Bakterie oporne na antybiotyki stały się jednym z większych zagrożeń dla zdrowia, zatem kanadyjscy badacze wracają do indiańskich specyfików. Właśnie testowana jest glinka, której od wieków używają Indianie z Kolumbii Brytyjskiej.
Glinki z Kisameet Bay Indianie tradycyjnie używają do leczenia infekcji. Teraz skuteczność tej terapii potwierdzili badacze z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej (UBC). Zawiesina glinki w wodzie okazała się skuteczna przeciwko 16 szczepom opornych na wiele leków bakterii powodującym większość infekcji wewnątrzszpitalnych - Enterococcus faecium, Staphylococcus aureus, Klebsiella pneumoniae, Acinetobacter baumannii, Pseudomonas aeruginosa i Enterobacter (często określanych skrótem ESKAPE od pierwszych liter ich nazw). Bakterie pochodziły z próbek pobranych w szpitalach (Vancouver General Hospital i St. Paul's Hospital) oraz uniwersyteckiej oczyszczalni ścieków.
Współautor badania, Julian Davies, podkreślił, że "po 50 latach nadużywania i niewłaściwego stosowania antybiotyków, tradycyjne leki oraz inne bazujące na naturalnych minerałach substancje aktywne mogą dostarczyć nowej broni w walce z lekoopornymi patogenami". Badanie zostało opublikowane w piśmie mBio Amerykańskiego Stowarzyszenia Mikrobiologów.
Złoże glinki, które uformowało się ok. 10 tys. lat temu i zawiera ok. 400 tys. ton srebrzystej substancji, raczej nie dostanie się żadnym koncernom farmaceutycznym. Złoże znajduje się na terenach indiańskich, a lokalne plemiona już założyły własną firmę, która będzie rozprowadzać leki i kosmetyki, współpracuje też z UBC w dalszych badaniach nad leczniczą glinką.
Mimo że kanadyjscy Indianie mają długą tradycję wykorzystywania ziołowych leków, to wcale nie tak łatwo znaleźć zielarza wyspecjalizowanego w indiańskich lekach, jeśli ktoś chce zrezygnować z usług medycyny zachodniej. Zupełnie inaczej jest ze specjalistami Traditional Chinese Medicine (TCM), których promocję od lat wspiera chiński rząd.
Indiańskie zielarstwo istnieje, kanadyjskie uczelnie medyczne wspominają o nim w programach nauczania, tak samo jak o leczeniu przez szamanów, tłumacząc, na czym polega medycyna dostosowana do kulturowych potrzeb pacjenta. Jednak do szerokiej publiczności przedostały się dotychczas głównie informacje o zastosowaniu szałwii i sweetgrass (turówki wonnej). Bardziej wykształceni lub zaciekawieni odbiorcy z pewnością napotykają na "medicine wheel" - koło zdrowia, symbolizujące aspekty ludzkiego zdrowia. Natomiast dotychczas nie ma programu upowszechniającego leczenie ziołami, podobnego do promocji chińskiej medycyny.
Przy czym Indianie, Inuici i Metysi, jeśli chcą, mogą korzystać w ramach podstawowej publicznej opieki zdrowotnej ze swojej tradycyjnej wiedzy medycznej. W prowincji Ontario takie przychodnie są tworzone od 1995 r. Znajdują się zarówno w rezerwatach, jak i w miastach. Jednak np. znalezienie w Toronto kliniki, która oferowałaby indiańską wiedzę medyczną jest trudne. Dopiero na liście uprawnionych do oficjalnej praktyki zielarzy jest kilku, którzy praktykowali z indiańskimi specjalistami.
Farmakopee - indiańska i inuicka -(farmakopea to alfabetyczny spis leków zatwierdzonych do użytku) są bardzo bogate, listę ziół znaleźć można w internecie, księgarnie w rezerwatach sprzedają też reprinty starych opracowań. Tradycyjna północnoamerykańska medycyna jest silnym związkiem zielarstwa z szamanizmem, czyli opieki farmakologicznej i psychologicznej, Indianie postrzegają ciało i psychikę jako jedność.
Jednak od XIX wieku władze zakazywały wielu praktyk, dopiero w latach 50. XX wieku z prawa usunięto te zakazy, a odrodzenie indiańskiej medycyny następuje dopiero od lat 80. Wiele osób dzięki temu usłyszało o zastosowaniu szałwii do oczyszczania ciała i ducha, o "szałasach potu", czy o sweetgrass. Ministerstwo Zdrowia oficjalnie uznaje indiańskie metody leczenia, a środowisko medyczne podkreśla rolę tradycyjnych metod w opiece nad chorymi z problemami psychicznymi.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.