Tego, co możemy obecnie zobaczyć w telewizjach na całym świecie, jeszcze 30 lat temu nikt by się nie ośmielił pokazać – mówi Christophe Nick, producent filmu dokumentalnego „Gra śmierci”.
Na ludzi próbowano wpływać zawsze na różne sposoby…
– I często był to wpływ wątpliwy moralnie. Chciałem zwrócić uwagę właśnie na te oddziaływania negatywne.
Myśli Pan, że ta prowokacja spowoduje, że szefowie telewizji na świecie zastanowią się, czy warto zamienić mieć na być?
– Nie mam zamiaru nikogo szokować, ale skłonić do zastanowienia i jakiejś reakcji. Wywołać społeczną dyskusję na temat tego, co pokazywane jest w telewizji, i wpływu tego autorytetu na człowieka.
Wielu osobom nie spodobało się, że piętnując metody stosowane w programach typu reality show używa Pan takich samych, aby przyciągnąć uwagę i wzbogacić się...
– Nie przypuszczałem, że mój film spotka się z takimi negatywnymi emocjami. Myślę, że wielu z nas się przestraszyło. Zobaczyliśmy bowiem odbicie siebie samych w lustrze. I zlękliśmy się, że my także w takiej sytuacji postąpilibyśmy najprawdopodobniej tak jak większość uczestników eksperymentu.
Znany psycholog Philip Zimbardo także potępił powtórzenie eksperymentu naukowego w telewizji jako nową metodę szukania sensacji i promowania zła.
– Czy on chociaż widział mój film? Czy może wyrobił sobie zdanie na jego temat tylko na podstawie przekazów medialnych, które, jak się okazuje, w pewnych przypadkach wzięły z mojego filmu to, co według nich najlepiej się sprzedaje, czyli porażenie prądem w sensacyjnym opakowaniu. A dziennikarze ferowali opinie, choć sami filmu nie widzieli! I pominięto całkowicie próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, po co to wszystko zostało zrobione, gdyż wymagałoby to pogłębienia tematu, pokazania niuansów, które, jak się okazuje, dla samych dziennikarzy stają się za trudne. Wówczas pracownicy mediów musieliby wziąć na siebie część odpowiedzialności za to, co robią, w jaki sposób jest to odbierane i jak oddziałuje na społeczeństwo.
Wtedy musieliby się zmierzyć z prawdą. Każdy jej pragnie, ale kiedy w końcu ją pozna, to nie chce wierzyć, bo nie taką prawdę chciał usłyszeć…
– Dlatego najbardziej zabolała mnie właśnie krytyka środowiska dziennikarskiego. Wielu dziennikarzy skarży się w rozmowach prywatnych, że muszą przygotowywać intelektualne papki tylko dlatego, że dobrze się sprzedają. Potem boją się przyznać do tego, że to, co i w jaki sposób robią, ma duży wpływ na ludzi. My pokazaliśmy, że ktoś występujący w telewizji jest gotowy zachowywać się tak, jak myśli, że powinien, ale nie jest w stanie sprzeciwić się narzuconym regułom gry.
Zarzuca się też Panu, że uczestnicy zostali wprowadzeni w błąd, bo nie wiedzieli, w czym biorą udział, zostali poddani stresowi, a studia telewizyjnego nie można traktować jako terenu do naukowych eksperymentów.
– Dlaczego telewizja nie może być traktowana jako teren naukowych poszukiwań? Telewizja nie jest złotym cielcem! Wiele osób ogarnęło chyba jakieś zamroczenie, jakbym zbezcześcił ich przedmiot kultu. Chcieli mnie zlinczować, zamiast zastanowić się krytycznie nad moimi argumentami. Pokazuje to, jak bardzo wszyscy poddani jesteśmy wpływowi szklanego ekranu. Każdy chce go bronić, bo spędza przed nim po kilka godzin dziennie.
Nie mógł Pan wymyślić innego sposobu pokazania wpływu autorytetu telewizji na zachowanie ludzi?
– Pewnie mogłem. Kiedy jednak zabierałam się do realizacji mojego filmu, wspierany przez wielu ludzi, wszyscy uważaliśmy, że właśnie takie podejście będzie najlepsze. Według psychologów społecznych, najlepszym sposobem obserwowania jakichś zachowań lub emocji jest wywołanie ich w sytuacjach, które można kontrolować. Nawet posłużenie się kłamstwem jest w danej sytuacji możliwe do przyjęcia. Po zakończeniu nagrywania każdego uczestnika poinformowano o celu przedsięwzięcia i otoczono opieką psychologiczną. Przy okazji przeprowadziliśmy także inne badania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.