Lekarze z Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach po raz pierwszy w Polsce wszczepili silikonowy implant choremu z niewydolnością serca i towarzyszącą jej wadą zastawki mitralnej. Pacjent czuje się dobrze, jego rokowanie jest pomyślne.
Metoda leczenia - wciąż w fazie badań - jest bezpieczniejsza dla pacjenta i może zrewolucjonizować leczenie dużej grupy chorych.
Jak poinformował podczas konferencji prasowej kierownik Katedry i Kliniki Kardiochirurgii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Marek Deja, wykonany z silikonu medycznego implant BACE stosuje się u chorych z tzw. funkcjonalną lub wtórną niedomykalnością mitralną. "To najczęściej jest stan, z którym mamy do czynienia po zawale serca, kiedy u pacjenta, który przeżył zawał, rozwija się stopniowo niewydolność krążenia związana z tym, że serce częściowo uszkodzone przez zawał ma tendencję do powiększania się" - powiedział prof. Deja.
"Serce powiększa się, rozciąga się i tym samym rozciąga zastawkę mitralną, która znajduje się u podstawy serca - tam, gdzie krew wraca do lewej komory z płuc. Rozciągnięta zastawka zaczyna być nieszczelna - krew cofa się do lewego przedsionka. To przyśpiesza dalsze powiększanie się serca i prowadzi do głębokiej niewydolności krążenia, a w konsekwencji - zgonu pacjenta. Pacjenci z taką niewydolnością zastawki mitralnej umierają 2-2,5 razy częściej niż ci pacjenci po zawale, którzy takiej niedomykalności nie mają. Połowa z nich umiera w ciągu 5 lat od zawału" - mówił lekarz.
Klasyczna metoda leczenia tej wady to wszczepianie w czasie operacji kardiochirurgicznej pierścienia, który zwęża zastawkę mitralną i wymusza jej domknięcie. Nie wpływa ona jednak na komorę, która jest zasadniczą przyczyną choroby. Podczas takiej operacji celowo zatrzymuje się pracę serca i stosuje krążenie pozaustrojowe, co znacznie podnosi ryzyko dla schorowanych pacjentów. Bywa też nieskuteczna - w 30 proc. przypadków niedomykalność nawraca.
Katowiccy lekarze zastosowali wynaleziony w Stanach Zjednoczonych rodzaj zewnętrznej opaski - implant z silikonu medycznego, który można nałożyć na bijące serce w trakcie operacji kardiochirurgicznej, bez konieczności zastosowania krążenia pozaustrojowego i zatrzymywania serca.
"Zabieg staje się więc zdecydowanie mniej inwazyjny niż klasyczna operacja. Opaska ma baloniki umieszczone dookoła podstawy lewej komory, które pod kontrolą echokardiografii w trakcie operacji można wypełnić w różnym stopniu, tak by uzyskać maksymalnie szczelną zastawkę mitralną" - wyjaśnił prof. Deja.
"Zasadnicza koncepcyjnie zaleta tego rozwiązania w stosunku do tego, co robimy klasycznie, polega na tym, że zamiast oddziaływać na zastawkę, która sama w sobie nie jest przyczyną choroby, oddziałujemy na tę powiększoną, zniekształconą komorę. Opaska uciska ją punktowo, remodeluje przywracając ją do normalnego kształtu, a jednocześnie uszczelniamy zastawkę mitralną. Efekt jest bardzo dobry, a operacja zdecydowanie mniej obciążająca dla pacjenta, niż klasyczna metoda naprawy z wszczepianiem pierścienia mitralnego" - podkreślił.
Pionierska operacja trwała 4 godziny. Operowany był 55-letni pan Waldemar z Sosnowca. Dwaj inni pacjenci się nie zgodzili - jeden nie chciał czekać 2 tygodnie, drugi wolał metodę klasyczną. "Nie zastanawiałem się długo, bo tu było mniejsze ryzyko. Czuję się dobrze, chociaż trochę jeszcze boli. Polecałbym innym" - powiedział PAP pan Waldemar, który po poniedziałkowym zabiegu chodzi już o własnych siłach.
"Obejście ryzyka okołooperacyjnego w przypadku stosowania tej metody może stanowić przełom" - zaznaczył uczestniczący w operacji kardiochirurg prof. Marek Jasiński. Jak podkreślił, grupa chorych, do których potencjalnie adresowany jest ten zabieg, jest bardzo duża. "Rocznie w Polsce operowanych jest między 1 a 2 tys. przypadków niedokrwiennych niedomykalności. Trudno to na razie zdefiniować, ale potencjalnie to olbrzymia grupa chorych" - powiedział.
Katowicki szpital jest jednym z zaledwie kilku ośrodków w Europie, wybranych do wdrażania tego systemu, który po raz pierwszy na świecie zastosowano 5 lat temu. Dotychczasowe badania potwierdziły jego bezpieczeństwo, obecnie naukowcy kładą nacisk na ocenę skuteczności. Na tym etapie implanty dostarcza bezpłatnie ich producent. Prawdopodobnie w Katowicach zabiegi ich wszczepienia przejdzie jeszcze ok. 10 pacjentów.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.