Europejskie łąki i pastwiska mogą konkurować z lasami deszczowymi o miano najbogatszych w gatunki miejsc na ziemi - twierdzą naukowcy na łamach najnowszego "Journal of Vegetation Science".
Wnioski z tych analiz są dość zaskakujące - uważa dr hab. Krzysztof Kujawa z Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Poznaniu. "Potwierdza się, jak złożonym zagadnieniem jest tak zwana różnorodność biologiczna, której od dość dawna nie traktuje się już tylko jako liczby gatunków przypadających na określoną powierzchnię. W nowoczesnym ujęciu różnorodność biologiczna przestała być trywialna, a zatem łatwa do przewidzenia na podstawie wiedzy zdroworozsądkowej" - powiedział.
Stolica Filipin, Manila, jest rekordzistą wśród najgęściej zaludnionych okolic Ziemi. Międzynarodowy zespół naukowców chciał znaleźć dla tej metropolii odpowiednik w przyrodzie - miejsca najbogatsze w gatunki. Okazało się, że o rekord liczby gatunków roślin, jakie występują wspólnie na jednym terenie, z tropikalnymi lasami deszczowymi Ameryki Południowej mogą spokojnie walczyć... łąki i pastwiska Europy środkowej.
"Współistnienie dużej liczby gatunków na jednej przestrzeni i wiążące się z tym kwestie fascynowały ekologów od dawna" - podkreśla główny autor badania, prof. Bastow Wilson z University of Otago w Nowej Zelandii. "Jak choćby jedna z podstawowych zasad ekologii, która mówi, że dwa gatunki, które zajmują tę samą niszę, nie mogą w niej współistnieć przez długi czas. A więc dlaczego aż 942 gatunków roślin współistnieje na jednym hektarze tropikalnego lasu deszczowego?" - zastanawia się badacz.
Tropikalne lasy deszczowe Ameryki Południowej i Środkowej od dawna uważane są za najbogatsze w gatunki okolice Ziemi. Prof. Wilson i jego zespół chcieli potwierdzić, czy to prawda, analizując te same środowiska w innej, o wiele mniejszej skali. "Przekopaliśmy się przez światową literaturę w poszukiwaniu danych na temat bogactwa gatunków roślinnych w różnych skalach - od jednego milimetra kwadratowego (co pozwoliło ocenić różnorodność gatunków jedno- i kilkukomórkowych - PAP) do jednego hektara" - tłumaczy Wilson.
Na obszarach o powierzchni ponad 50 m2 wszystkie wartości maksymalne, dotyczące liczby gatunków, pochodziły z badań tropikalnych lasów deszczowych w Kostaryce, Kolumbii czy Ekwadorze. Kiedy jednak przyszło do analiz wyników badań prowadzonych w skalach o wiele mniejszych - miejscami najbogatszymi w gatunki okazały się często koszone łąki oraz pastwiska.
Pełno ich we wschodniej części Europy, choć dwie podobne znaleziono również w Argentynie - zauważają autorzy opracowania. Dwie z badanych działek dotyczyły tzw. zadrzewień śródpolnych - zbiorowisk roślin, w których skład wchodzą niewielkie grupy drzew i krzewów, coraz rzadszych w naszym krajobrazie.
Coraz więcej mówi się o potrzebie ochrony bioróżnorodności. Zdaniem Krzysztofa Kujawy, mamy ku temu kilka powodów. "Przede wszystkim dlatego, że jako gatunek kosmopolityczny wpływamy na stan środowiska w skali globalnej, kształtując m.in. również bioróżnorodność. Nikt nie zdejmie z nas obowiązku zadbania o planetę" - podkreśla.
Ekolog przypomniał też międzynarodowe badania, według których z 8,7 miliona gatunków eukariotycznych (których komórki posiadają jądra), jakie żyją na Ziemi, znamy zaledwie 14 proc. "Łatwo jest bezpowrotnie stracić potencjał, jaki drzemie w przyrodzie, jeśli go nie znamy" - zauważa. - Ponadto gatunki nie występują w izolacji. "Utrata któregoś gatunku z kolei może zapoczątkować kaskadę skutków. Jednym z nich może być obniżenie odporności środowiska na stresy takie, jak choćby zmiany klimatu" - tłumaczył.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.