Prawdziwa gwiazda w zwykłym laboratorium, darmowa energia z fuzji termojądrowej, manipulacje radioaktywnością… Marzenia szalonych fantastów? Nie, to efekt zabaw w puszczanie bąbelków. .:::::.
Tym razem badania z wykorzystaniem bąbelków kawitacyjnych prowadzono w zupełnie innym kierunku, ale ich wyniki są tak nieoczekiwane, że nawet entuzjaści zimnej fuzji wybudzają się ze snu zimowego. Tu wszystko opiera się na zjawisku zwanym wychwytem elektronów lub wychwytem K.
Zamach na elektron
Na początku lat 30. ubiegłego wieku Enrico Fermi odkrył proces, który doprowadził go do opisania jednego z czterech podstawowych oddziaływań w fizyce – oddziaływania słabego – i który nazwał rozpadem beta. Zachodzi on w dwóch wersjach: plus i minus. Druga z nich, interesująca dla nas, polega na przemianie neutronu znajdującego się w jądrze atomowym w proton, czemu towarzyszy emisja elektronu i antyneutrina elektronowego.
Proces ten zainteresował Hideki Yukawę, japońskiego fizyka pracującego w tym czasie nad teorią mezonów. Do tego stopnia, że zapostulował on nawet istnienie procesu odwrotnego – czyli takiego, w którym jeden z elektronów krążących wokół jądra atomu jest przechwytywany przez proton, w wyniku czego powstaje neutron (pozostający w jądrze) i neutrino elektronowe, które jest emitowane. Teoria ta dość szybko, bo w 1937 roku, została zweryfikowana doświadczalnie przez przyszłego Noblistę Luiza Waltera Alvareza. Nazywamy ją właśnie wychwytem elektronu bądź wychwytem K, ponieważ przeważnie (choć nie zawsze) dotyczy elektronu krążącego po orbicie najbliższej jądru atomowego, czyli – według modelu Bohra – orbicie K.
Radioaktywność w galopie
Kilkadziesiąt lat później odkryto, że czynnikiem, który potrafi wpływać na ilość wychwytów K, jest ciśnienie. A jeśli dobrze się nad tym zastanowić, nie będzie to znowu takie zaskakujące. Bo kiedy poddamy próbkę zawierającą radioaktywne atomy działaniu wysokiego ciśnienia, odległości między nimi zmniejszą się gwałtownie i pola elektromagnetyczne, którymi oddziaływają one wzajemnie na siebie, mogą nieznacznie zmodyfikować rozmiary orbitali atomowych. A to spowoduje również niewielką zmianę w charakterystycznej dla danego pierwiastka liczbie wychwytów K.
Tyle że w Physics Letters A ukazał się właśnie artykuł zatytułowany „Piezonuclear decay of thorium” przynoszący konkretne, liczbowe wyniki serii eksperymentów przeprowadzonych z radioaktywnym torem 228. Z badań przeprowadzonych przez zespół włoskiego fizyka Fabio Cardone pracującego w rzymskim Istitutio per lo Studio dei Materiali Nanostrutturati jednoznacznie wynika, że za pomocą ultradźwięków i kawitacji akustycznej radioaktywność tego pierwiastka wzrasta nie nieznacznie, ale… 10 000 razy!
Jeśli inne laboratoria potwierdzą te doświadczenia, szykuje nam się mała rewolucja. Coś na miarę zimnej fuzji właśnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.