To zmienia się nasz klimatPotwierdzają się zapowiedzi klimatologów. Polsce grożą coraz gwałtowniejsze zjawiska atmosferyczne. Polsce grożą potężne huragany zimą i długotrwałe ulewy latem – ostrzegał rok temu prof. Krzysztof Błażejczyk, naukowiec z Zakładu Klimatologii na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego. Wystarczy spojrzeć za okno, by przekonać się, że miał rację. - Za wielkość fali powodziowej odpowiadają zmiany klimatu. Zmieniła się charakterystyka opadów. Są dziś intensywniejsze i gwałtowniejsze niż kilka lat temu – potwierdza dr hab. Grażyna Mazurkiewicz - Boroń z Zakładu Biologii Wód Instytutu Ochrony Przyrody PAN.
Dodatkowo możemy spodziewać się fal upałów, podobnych to tych, które przeszły nad Europą w 2003 roku. W ostatnich latach w Polsce nasila się tendencja do upałów letnich - potwierdzają specjaliści z IMGW.
Czemu pada więcej?W poniedziałek nad Warszawą przeszła potężna nawałnica. Zalane zostały ulice, a w ciągu kilku minut Straż otrzymała ponad 1000 zgłoszeń! Intensyfikacja takich zjawisk ma swoją przyczynę.
Jednym z podstawowych czynników sprzyjających obfitym opadom jest nadmiar dwutlenku węgla w atmosferze. Dwutlenek węgla wpływa na wzrost temperatury, a to z kolei na zjawiska pogodowe. Podłoże nagrzewa się i paruje. W pewnym momencie prądy atmosferyczne nie są w stanie utrzymać wilgoci, zwłaszcza, że zapylenie powietrza jest coraz większe. Wokół pyłów i drobinek latem intensywnie unoszących się w powietrzu skrapla się para wodna i zasila rzeki.
Beton i asfalt dają powodzi siłęPada coraz więcej, więc rośnie poziom wody w rzekach. W tym roku woda przyszła pod koniec czerwca. Według hydrologów, niektóre rzeki zaczęły przybierać nawet trzy metry na dobę. Poprzednio tak źle było w 1997 roku - podczas powodzi stulecia. Ale naukowcy ostrzegają: winne są nie tylko intensywne opady.
Olbrzymie tereny zostały pokryte betonem i asfaltem, co pozbawiło glebę możliwości wchłaniania. Lasy doskonale spełniały funkcje gąbki. Wiele z nich wycięliśmy jednak w pień, skutecznie pozbawiając się naturalnej ochrony. Zastąpiono je gruntami ornymi, łąkami i pastwiskami… To doprowadziło do zaburzenia obiegu i w efekcie do przyspieszenia spływu powierzchniowego wód opadowych.
Na zwiększenie siły powodzi ma też wpływ nadmierna regulacja rzek. Chcemy okiełznać żywioł i nadać rzecze określony kształt tymczasem efekt jest odwrotny. Kiedy w końcu woda wydostaje się z narzuconego koryta robi się niebezpiecznie. - Cały świat wie dziś, że wzmacnianie brzegów powoduje przyspieszeni nurtu rzeki – tłumaczy dr hab. Grażyna Mazurkiewicz.
W tym kontekście pojawia się pytanie, czy szybko postępująca regulacja kolejnych fragmentów rzek to najlepsze rozwiązanie. Na Podkarpaciu realizowane są aktualnie projekty przeciwpowodziowe: budowa prawego wału rzeki Wisłoki w Mielcu (wartość projektu to ponad 107 mln zł) i zabezpieczenie przed powodzią Rzeszowa i gminy Tyczyn poprzez kształtowanie koryta rzeki Strug (koszt 42 mln zł). Ministerstwo Środowiska zapowiada kolejne inwestycje.
Powódź, która przeszła przez Polskę w czerwcu to nie koniec kłopotów. Meteorolodzy ostrzegają, że sezon intensywnych opadów trwa od czerwca do września.
Artykuł ten pochodzi z portalu ekologia.pl