Uzdrowienie dwumiesięcznego dziecka, Franciszka Natale, ze stanu nieprzytomności spowodowanego zatruciem.
W dniu 1 czerwca 2008 r. w katedrze w Neapolu odbyła się beatyfikacja matki Marii Józefiny od Jezusa Ukrzyżowanego, karmelitanki bosej z tego miasta, żyjącej w latach 1894-1948. Heroiczność jej cnót stwierdził 3 stycznia 1987 r. Ojciec Święty Jan Paweł II. Natomiast 17 grudnia 2007 r. Benedykt XVI zatwierdził cud do jej beatyfikacji, który dotyczył uzdrowienia dwumiesięcznego dziecka, Franciszka Natale, ze stanu nieprzytomności spowodowanego zatruciem. Zechciejmy poznać nieco bliżej to nadzwyczajne wydarzenie.
Franciszek Natale przyszedł na świat 21 kwietnia 1999 r. Ze względu na komplikacje w ostatnim stadium ciąży, urodził się poprzez cięcie cesarskie, trzy tygodnie przed przewidywanym porodem. Przez 14 dni przebywał w inkubatorze, po czym w bardzo dobrym stanie zdrowia rodzice zabrali go do domu. Jednak już 19 czerwca, tj. w niecałe dwa miesiące po urodzeniu, został on przywieziony karetką do szpitala, bo rodzice zastali go w łóżeczku bez znaków życia i z pianą w ustach. Diagnoza i rokowania lekarzy były najgorsze nie tylko "quoad valetitudinem" (co do zdrowia), ale wręcz "quoad vitam" (co do życia). Nawet wówczas, gdyby dziecko pozostało przy życiu, prognozowano dla niego poważne konsekwencje neurologiczne. Przyczynę choroby upatrywano w zatruciu mlekiem podanym niemowlęciu.
Stroskani rodzice dziecka, a zwłaszcza jego ojciec Rosario Natale, poinformował o tym co się wydarzyło swojego przyjaciela Patrizio Lavazza, który niezwłocznie zabrał oboje rodziców niemowlęcia i przywiózł ich do klasztoru sióstr Karmelitanek Bosych w Neapolu w dzielnicy Ponti Rossi, aby pomodlili się o zdrowie syna przy grobie Służebnicy Bożej Marii Józefiny od Jezusa Ukrzyżowanego. Pan Patrizio, który niegdyś był ministrantem przy tymże klasztorze, modlił się wraz z nimi, ofiarował rodzicom dziecka krzyżyk, którym wcześniej dotknął grobu Służebnicy Bożej i poprosił też o modlitwę miejscowe mniszki.
Stan dziecka pozostawał jednak bardzo ciężki i jego rodzice, Rosario i Anna, codziennie przyjeżdżali do klasztoru na poranną Mszę św., skąd udawali się do szpitala. W niektóre dni przyjeżdżali na modlitwę także w godzinach popołudniowych. I oto 30 czerwca, gdy po Mszy św. rodzice przybyli do szpitala, zaskoczył ich fakt, że łóżeczko syna na sali intensywnej terapii było puste. Czyżby Francesco zmarł? Uspokoił ich niezwłocznie lekarz ordynator, który stwierdził, że dziecko odzyskało przytomność, zaczęło oddychać samoistnie i dlatego zostało odłączone od aparatury i przewiezione na inną salę. Lekarz oznajmił nadto, że stało się to tak nagle i wbrew wszelkim rokowaniom, że nie zdążył nawet poinformować ich o tym telefonicznie. Po kilku dniach dziecko mogło powrócić do domu. Chłopczyk jest zdrowy po dziś dzień, rozwija się normalnie i uczestniczył wraz z rodzicami w uroczystościach beatyfikacyjnych Służebnicy Bożej.
Podczas kanonicznego badania cudu wszyscy lekarze leczący dziecko, a także biegli Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych wypowiedzieli się za niewytłumaczalnością nagłego i trwałego wyzdrowienia z punku widzenia nauk medycznych. Teologowie zaś wykazali na podstawie zeznań świadków związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wezwaniem wstawiennictwa Służebnicy Bożej a uzdrowieniem i stwierdzili, że to właśnie jej wstawiennictwu należy przypisać wyproszony od Boga cud.
Artykuł ten pochodzi ze strony www.karmel.pl
Serdecznie dziękujemy za zgodę na zamieszczenie go w naszym serwisie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Watykan uznał cud potrzebny do kanonizacji Pier Giorgio Frassatiego.