Niby cenimy spokój, ale jak przychodzi co do czego, chętnie kibicujemy rewolucjom i przewrotom. O ile – oczywiście – nie dotykają nas one bezpośrednio.
Stacje newsowe, gazety codzienne nigdy nie sprzedają się lepiej niż w okresach niespokojnych, czasach jakiejś dużej (czasami dramatycznej) zmiany. Tak, słowo „zmiana” jest tutaj chyba kluczowe. Lubimy zmiany, bo lubimy ruch. Jesteśmy od ruchu uzależnieni. I nie ma się co dziwić, wszystko we wszechświecie jest w ruchu. Planety, księżyce, gwiazdy i całe galaktyki. Elektrony, cząsteczki chemiczne i żywe komórki. W wielu aspektach życia sprawdza się hasło: gdy się nie ruszasz, to znaczy, że nie żyjesz. Także w aspekcie intelektualnym. Gdy się nie rozwijasz, gdy nie jesteś ciekawy, gdy się nie uczysz… intelektualnie umierasz. Być może dlatego właśnie tyle emocji budzą rewolucje w nauce i technologii. Gdyby bezkrytycznie wierzyć doniesieniom medialnym, należałoby stwierdzić, że rewolucje w nauce pojawiają się przynajmniej raz w tygodniu. Co chwila czytam, że „podręczniki będzie trzeba napisać od nowa”. Bzdura, trzeba będzie coś do nich dopisać, ale nie ma potrzeby wyrywania zapisanych już kartek. Od czasu do czasu zdarza się jednak rewolucja. Takich mieliśmy jednak zaledwie kilka. Czy jest jakaś przed nami? Ależ oczywiście! Tyle tylko, że nie wiemy, kiedy ona nadejdzie i czego będzie dotyczyła. To ostatnie jest zresztą dość oczywiste. Nie możemy wiedzieć, co zostanie zrewolucjonizowane, bo gdybyśmy to wiedzieli… już zostałoby to zrewolucjonizowane. Możemy jednak próbować rewolucję przewidzieć. Mój typ to energetyka, produkcja energii elektrycznej i nowe sposoby na jej magazynowanie. Chciałbym bardzo, by tak właśnie było. Wszystkie duże problemy tego świata mogłyby zostać starte z powierzchni Ziemi, gdyby każdy z nas miał pod dostatkiem energii. . Jak to możliwe? Przeważająca większość tej wody jest słona. Aby ją odsolić, potrzeba energii. Dostatek wody niweluje głód. Dostatek energii jest dobrą pożywką dla rozwoju i edukacji. Tak, wiem, to wizje utopijne. Cóż, czasami jestem marzycielem.
Wróćmy do przewidywanej (chcianej) rewolucji. Energii na Ziemi jest bardzo dużo. Kłopot w tym, że jest ona tam, gdzie nie ma ludzi i gdzie nie jest nikomu potrzebna. Nie potrafimy jej wykorzystać, bo nie mamy sprawnych technologii przesyłu i magazynowania. Stosując technologię fuzji jądrowej, jako paliwo możemy wykorzystywać wodę. To wszystko jest niemalże w zasięgu ręki. Nie ma dnia, żeby nie pojawiało się doniesienie o postępie prac. Ale wciąż nie mamy przełomu. Może przyjdzie jutro?
PS Właśnie przeczytałem, że naukowcom z University of Michigan i Cornell University udało się stworzyć materiał, dzięki któremu procesor w telefonie czy komputerze będzie potrzebował 100 razy mniej energii, niż potrzebuje dzisiaj. A to może oznaczać, że w przyszłości nasze urządzenia będziemy ładowali raz na trzy miesiące, a nie codziennie. Kolejny mały kroczek został zrobiony.
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.