Wielkie wymieranie na Ziemi spowodowały wulkany, które przez miliony lat wyrzucały olbrzymie ilości dwutlenku węgla do atmosfery - przekonują geolodzy z Uniwersytetu Stanfordzkiego.
Do takich wniosków naukowcy doszli podczas badania chińskich skał zawierających wapień. Efekty swoich analiz opisali w piśmie "Proceedings of the National Academy of Sciences".
Geolodzy stwierdzili m.in., że w oceanach dwutlenek węgla uległ rozpadowi i spowodował wzrost zakwaszania słonej wody. Według badaczy, była to zabójcza kombinacja - z jednej strony duże stężenie CO2 w atmosferze, a drugiej zakwaszenie wody. To doprowadziło w końcu do wymarcia 90 proc. gatunków morskich i około trzech czwartych gatunków lądowych. Kataklizm ten znany jest jako wielkie wymieranie z końca permu, sprzed 250 milionów lat.
W badanych osadach sprzed wielkiego wymierania widoczne są ślady życia koralowców, alg, małży i ślimaków. Następna warstwa wskazuje na nagłą zmianę - w osadach skalnych pojawia się gruba warstwa bakterii i wapienia.
Wcześniej naukowcy przedstawiali wiele różnych teorii dotyczących przyczyn masowego wymierania - m.in. o asteroidzie, która uderzyła w Ziemię czy o niskim stężeniu tlenu w atmosferze i oceanach.
Pojęcie to jest znane w całej Europie - od Serbii po Finlandię - a także w Ameryce Północnej.
Ekspert: mikroflora jelitowa ma wpływ na pracę mózgu i rozwój chorób neurodegeneracyjnych.
Potwierdzają to kolejne badania: odkrycie nowego gatunku australopiteka.
Tak twierdzi ks. prof. Michael Baggot, bioetyk z Papieskiego Ateneum Regina Apostolorum w Rzymie.
Czyli skąd rośliny na całym kontynencie wiedzą, czy dany rok będzie nasienny czy nie?
Chińscy naukowcy odkryli mech, który może znieść warunki typowe dla Marsa.