walczyć o tę bierną ochronę, to pozwólmy lasom płonąć, pozwólmy żubrom umierać. Co Ty na to? Chrońmy naturalne procesy, nie pojedyncze gatunki kosztem innych.
Gdzieś już pisałam o przywróceniu wypasu owiec - bo okazało się, że pewne rośliny i owady giną gdy łąk się nie wypasa. Tutaj w ekosystem wpisała się dzialalność człowieka i trzeba ją było podtrzymać.
Przyklad z dzięciołem nie dotyczył ochrony gatunków tylko równowagi ekologicznej całego rezerwatu. Powstrzymując się od ingerencji kierowano się zachowaniem ekosystemu w naturalnym stanie a nie zachowaniem jakiegoś gatunku, więc akurat tutaj nie można mówić o "wąskim patrzeniu", tylko o bardzo "szerokim".
Nie mam pojęcia jakie działania się podejmuje w rezerwatach ścisłych w wypadku pożarów. Jeżeli się je gasi (pewnie tak) to problem jest taki jak opisujesz.
Zdawało by się, że jeżeli czlwiek powie A (wygasi pożar) to musi też powiedzieć B (czyli skompensować skutki swojej ingerencji - przerzedzać drzewostan i poszycie, ktorym naturalnemu przerzedzeniu zapobiegł). Nie wiem jak to wygląda w rezerwatach ścisłych...
Nie znam mechanizmu przerzedzania się drzewostanu w naturalnych ekosystemach - pewnie jakiś jest.
Choć może niekonieczne - być może (to takie moje rozważania - nic więcej) owady i rośliny, ktore potrzebują światła nie występują w ekosystemie rezerwatu - "Puszcza Bialowieska" bo to nie jest ich naturalne środowisko. Za to mają dość miejsca, żeby się rozwijać w lasach, gdzie ingeruje człowiek
Na skraju puszczy jest Hajnówka, która kiedyś była osadą drwali. Konflikt przyrodników i leśników trwa od dawna. Leśnicy mają inne podejście do lasu - bardziej użytkowe. Trzeba dbać o to, aby drewno się nie marnowało. Tymczasem Białowieża jest na prawdę ostatnią europejską puszczą. Wymaga zupełnie innego traktowania niż każdy inny las. W Białowieży potrafią docenić jej wyjątkowe walory i wykorzystać je w celach turystycznych.
Przy dzisiejszej działalności przemysłu, las sam nie przetrwa.
- Potrzeba rozumnego działania.
Tu nie chodzi o "zwykły las" - masz rację, on bez ingerencji człowieka nie przetrwa - tylko o Puszczę Białowieską, która prawie cala jest rezerwatem, a część jej to rezerwat ścisly (w ogóle nie wolno tam wchodzić).
- Co nam po nieboszczyku?
Cały sens tego wszystkiego, to istnienie Puszczy Białowieskiej w jak najlepszym stanie.
Jak widzę ekologów, którzy traktują bezpańskie psy lepiej niż ludzi,
- To coś jest nie tak.
Od dziecka wychowywałem się w otoczeniu zwierząt i kocham przyrodę.
Niech zwierzęta pozostaną zwierzętami, las lasem, a człowiek człowiekiem.
Dziś niestety jest już tak, że najgorsze co nas może spotkać, to jak nic nie będziemy robić.
W rezerwatach ścislych "w naturalnym stanie" to znaczy (co nie znaczy ładnego, czystego, równego, dorodnego, pozbawionego o ile to możliwe szkodników, lasu).
Rezerwaty ścisłe to znikomy odsetek lasów, cala reszta jest utrzymywana przez leśników "w jak nalepszym stanie"
- w takim sensie tych słów jakim to rozumie przeciętny czlowiek - czyli zdrowego lasu, z ktorego można uzyskiwać drewno, owoce leśne, grzyby, w ktorym żyją leśne zwierzęta (które można podglądać czy na nie polować) - i przede wszyskim las po ktorym można z prawdziwą przyjemnością pospacerować.
Czemu leśnicy nie zajmą się innymi lasami (trzeba by zrobić jeszcze dużo) tylko solą w oku jest unikalna Puszcza Białowieska z jej rezerwatem przyrody?
W rezerwacie nie dokarmia się zwiarząt, więc populacja zwierząt nie wzrasta, a nawet jak się tak stanie - zwiarzęta żyjące w nadmiernym zagęszczeniu dziesiątkowane są wtedy przez choroby zakaźnie.
Co do braku pożarów - pisałam w innym poście, znalazłam informację, że ich rola w przerzedzaniu roślinności w Polsce jest znikoma i ich brak nie zaburza równowagi ekosystemu .
Więc tych luk, albo w rezerwatach nie ma, albo tworzą się w inny sposób niż przez pożary.
tam gdzie zacznie ingerować człowiek, poprzez dokarmianie zwierząt, eliminowania rozkładanie szczepionek przeciwko chorobom zakaźnym, elimionowanie osobników chorych - będzie też musiał sztucznie regulować populację (np. przez odstrzał).
Tam gdzie człowiek będzie ingerował w drzewostan, poprzez wycinkę, nasadzenia, rozpylanie środków przeciw szkodnikom - tam będzie musiał ingerować już zawsze, ekosystem sam sobie nie poradzi bez jego ingerencji.
Tak jest w normalnych lasach - i tego w żaden sposób nie krytykuję. Bronię tylko tezy, że takie obszary jak rezerwaty ścisłe są potrzebne. I to, że drewno się tam "marnuje" - to... żaden argument.
Leśnicy dla kasy powiedzą wszystko...
PS. Wiesz, że od lat w Polsce przybywa lasów? Pewnie wiesz, skoro tak się znasz na leśnikach i lasach :)
Polecam wszystkim wycieczkę do Białowieży. Gwarantuję, że przez tydzień nie będziecie się nudzić.
Inną rzeczą jest zjawisko idolizacji przyrody. Ochrona dudka jest na pewno rzeczą ważną, ale dopóki dla ekologa ptak będzie ważniejszy od człowieka, to nie będzie nam po drodze. Niech najpierw dzieci maja co jeść a potem martwy się o żuki dębowe czy co tam.
Słyszałam, że do prac na terenie Parku Narodowego trzeba sprowadzać drwali z Knyszyna, bo ci z Hajnówki są zbyt uparci. Muszą ciąć akurat tam.
Projekt jest tak zaawansowany, że przyszli eksplo(r)atorzy i pionierzy dziewiczego Paradis już wdziewają trampki i pakują plecacki.
Taka sytuacja ma miejsce ponieważ ci "ekolodzy" to są ludzie bez odpowiedniego wykształcenia a jak już to po szkołach "zaocznych" + są w gruncie rzeczy nośnikami ideologii Nowej Lewicy - z resztą przy takim "wykształceniu" łatwo wtłoczyć wszelaką "papkę intelektualną" gdzie pieniądze czerpie się z Unii Europejskiej, która nie miała w swojej konstytucji miejsca dla Boga Chrześcijańskiego ale ma za to miejsce dla bogini Gai. Szkoda, że społeczeństwo tak łatwo daje się otumaniać takim rzekomym "obrońcom ekologicznym". Blaise Pascal: " Człowiek nie jest ani aniołem ani zwierzęciem, a nieszczęście polega na tym, że kto chce uczynić z niego anioła, czyni z niego zwierzę."
jak już to po szkołach "zaocznych" Oczywiście nie ma nic do wykształcenia - mówiąc o wykształceniu - mam na myśli tylko wypowiedź tych, którzy bronili się przed działaniami tych "ekologów".
jesienna :) Oczywiście, że tam gdzie są inicjatywy, które łączą - trzeba w nie wchodzić, nie miej jednak należy to robić rozważnie. "Nie wszystko złoto co się świeci." :)
Zwracam uwagę, że z tymi, z którymi się podejmuje współpracę nie trzeba zagadzać się we wszystkim i na calej linii - wystarczy w tej jednej, konkretnej sprawie.
O sporze leśnicy-ekolodzy nie wiele tak naprawdę wiadomo (tyle co w artykule, nie sądzą by autor artykułu dysoponował jakąś wiedzą, ktorą zataił przed czytelnikiem).
Ale autor już ma jasność w tej sprawie "Ekolodzy zabijają puszczę białowieską"! oznajmia w tytule.
Te tereny są pod ochroną od kilkuset lat, ponieważ już królowie uważali je za prywatne tereny łowieckie. Tam zdobywano prowiant na bitwę pod Grunwaldem. W okresie zaborów car miał w Białowieży pałac. Wszystko pozostawiło po sobie jakieś pamiątki. W lesie są stare kurhany.
Widziałeś program na ten temat w telewizji. A czy widziałeś 10 odcinków "Sagi Prastarej Puszczy"?
Przecież ktoś tu pisał, że lasów w Polsce przybywa, więc chyba można wziąć drewno z innych miejsc.
Tineczka :)Hej, Gut, Białowieża to nie koniec świata. Tanie pocieszanie... :)