W czwartek przypadał Światowy Dzień Przeciwdziałania Malarii.
W Drodze Mlecznej wykryto gwiazdową czarną dziurę o rekordowo dużej masie
Szympansy i bonobo rozpoznają widocznych na zdjęciach członków stada niewidzianych od ponad 25 lat.
Jak na razie jego jednym przedstawicielem jest osa Capitojoppa amazonica.
Wilki z obrożami telemetrycznymi pomagają ujawniać przypadki wyrzucania padliny w lesie.
Dziękuję.
Marsz milczenia nie przynosi żadnych strat w gospodarce i w jego wyniku nie będzie zwiększenia emisji CO2. Natomiast idiotyczne jest "akcentowanie" problemu w taki sposób, że dany problem jeszcze się potęguje.
Czy Pani jest w stanie to zrozumieć?
"Taka akcja musi mieć sens", bo organizują ją "Zieloni"? Czyli, że jak któryś członek tej partii puści bąka to też to mamy traktować jako wytyczne?
Proszę włączyć rozum.
Oczywiście również jestem zdania że takie powszechne wyłączenie i ponowne włączenie generuje większe zużycie niż stały pobór natomiast jest to przekonanie samo dla siebie i aby wzmocnić argument przydałby się konkret w postaci danych empirycznych zużycia.
Dla nieprzekonanych do akcji -utwierdzenie bo ktoś myśli jak ja, natomiast dla zwolenników niewiele warte prywatna opinia.
A propos promowania świadomości ekologicznej-to bodaj jedyny pozytywny rozdźwięk tej akcji.
Sprobuje pytaniem: Jest Pan fizykiem, ktory wypowiada sie o elektrowniach. Czy slyszal Pan cos o regulacji elektrowni? O tym, ze moc elektrowni dopasowuje sie do zuzycia, bo przeciez pradu nie maganzynujemy? A mniej produkcji mocy to i mniejsze zuzycie paliwa. Czyli oszczednosc, nawet niewielka, "na przyszlosc".
Pomijajac fakt, ze durne zarownki energooszczedne z rtecia to zaden zysk dla srodowiska. Na szczescie mamy juz LED.
Jest Pan zwolennikiem tezy, ze klimat sie nie zmienia, nic nie trzeba oszczedzac, zyjmy jak do tej pory, Pan Bog sie o nas zatroszczy jak by co...
Czy moze uwaza Pan, ze trzeba zaczac od budowy elektorwni atomowych (o odpady niech sie Pana dzieci troszcza) i to zalatwi caly problem klimatu i srodowiska?
Czy moze po prostu nie widzi Pan zadnych zmian klimatu? Ja moze zyje nieco dluzej niz Pan, ale ja - widze. Klimat jest coraz bardziej ekstremalny, zmiany pogody sa gwaltowne, susze i powodzie coraz czestsze....
I to wszystko naprawde bez udzialu czlowieka?
Naprawde nic nie musimy zmieniac?
2. Z tego co ja się orientuję, to nawet gdyby ta godzina bez światła przynosiła jakieś istotne zmiany w zużyciu energii, to chyba i tak zmniejszanie mocy na godzinę przyniosłoby więcej trudności niż pożytku (gdyby zmniejszenie mocy było bezkosztowe, to elektrownie nie oferowałyby specjalnej taryfy nocnej).
P.S. Jeśli o mnie chodzi, to wydaje mi się, że przyszłością energetyki będą elektrownie termojądrowe. Trzeba tylko dopracować technologię.
Chrzescijanie powinni byc pierwszymi, ktorzy nawoluja do umiaru, do sprawiedliwego podzialu dobr, takze kosztem wlasnego komfortu i, tak, tak, luksusu. bo czysta woda, dach nad glowa i codzienny chleb to luksus dla milionow ludzi. Nie problem jaki samochod kupic, czy jaka nowa komorke.
Mozliwe, ze CO2 to nie najgorszy problem, bo sa i gorsze emisje, a inne gazy jak np metan, ktory wytwarza bydlo "produkowane" masowo, zebysmy mogli miec tania pieczen, znacznie bardziej szkodza srodowisku.
Pan Rozek jednak uparcie wysmiewa i potepia w czambul wszelakie proby zmiany konsumpcyjnej mentalnosci u ludzi. Akcja "godzina dla ziemi" jest rownie potrzebna jak "marsz zycia". Tego Pan Rozek nie wysmiewa, bo to po linii GN.
Gospodarka rabunkowa na naszej planecie wydaje sie byc dla niego zadnym problemem.
A dla mnie jest to problem. Bo ja wiem, ze my mamy czysta wode w kranie, a miliony w Afryce umieraja z powodu braku wody, badz pija wode z kaluz.
My chcemy tanie ubrania, tanie paliwo, tanie meble i tania zywnosc. A miliony, zeby nam to tanio wyprodukowac i zarobic choc grosze, niszcza swoje zdrowie i podstawy egzystencji, trujac siebie i srodowisko.
Wyśmiewana są moim zdaniem nie zasada działania proekologicznego, ale to jak to się próbuje robić. Jak sam zauważyłeś, bardziej problematycznym gazem cieplarnianym od CO2 jest metan. A z tym nic się nie robi (nie ma silnego lobby, któremu by to się opłacało?).
Podobnie oszczędzanie na świetle ma niewiele sensu, gdyż (przy żarówkach energooszczędnych) zysk z tego jest niewielki.
P.S. Jeśli chodzi o wodę, to chyba w Polsce już nie bardzo jest sens ją oszczędzać. Bo z tego co się orientuję (choć mogę się mylić) prawie cała woda jest oczyszczana i jako czysta wraca do ekosystemu.
P.S.2 Moim zdaniem najważniejszym działaniem proekologicznym powinno być zmniejszenie ilości produkowanych śmieci.
Zatem zamiast jojczyć i wytykać innym oraz przypisywać autorowi działania, których nie dopuścił się w artykule ("...potepia w czambul wszelakie proby zmiany konsumpcyjnej mentalnosci u ludzi")- czyli kłamać, powinieneś sam dać przykład. Nie kupuj zatem chińskich produktów, tylko polskie, bo my, jako kraj unijny MUSIMY stosować droższe ekologiczne technologie produkcji przez co i ceny naszych rodzimych towarów są wyższe.
Przestań także "pochylać" się nad losem afrykańczyków i innej biedoty świata, tylko przyjmij w duchową adopcję chociaż jedno głodne dziecko z tamtych regionów świata.
Co ja robie, to ja wiem. Nie musze tego oglaszac. Ale poinformuje ciebie, jako mojego dobrego znajomego ze ja wspieram konkretnie finansowo dzieci w Afryce, w Moldawii i w Nepalu, plus wspieram akcje Kosciola, ktory "daje ludziom wedke" w tych krajach.
I kupuje produkty przewaznie pochodzenia europejskiego, a "egzotyczne" tylko te, ktorych u nas nie ma, jak np pomarancze i banany (i wcale mi z tego powodu nie wstyd).
Dodatkowo produkuje prad z malej elektrowni slonecznej na moim dachu, staram sie ekonomicznie ogrzewac dom itp itd.
Zadowolony?
No to teraz przyznaj sie: ile dzieci w Afryce wspierasz ty? Nie, nie "tylko" duchowo, bo od tego one nie najedza sie, ani nie wyzdrowieja, chorujac od brudnej wody, tylko konkretnie.
Pismo sw wyraznie mowi, ze nie wystarczy dac ludziom duchowe wsparcie i odeslac z kwitkiem. Nalezy ich nakarmic i napoic.
No wiec, ilu dzieciom w Afryce pomogles? Ilu dzieciom konkretnie we wlasnym kraju pomogles?
Czy na pewno mozesz z czystym sumieniem powiedziec, ze nie stac ciebie na to, zeby dac cos innym? Ze ty masz prawo do cieplej wody i cieplego mieszkania, bo urodziles sie akurat w Polsce, a reszta swiata niech sie martwi sama o siebie, jak Pan Bog kazal im sie urodzic w Afryce? I ty nie musisz na niczym oszczedzac, bo inni maja jeszcze lepiej i tobie tez sie cos od zycia nalezy?
W Wielkim Tygodniu to chyba odpowiednie pytania do refleksji?
A dla mnie najwazniejsze jest, zeby cokolwiek zmienic. I drugorzedne jest, kto jak sie do tego zabiera. I kpiny z tego, ze inni cos robia "glupio", uwazam za niestosowne.
A tak poza tym to nie odniosłeś się w ogóle do kwestii merytorycznych (np. woda, małe zużycie prądu przez żarówki)
Chodzi ci o to, ze w Polsce nie ma sensu oszczedzac wode? Owszem, oszczedzanie wody ogolnie ma sens. Jak i oszczedzanie wszelkich innych "zasobow naturalnych".
Zmiany klimatu powoduja juz teraz "pustynnienie" niektorych obszarow takze w Europie. Sa juz dostepne mapy przewidywanych obszarow, ktore beda dotkniete coraz wieksza susza, bo juz teraz spada tam coraz mniej deszczu.
Ty postulujesz zmniejszenie produkcji smieci. Mozesz zaczac juz teraz od siebie, unikajac konsekwentnie produktow w przesadnych opakowaniach, albo pozostawiajac opakowania w sklepie.
Smieci mozna pewno produkowac mniej, ale przede wszystkim mozna o wiele lepiej niz dzis to /kraje cywilizowane robia, smieci wykorzystac. Juz dyscyplina przy sortowaniu smieci i wykorzystaniu surowcow wtornych zmiejszylaby znacznie eksploatacje surowcow. Tak na marginesie: w Trzecim Swiecie cale rodziny zyja z sortowania smieci. Zreszta w Europie tez z tego zyly. Jeszcze w XX wieku.
Jesli chodzi o zmniejszenie zuzycia energii ogolnie, i wylaczenia zbednego (jak widac) poboru pradu, to mozna by o tym pisac duuuzo.
Regulacja elektrowni to nie jest taki duzy problem. Pewnie, ze sprawnosc maleje tym bardziej, im bardziej elektrownia pracuje poza warunkami nominalnymi, ale jednak mniejszy pobor mocy to mniejsze zuzycie paliwa. Zreszta ten spadek sprawnosci nie jest tak dramatyczny przy niewielkich wahaniach.
Taryfy nocne maja podwojne znaczenie: poprzez rozklad poboru mocy na cala dobe, nie tylko sprawiaja, ze mozna optymalniej wykorzystac pracujace elektrownie, ale takze nie trzeba budowac nowych elektrowni, zeby umozliwic wszystkim uzytkownikom pobor pradu tylko w ciagu dnia.
Ja tak moge jeszcze dlugo. Temat zarowek energooszczednych to kolejny temat-rzeka.
Powtorze: uwazam, ze nie mozna powiedziec: ta droga jest beee, ta akcja jest glupia, a to jest calkiem bez sensu. I nic samemu nie robic.
Pan Rozek, poza propagowaniem elektrowni jadrowych (i przemilczaniem nasilajacego sie problemu skladowania odpadow radioaktywnych) nie prezentuje w swoich felietonach zadnych rozwiazan pozytywnych.
Przeczytaj sam, chocby kilka ostatnich. Wszyscy wszystko robia glupio, ale Pan Rozek nie powie, jak by bylo madrze.
Nie powie, bo nie wie? Czy nie chce powiedziec?
Ktos, kto nie ma lepszego pomyslu, i potrafi tylko krytykowac innych, powinien sie moim zdaniem zastanowic, czy na pewno katolickie czasopismo jest wlasciwym miejscem dla jego felietonow.
Jest to jakas metoda pisania dla prasy, ale ja osobiscie mam uraz na punkcie osob, ktore tylko krytykowac innych potrafia. Trudno.
P.s. Twoje przechwałki zaleciały mi żałosnością, ale jeśli lepiej się z tym poczułeś, to niech Ci będzie.
P.s. Twoje przechwałki zaleciały mi żałosnością, ale jeśli lepiej się z tym poczułeś, to niech Ci będzie.
Na początku muszę zaznaczyć, że jestem pod wrażeniem rzeczowości Twojej odpowiedzi.
Ze znaczącą jej częścią się zgadzam, poza kilkoma sprawami:
1. Wciąż nie rozumiem po co oszczędzać wodę. Jeśli z każdych 100 litrów, które pobieramy, oddajemy do środowiska (w zależności od regionu) chyba 95 litrów wody w niezmienionej postaci (oczyszczonej), to wydaje mi się, że oszczędności mają niewielki sens...
2. Moim zdaniem należy mówić, że jakaś akcja jest bez sensu, bo z głupotami należy walczyć. Ale oczywiście najlepiej jest podawać swoje rozwiązania.
3. Jeśli chodzi o redaktora Rożka, to jak sam wspomniałeś popiera on energetykę jądrową. To z pewnością jest (najbardziej efektywny) sposób zmniejszenia ilości emisji gazów cieplarnianych produkowanych przez energetykę. Oczywiście pojawia się wtedy problem składowania odpadów radioaktywnych. Nie wiem jednak, czy jest to tak duży problem, skoro na razie składuje się je głęboko pod ziemią (co, o ile mi wiadomo nie ma wpływu na okolicznych mieszkańców), a kiedyś będzie pewnie można je wysyłać w kosmos. Podsumowując ten punkt - jakieś rozwiązania pozytywne są przez redaktora przedstawiane (choć oczywiście można się z nimi nie zgadzać).
P.S. Jeśli chodzi o działania proekologiczne, to moim zdaniem zdecydowanie lepszym sposobem od "edukacji społeczeństwa" jest zastosowanie czynnika ekonomicznego. To działa najskuteczniej. Zatem jeśli chcemy obniżyć zużycie prądu, to zwiększmy na niego akcyzę. Podobnie jeśli chcemy zmniejszyć użycie "zwykłych" żarówek, opodatkujmy je (akcyza) - takie rozwiązanie mniej ograniczy naszą wolność niż całkowity zakaz.
Studencie, prosze, nie rozczarowuj mnie ;-)
Ad 1)
Chyba nie pijesz deszczowki? Ani wody zrodlanej?
Woda, ktora masz w kranie jest woda uzdatniona. Czasem ze zrodel, najczesciej z rzeki badz jezior. Zeby ja doprowadzic do kranu, trzeba ja pobrac, uzdatnic (chemia!) i przepompowac.
Scieki trzeba odprowadzic i oczyscic. Zdolnosci przerobowe stacji uzdatniania i oczyszczania sa ograniczone. Jezeli woda nie bedzie dobrze filtrowana, bo flitry sa za male a pobor za duzy, trzeba pchac wiecej chemii. Odpady z oczyszczalni sciekow tez trzeba gdzies umiescic.
Jezeli sciekow bedzie wiecej i wiecej, to i rury odprowadzajace trzeba powiekszyc itp itd.
Czyli im wiecej zuzycia wody, tym wiecej zuzycia energii i chemii. Zgadzasz sie?
Ad2) Ale co to znaczy "bez sensu"? Przeciez celem Godziny dla Ziemi nie jest oszczedzenie pradu (co usiluje nam wmowic Pan Rozek), ale symboliczne zwrocenie uwagi na pewien problem. Bo glownym akcentem nie jest wylaczanie zarowek w domach, ale (zupelnie zbednego) oswietlenia "atrakcji turystycznych". Od czegos trzeba zaczac, zeby "obudzic" opinie spoleczna i marudzenie ze ktos cos robi i robi glupio, kiedy samemu nic sie nie robi, wydaje mi sie niestosowne.
Ad3)
Jeśli chodzi o redaktora Rożka, to jak sam wspomniałeś popiera on energetykę jądrową. To z pewnością jest (najbardziej efektywny) sposób zmniejszenia ilości emisji gazów cieplarnianych produkowanych przez energetykę.
Ale przeciez Pan Rozek nie wierzy w to, ze gazy cieplarniane maja wplyw na klimat....
Oczywiście pojawia się wtedy problem składowania odpadów radioaktywnych. Nie wiem jednak, czy jest to tak duży problem, skoro na razie składuje się je głęboko pod ziemią (co, o ile mi wiadomo nie ma wpływu na okolicznych mieszkańców), a kiedyś będzie pewnie można je wysyłać w kosmos. Podsumowując ten punkt - jakieś rozwiązania pozytywne są przez redaktora przedstawiane (choć oczywiście można się z nimi nie zgadzać).
Mieszkancy np w Niemczech w rejonie Gorleben (skladowisko tymczasowe) goraco protestuja przeciw kazdemu transportowi odpadow.
Istnieje w Niemczech takze inne skladowisko, w Asse, ktore przecieka, beczki sa przerdzewiale, sztolnia sie sypie i nikt nie wie, jak te prowizorycznie skladane pojemniki w ogole wyciagnac i zabezpieczyc. a w kazdej chiwli gorzi skazenie wod gruntowych.
Kiedy jakies 40 lat temu budowano w skali masowej elektrownie atomowe (kryzys olejowy!) to wlasnie takie glosy byly powszechne: kiedy bedzie trzeba, to jakies rozwiazanie dla odpadow znajdziemy. Za 40 lat to bedziemy juzw szytsko potrafili (przypominam - lata 70. to byla era "zdobywcow Kosmosu"- dopiero stosunkowo niedawno NASA przyznala, ze dzis nie polecieliby na Ksiezyc, bo wiedza ze mieli mnostwo szczescia, ze sie w ogole udalo).
A dzis? NIE MA NIGDZIE SKLADOWISKO DOCELOWEGO. Zaden kraj nie znalazl jeszcze miejsca, gdzie moglby bezpiecznie przez kolejne tysiace lat skladowac odpady. Tyle, ze dzis juz nikt nie probuje ich podeslac do krajow Trzeciego Swiata.
To jakie "pozytywne" rozwiazanie ma dla tego problemu (palacego -nota bene) pan Rozek?
Koszty "bezpiecznego" wystrzelenia w Kosmos sa chyba jednak zbyt duze, biorac pod uwage ilosc odpadow (ciagle rosnaca) i opinie spoleczna, ktora widzi, ze rakiety z bezpieczniejszym ladunkami spadaja i niekoniecznie ktos sobie zyczy, zeby odpady wysokoradioaktywne wyladowaly u niego w ogrodku...
Ja rozumiem, ze masz jeszcze wiare w technike, ale uwierz inzynierowi z wieloletnim doswiadczeniem: cudow w technice nie ma. A mozliwosci techniczne sa dzis co prawda znaczne, ale nie nieograniczone.
A jesli chodzi o PS to masz racje: tylko zwiekszenie kosztow nosnikow energii moze zmusic ludzkosc do intensywniejszego korzystanie z energii "darmowej": wiatru, plywow czy slonca.
Ale to chyba i GN jest w czolowce tych, ktorzy wyrzekaja na ceny gazu, wody, pradu, paliwa i obciazenia dla ludnosci?
Niestety, mam wrażenie że powyzszy sposób rozumowania jest charakterystyczny dla wielu osób. Co gorsza, tego typu rozumowanie jest uważane za przejaw dobrego tonu w środowiskach określających sie jako chrześcijańskie czy patriotyczne.
Powód tego jest prosty: jeśli można zarobić czyimś kosztem (w tym wypadku obywateli) duże pieniądze, to pokusa aby działać na pograniczu prawa lub poza prawem jest duża. Czym większe są to pieniądze, tym ta pokusa jest większa (idealnym przykładem są tu narkotyki, ale to temat na osobną dyskusję).
Niestety, mam wrażenie że powyzszy sposób rozumowania jest charakterystyczny dla wielu osób. Co gorsza, tego typu rozumowanie jest uważane za przejaw dobrego tonu w środowiskach określających sie jako chrześcijańskie czy patriotyczne.