Przyszłością motoryzacji mają być auta napędzane prądem. Kanadyjska firma Zenn Motors Company zaprezentowała właśnie taki samochód. .:::::.
Bateryjki jeszcze za słabe
Rynek samochodów hybrydowych jest jeszcze w fazie wstępnego rozwoju (menedżerowie Toyoty mówią, że do 2010 r. chcą sprzedawać rocznie ponad 3 razy więcej hybrydowych aut niż teraz), ale za sprawą Zenn już rośnie mu konkurencja.
Tom Bevilacque, sprzedawca całkowicie elektrycznego samochodu Zenn, podkreśla, że łatwo można go ładować, podłączając przedłużaczem do kontaktu. Niestety, szybkie ładowanie oznacza szybkie rozładowanie. Samochód elektryczny może na jednym „baku”, a właściwie na jednych bateriach, przejechać zaledwie 65 km, i to z prędkością nie większą niż 40 km/h. Jego niewątpliwą zaletą jest stosunkowo niska cena – 12,5 tys. dolarów. Także koszty eksploatacji mają być niewielkie. Czy to jednak wystarczy, by odnieść komercyjny sukces?
Rynek, nie tylko motoryzacyjny, akceptuje ekologiczne nowości tylko wtedy, gdy ich osiągi nie odbiegają zasadniczo od tego, co oferują konstrukcje tradycyjne. Według przewidywań specjalistów, nowoczesny produkt Zenn Motors Company może jednak trafić do serc nie tylko ekologów, ale także ludzi, którzy teraz na co dzień korzystają z komunikacji miejskiej lub roweru.
Auto kanadyjskiego producenta otwiera możliwość na uniezależnienie się od szybujących w górę cen za baryłkę ropy, narzucanych przez paliwowych potentatów, i zmniejszenie, a właściwie wyeliminowanie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Jednak do osiągnięcia pełnego sukcesu brakuje mu wydajnych baterii, które mogłyby umożliwić jazdę szybszą i dłuższą. Istniejące na rynku są zbyt ciężkie, mało wydajne, a poza tym drogie. Na razie pozostaje więc czekać, aż inżynierowie rozwiążą problem magazynowania w samochodzie odpowiednio dużej ilości energii elektrycznej. Może się okazać, że wcale nie potrwa to długo, bo rozwój w tej dziedzinie jest naprawdę szybki.
Pozostaje oczywiście problem, skąd brać prąd elektryczny. Zenn będzie tak ekologiczny, jak ekologiczny będzie sposób wytwarzania zasilającej go energii. Nie ulega jednak wątpliwości, że konstruowanie takich samochodów, jak ten zaprezentowany w Kanadzie, przybliża nas do chwili, w której auta nie będą smrodziły i hałasowały. To, co dzisiaj nieodłącznie wiąże się z zakorkowanym miastem, czyli smog i nieustanny hałas, będzie jedynie złym wspomnieniem epoki silników spalinowych.
Gość Niedzielny 40/2007