Jak Bóg stwarza przez ewolucję?

Nicanor Pier Giorgio Austriaco OP

publikacja 13.12.2019 02:00

Jak pogodzić przebieg ewolucji z chrześcijańskim rozumieniem opatrznościowego działania Boga w historii? Jak rozumieć działanie Boga przez przypadkowy ciąg wydarzeń?

Ot, Boże stworzenie Capri23auto z Pixabay Ot, Boże stworzenie
Boga można porównać do wytwórcy, czyli pierwszej przyczyny, wiecznych piór, którymi można posługiwać się w pisaniu jako przyczynami wtórnymi

Z książki „Ewolucja w świetle wiary. Perspektywa tomistyczna” (za zgoda wydawnictwa W drodze)

Jak zatem Bóg stwarza przez ewolucję? Jak pogodzić przebieg ewolucji z chrześcijańskim rozumieniem opatrznościowego działania Boga w historii? Jak rozumieć działanie Boga przez przypadkowy ciąg wydarzeń, którymi kierują mutacje i dobór naturalny? Mówiąc konkretnie, jak działał Bóg, by na drodze ewolucji stworzyć ludzki gen FOXP2 powiązany przez badaczy z umiejętnością mowy i rozumienia języka?

Zanim odpowiemy dokładniej na to pytanie, musimy przypomnieć sobie, co powiedzieliśmy wcześniej o Bogu, gdyż zgodnie z tym, co mówił św. Tomasz i inni średniowieczni teologowie, każdy sprawca działa zgodnie ze swą naturą. Że tak jest, podpowiada nam rozsądek: koty wykonują działania kocie, czyli miauczą, u kangurów mamy zachowania kangurze, czyli skoki, a ludziom przynależne jest to, co ludzkie, na przykład komponowanie symfonii. Aby zatem móc mówić o działaniu
Boga, musimy najpierw powiedzieć coś o Bogu, ponieważ tylko Bóg potrafi działać w sposób Boży. Podążymy śladami św. Tomasza z Akwinu, który podobno jako dziecko cały czas zamęczał swoich nauczycieli pytaniem: Kim jest Bóg?

Jak była już o tym mowa we wcześniejszych rozdziałach poświęconych ewolucji i wierze chrześcijańskiej, przemożne pragnienie, by znaleźć odpowiedź na to pytanie, wyniosło św. Tomasza na wyżyny modlitwy kontemplacyjnej i zaowocowało głębokim odznaczającym się mistrzostwem teologicznym zrozumieniem prawdy o Bogu. Jego wytężona refleksja nad pewnymi cechami stworzenia doprowadziła go do przekonania, że jeśli Bóg ma być przyczyną świata, musi być różny od wszystkich innych bytów w świecie. Musi różnić się radykalnie od wszystkiego, co widzimy dokoła. I dlatego św. Tomasz dochodzi do wniosku, że Bóg, i tylko Bóg, musi być aktem samego istnienia. Lub, mówiąc inaczej, istotą Boga – tym, czym Bóg jest – jest Jego istnienie. Bóg jest samym istnieniem. Ta prawda o naturze Boga stanowi sedno teologii tomistycznej.

Jeśli pojmujemy, że Bóg jest samym aktem istnienia, tym wyraźniej ukazuje się nam różnica między Stwórcą a stworzeniem. Tak jak mówiliśmy wyżej, dla św. Tomasza tylko Bogu istnienie przysługuje z natury. Wszystkie inne byty nie są Bogiem właśnie dlatego, że otrzymały swoje istnienie od Boga, który sam jeden jest samoistnieniem. Zgodnie z terminologią scholastyczną każde stworzenie ma istnienie nie ze swej natury, lecz przez uczestnictwo w Bożym istnieniu.

Ilustrując, co ma na myśli, mówiąc, że stworzenia mają istnienie nie ze swej natury, lecz przez uczestnictwo, św. Tomasz podaje przykład rozżarzonego żelaznego pręta i wyjaśnia, że taki pręt nie jest ogniem z natury, lecz jest ogniem przez uczestnictwo. Nie jest ogniem, lecz jest podobny do ognia, ponieważ to prawdziwy ogień upodobnił go do siebie. W taki sam sposób każdy stworzony byt istnieje tylko dlatego, że Bóg będący samym istnieniem podtrzymuje go cały czas i w każdym miejscu w istnieniu. Gdyby Bóg przestał podtrzymywać nas w istnieniu, po prostu byśmy znikli. Zostalibyśmy unicestwieni.

Co istotne, rozróżnienie między istnieniem Stwórcy (z natury) a istnieniem stworzeń (przez uczestnictwo) chroni integralność zarówno Stwórcy, jak i stworzeń. W obrębie tomistycznej syntezy teologicznej stworzenie może mieć odrębną i w pewnym sensie niezależną naturę, co w żaden sposób nie ogranicza jego zależności od Stwórcy.
Na przykład kangur jest kangurem, ponieważ Bóg uczynił to zwierzę kangurem. Kangur nie jest Bogiem, ponieważ ma własną naturę. W tym sensie jest niezależny od Boga. Niemniej istnienie kangura jest istnieniem przez uczestnictwo i w każdej chwili i miejscu zależy on od Boga, który sprawia, że istnieje. W tym drugim sensie jest on całkowicie zależny od Boga.

Z tego wynika, że skoro stworzenie ma swą własną naturę, jest także zdolne działać zgodnie z tą naturą bez pogwałcenia relacji Stwórca – stworzenie. Tym samym stworzenie może przypisywać swoim działaniom pewną dozę autonomii. Istotnie, św. Tomasz twierdził, że właściwe i odpowiednie jest stworzenie przez Boga bytów zdolnych do działania jako prawdziwe przyczyny – innymi słowy, zdolnych do działania wynikającego z ich własnej natury, tak jak to robi miauczący kot – gdyż taki stan rzeczy lepiej odzwierciedla Bożą moc i manifestuje Jego dobroć polegającą na tym, że udziela swej sprawczości innym bytom, miast zachowywać ją tylko dla siebie.
Ilustrując to twierdzenie dość toporną analogią, możemy powiedzieć, że Bogu bardziej przystoi stworzyć książkę, która sama się pisze, a nie pisać ją samemu, ponieważ to drugie może zrobić nawet człowiek, lecz to pierwsze tylko On sam. I dlatego, jak pisze św. Tomasz, Bóg jest pierwszą przyczyną dającą istnienie stworzeniom, które działając zgodnie z mocą własnej natury danej im przez Boga, są prawdziwymi przyczynami wtórnymi. Boga można porównać do wytwórcy, czyli pierwszej przyczyny, wiecznych piór, którymi można posługiwać się w pisaniu jako przyczynami wtórnymi.

Mając zatem w świadomości Tomaszową teologię stworzenia, możemy teraz głębiej zastanowić się nad tym, jak Bóg stwarza przez ewolucję. Otóż Bóg działa w świecie najpierw jako przyczyna pierwsza udzielająca bytom istnienia. Działa On także jako przyczyna pierwsza, gdy posługuje się stworzonymi przyczynami wtórnymi. Mówiąc analogicznie, Bóg jest jak stolarz, który tworzy kukiełkę z drewna. To tylko analogia, ponieważ tworząc taką kukiełkę, Bóg daje jej własną naturę i tym samym niezależność – Geppetto nigdy nie mógłby obdarzyć własną naturą i niezależnością Pinokia. Tylko Bóg jest w stanie stworzyć jakiś byt – na przykład stolarza o imieniu Geppetto – i obdarzyć go przyrodzoną mocą – na przykład mocą wykonania kukiełki z drewna.

A zatem – z powodu tego, że jest transcendentna – przyczynowości Bożej nie można porównywać z przyczynowością, którą dostrzegamy na co dzień wokół nas. Gdy Bóg, stwarzając jakiś byt, działa jako przyczyna sprawcza, nie „wprawia go w ruch” tak, jak ludzcy inżynierowie wprawiają w ruch „stworzone” przez siebie urządzenia lub maszyny. Bóg sprawia, że byt stworzony może poruszać się sam, ze swej natury. Ponadto Bóg jako Stwórca nie jest jedynie przyczyną sprawczą istnienia i działania stworzeń. Ponieważ daje każdemu bytowi stworzonemu jego własną naturę, On także znajduje się u początku jego przyczyny materialnej, formalnej i celowej.
Po pierwsze, powołując do istnienia tu i teraz jakiś konkretny byt, na przykład krzak róży, Bóg określa tym samym przyczynę formalną i materialną tego krzaka. Powołuje do istnienia krzak róży, a nie kwitnącą wiśnię. Po drugie, nadając stworzonemu bytowi naturę nakierowaną na konkretny cel, Bóg określa też jego przyczynę celową. Bóg daje krzakowi róży naturalną inklinację do tego, by rodzić róże i kolejne krzaki róż.

A zatem, kiedy jakiś stworzony byt działa, to działa w nim i przezeń Bóg, podtrzymując go w istnieniu i dając mu naturę będącą źródłem jego działań oraz aktualizując jego naturę tu i teraz. Wszystkie te aspekty Bożego działania są możliwe tylko dlatego, że Bóg jest aktem samego istnienia. To On daje krzakowi naturalną zdolność do rodzenia róż, ponieważ daje istnienie jego naturze i to On w rzeczywistości wprawia go w działanie, by rodził róże wówczas, gdy natura krzaka dąży do tego na początku każdego lata, ponieważ to On daje istnienie jego czynnościom biologicznym.

Aby zilustrować to twierdzenie w kontekście historii organizmów żywych, przyjrzyjmy się ewolucji ludzkiego genu FOXP2 powiązanego z naszą zdolnością mowy i rozumienia języka. Upraszczając, powiedzmy, że mutacja, która dała początek genowi umożliwiającemu naszemu gatunkowi posługiwanie się mową, nastąpiła, gdy w jakimś konkretnym miejscu i czasie w południowej Afryce jakaś konkretna cząsteczka odpowiadająca za naprawę DNA u jakiegoś konkretnego osobnika, który był już człowiekiem pod względem budowy anatomicznej, lecz nie miał jeszcze zdolności mowy, naprawiła łańcuch DNA uszkodzony przez promieniowanie wysokoenergetyczne.

Interpretując to wydarzenie z perspektywy tomistycznej, powiemy, że Bóg działa w nim jako przyczyna pierwsza, ponieważ daje cząsteczce naprawczej i łańcuchowi DNA istnienie jako konkretnym bytom posiadającym konkretną naturę. Łańcuch DNA może zostać naprawiony przez polimerazę DNA, ponieważ takimi właśnie uczynił Bóg jedno i drugie. Co więcej, cząsteczka naprawcza była w stanie wprowadzić przypadkową mutację do genu FOXP2 właśnie dlatego, że Bóg dokładnie ją znał, a zatem stworzył ją podatną na błędy i zdolną do przypadkowego popełniania błędów. Wprowadzając mutację genetyczną do łańcucha DNA, cząsteczka naprawcza funkcjonowała zgodnie z daną jej i kierowaną przez Boga naturą. Robiła to, co robi, ponieważ taką stworzył ją Bóg.

Ponadto możemy powiedzieć, że mutacja, która sprawiła, że ludzki gen FOXP2 jest dzisiaj taki, a nie inny, była zaplanowana już od wieczności i w tym sensie była opatrznościowa, ponieważ wiedząc, że cząsteczka naprawcza ma skłonność do błędu, Bóg zna ją jako cząsteczkę mającą skłonność do błędu i istniejącą w konkretnym czasie i konkretnym miejscu. A zatem przypadkowe wydarzenie, które dało początek ludzkiemu genowi FOXP2, miało miejsce w danym czasie i miejscu, ponieważ Bóg o tym wiedział i pozwolił, by to wydarzenie zaistniało i zdarzyło się w tym miejscu i w tym czasie. Jest to wydarzenie przypadkowe, ponieważ takim uczynił je Bóg.

W jaki sposób jednak Bóg może znać przypadkowe wydarzenia, nie naruszając ich przypadkowości? Pamiętajmy, że dla Boga wszystkie stworzone i doczesne wydarzenia obecne są równocześnie w wiecznym tu i teraz. Pozostają przypadkowe – mogłyby nie być przypadkowe – aczkolwiek dla Boga są to wydarzenia konieczne mające miejsce właśnie teraz. Posłużmy się następującą analogią: widzę przed sobą mojego studenta siedzącego na krześle. Jest to wydarzenie przypadkowe, bo równie dobrze student mógłby stać, nie siedzieć. Niemniej wiem z koniecznością o tym przypadkowym wydarzeniu, ponieważ kiedy widzę siedzącego na krześle studenta w określonym czasie i miejscu, nie może właśnie w tym czasie i w tym miejscu robić niczego innego.

W taki sam sposób wieczny Bóg zna w sposób konieczny wszystkie doczesne i przypadkowe wydarzenia, ponieważ widzi  je jako dziejące się tutaj i teraz. Są one przypadkowe właśnie dlatego, że Bóg zna je jako przypadkowe.

Ewolucja rozumiana w kategoriach klasycznego teizmu składałaby się zatem z ciągu niezliczonych wydarzeń, podczas których Bóg działający jako przyczyna pierwsza determinuje – tak jak to możliwe jest tylko dla Boga, w analogicznym i przynależnym jedynie Bogu sensie – bieg każdego przypadkowego wydarzenia w historii ewolucji. Bóg realizowałby swój cel, działając przez jednostkowe i przypadkowe byty: cząsteczki, komórki lub organizmy, które powołał do istnienia w konkretnym miejscu i czasie właśnie jako takie, a nie inne byty. Bóg potrafi projektować i kształtować świat za pomocą przypadku.

Na koniec dodam jeszcze, że tego rodzaju wyjaśnienie sprawia, iż rzekomy problem pogodzenia możliwości istnienia relacji między zmiennym światem a niezmiennym Bogiem traci rację bytu. Ład stworzenia ma charakter ewolucyjny właśnie dlatego, że Bóg, który sam nie ewoluuje, zna stworzenie jako ewoluujące i takiemu właśnie stworzeniu udziela istnienia. A zatem zawsze będziemy mieć do czynienia z relacją całkowitej zależności rzeczywistości stworzonej od Stwórcy, jeśli chodzi o jej istnienie. Zmieniające się stworzenie może się zmieniać tylko dlatego, że zostało stworzone jako zmienne przez niezmiennego Stwórcę.

Nicanor Pier Giorgio Austriaco OP, James Brent OP, Thomas Davenport OP, John Baptist Ku OP, Ewolucja w świetle wiary. Perspektywa tomistyczna, W drodze, Poznań 2019, 254 strony.