"Helpunku!", "apdejt", "sweet focia" i "energy drink"... W języku pojawiają się czasem obcojęzyczne wyrazy, które zaraz potem mogą zniknąć. O językowych meteorach mówi w rozmowie z PAP ich kolekcjoner - lingwista prof. Marek Kuźniak z UWr.
Meteory to jasne ślady na nieboskłonie, pozostawione przez kosmiczne okruchy skalne, które wpadają w ziemską atmosferę. Większość takich "spadających gwiazd" całkowicie spala się w powietrzu - jeszcze wysoko nad naszymi głowami. Nieliczne uderzają w Ziemię i pozostawiają na niej trwały ślad.
Prof. Marek Kuźniak z Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego w rozmowie z PAP zauważa, że podobnie jest z nowymi wyrazami, które trafiają do nas z innych "językowych planet". Lingwista w swoich badaniach autorskich - jak również we współpracy z prof. Elżbietą Mańczak-Wohlfeld z Uniwersytetu Jagiellońskiego - tworzy kolekcję tych najbardziej ulotnych wyrazów.
"Meteory to obcojęzyczne wyrazy okolicznościowe, pojawiające się w danym języku. Nie występują w słownikach, nawet wyrazów obcych, i cechują się słabą frekwencją w ogólnym, literackim języku" - mówi w rozmowie z PAP prof. Marek Kuźniak.
Czasem językowe meteory zachowują oryginalną pisownię: jak np. "energy drink", "kissing point", "must be the music", "whatever". Czasem ich pisownia dostosowywana jest do polskiego języka - jak w wyrazach "hejter", "fejk", "nołlajf" czy "Dżizas". A czasem uzyskują polskie elementy, jak w wyrazach: "apdejtować", "sczekałtować", "lovciać" czy "sfriendzonować". Są też wreszcie hybrydy jak "sweetfocia", "helpunku" "fejsik", "fashionistka", "dać komuś lajka", "być w touchu", "o co kaman?", "prawdopodobly" albo "plażing".
"Meteory są ciekawe, bo pokazują pewną dynamikę naszej komunikacji, jej ulotność. Jeśli się ich w danym momencie nie zaobserwuje, mogą nigdy nie zostać przez nikogo opisane" - dodaje rozmówca PAP, który zaproponował metaforę astrofizyczną do opisu tego typu wyrazów w swojej książce w 2009 r ("Foreign Words and Phrases in English. Metaphoric Astrophysical Concepts in Lexicological Study").
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.