Pod łopaty koparek na budowie polderu Racibórz Dolny patrzy codziennie Paweł Wiktorowicz. Sprawuje nadzór archeologiczny.
Kobiety najważniejsze
Najciekawszą rzecz znalazł tu jednak inny archeolog z Poznania – Marek Anioła. Wykopał doskonale zachowaną, ceramiczną figurkę kobiety. Takie figurki były zapewne związane z kultem płodności i z... matriarchatem.
Pozycja kobiety 6 tysięcy lat temu była nad Odrą prawdopodobnie znacznie wyższa niż wcześniej i niż później. Dlaczego? Bo to właśnie kobiety, a nie zajmujący się polowaniami mężczyźni, wynalazły uprawę roślin. Okazało się, że to one przynoszą do domu dużo potrzebnej żywności, więc prawdopodobnie wszyscy zaczęli się z nimi bardzo liczyć. Właśnie, do jakiego domu?
– Znaleźliśmy ślady ziemianek i dużych budynków słupowych, o wymiarach około 5 na 10 metrów – mówi M. Anioła. Pomiędzy słupami zapewne były rozciągnięte ścianki, np. z zaplecionych gałęzi. W Poznaniu archeolodzy spróbowali złożyć w całość przywiezione spod Raciborza ceramiczne skorupy. I znaleźli w ten sposób fragmenty... jeszcze dwóch innych figurek kobiet! I na dokładkę naczynie w kształcie ludzkiej postaci. – Odnalezienie tak wielu figurek na jednym stanowisku dotąd się w Polsce nie zdarzyło – cieszy się M. Anioła.
Ostry nóż z krzemienia
Z kolei na wschodnim brzegu Odry, na polach w pobliżu Lubomi, archeolodzy znaleźli kilka tysięcy krzemiennych narzędzi. – Tu była pracownia krzemieniarska. Ludzie siedzieli sobie, o, na tym pagórku, i łupali te krzemienie. Zaraz obok było jezioro albo starorzecze Odry, widzi pan jeszcze obniżenie po tym? Na tych bagnach pewnie łatwiej było też polować. 90 proc. naszych znalezisk z tego miejsca to są ułomki, okrzeski, powstałe przy wytwarzaniu narzędzi – tłumaczy P. Wiktorowicz.
– Z tych ułomków też można się wiele dowiedzieć. Są specjaliści, którzy na podstawie ułożenia potrafią nawet określić, czy ich wytwórca był prawo- czy leworęczny. Większość narzędzi znalezionych na tym stanowisku było uszkodzona albo nieudana. To dlatego ich wytwórcy je tutaj zostawili. Paweł Wiktorowicz pokazuje nam znaleziony przez siebie ułamany kawałek krzemiennego noża.
– Niech pan sobie sprawdzi, jakie to ciągle jest ostre... Można było tego używać jako noża albo dać jakąś oprawę i zrobić sierp – tłumaczy. Znaleziono też coś kilkadziesiąt metrów od ulicy Granicznej w Lubomi, blisko piekarni. – Widzi pan tę żółtą łachę piasku? Archeolodzy z Wrocławia znaleźli tam małą osadę z okresu wczesnego średniowiecza – pokazuje P. Wiktorowicz.
Na miejscu tej starej osady ma w przyszłości powstać stacja transformatorowa i zbiornik rezerwowy. W jakich warunkach żyli ówcześni mieszkańcy Lubomi, Słowianie z plemienia Gołęszyców? – Koledzy z Uniwersytetu Wrocławskiego znaleźli tu półziemianki. To były chaty częściowo zagłębione w ziemi, z jakąś konstrukcją na górze. Czasami miały wielkość budy dla psa, ale jednak wieczorem można było się w nich schronić... A całe dnie ci ludzie spędzali na zewnątrz, ciężko pracując. Takie były wtedy warunki – mówi archeolog.
Odkrywcy tej osady w Lubomi sformułowali wstępną hipotezę, że była ona związana z wielkim grodziskiem, którego potężne wały sprzed 1200 lat do dziś można podziwiać w lubomskim lesie. To w linii prostej odległość około 2 kilometrów.
Jednym z ciekawszych przedmiotów znalezionych w miejscu, gdzie powstają wały polderu Racibórz Dolny, jest miedziana siekierka z okresu neolitu. Należała do pierwszych rolników, mieszkających około 6 tysięcy lat temu pod dzisiejszym Raciborzem. Jednak ciężko byłoby nią wykonać jakąś pracę.
– Miedź jest zbyt miękka, żeby nią kroić. To raczej coś, co podkreślało prestiż, bardziej kapitał niż przedmiot użytkowy – oceniają Marcin Rezner i Romuald Turakiewicz z Muzeum w Raciborzu. – Może nosił ją wódz, który się szczycił, że w sąsiednich wioskach nikt nie miał czegoś podobnego? – zastanawiają się. Może ten bogacz schował siekierkę w obawie przed złodziejami, a potem zmarł, nie przekazując wiedzy o miejscu ukrycia? A może po prostu zgubił? Siekierka jest tak mała, że o zawieruszenie jej nietrudno. – Jeśli tak było, to zgubił mercedesa. Bo to mniej więcej tej klasy rzecz – komentuje M. Rezner.
Wszystkie znaleziska z wykopalisk pod wałami polderu Racibórz Dolny trafią po ich opracowaniu do Muzeum w Raciborzu. Najciekawsze z nich zostaną prawdopodobnie pokazane na wystawie czasowej, która mogłaby odwiedzać też inne muzea.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.