Cenne zwierzę. Możesz sam wybrać imię dla najmłodszego żubra z Pszczyny. To dziołcha – ważąca około 20 kg cieliczka urodziła się nad ranem 20 maja.
Imię dla tego żubrzątka musi zaczynać się od liter: „Pl...”. A to dlatego, żeby już po imieniu można było poznać, że to hanys. Jak to? Ano tak, że imiona wszystkich żubrów z linii pszczyńskiej, jak głęboko sięga ludzka pamięć, zawsze zaczynały się od tych dwóch liter. – Już książę pszczyński tak nazywał swoje żubry. To „Pl...” prawdopodobnie pochodzi od nazwy Pless, czyli Pszczyna – zdradza Grzegorz Czembor, dyrektor Pokazowej Zagrody Żubrów w Pszczynie. Imię powinno też kończyć się literą „a”, zgodnie z regułami języka polskiego. – Chcielibyśmy, żeby to imię wyróżniało płeć. Żebyśmy nie mieli wątpliwości, że to jest mała krówka – tłumaczy Michał Pawlak z Agencji Rozwoju i Promocji Ziemi Pszczyńskiej. Konkurs z nagrodami lada dzień zostanie ogłoszony na stronie: zubry.pszczyna.pl.
Żubry się rodzą
Szczęśliwą matką jest Placka. To już jej czwarte dziecko. Przed porodem i tuż po nim Placka była nerwowa: sprawiała wrażenie, że chce karmiących ją ludzi poczęstować rogami. – Broniła swojego dziecka – komentuje dyrektor. – Teraz już znowu jest łagodna. A jej młode już rano po urodzeniu stało na nogach i biegało – dodaje.
Ojcem jest potężny żubr o majestatycznym wyglądzie: Plawiant. – Najcięższy żubr, jakiego kiedykolwiek udało się zważyć, miał 950 kilogramów. Myślę, że nasz Plawiant dobija do tej wagi – uważa Grzegorz Czembor. Urodzona ostatnio żubrza krówka tej wagi nigdy nie osiągnie – za parę lat ma szanse mieć „tylko” 600–700 kilogramów. To tyle samo lub trochę więcej niż zbudowany z żelastwa fiat 126p – „maluch”, powstający kiedyś kilkanaście kilometrów od Pszczyny.
Śląskich żubrów, które żyją w zagrodzie w Pszczynie oraz w rezerwacie w niedalekich Jankowicach, jest dziś 48. Przed zamknięciem tego numeru katowickiego "Gościa Niedzielnego" pracownicy w rezerwacie w Jankowicach spodziewali się jednak, że lada dzień u nich też urodzą się małe żubry. – Corocznie przychodzi u nas na świat 7–9 żubrów, ale w tym roku może ich będzie o kilka więcej – zdradzili.
Wstęp wolny dla kłusowników
A wszystko to jest możliwe dzięki księciu pszczyńskiemu Janowi Henrykowi XI Hochbergowi, który w 1865 roku dokonał korzystnej wymiany z rosyjskim carem Aleksandrem II. Posłał mu 20 jeleni złapanych w pszczyńskich lasach. W zamian car dał księciu pszczyńskiemu cztery żubry: trzy krowy i jednego byka. Te potężne zwierzęta przyjechały z Białowieży na stację kolejową w Murckach. Trafiły do zagrody w tej miejscowości, a później – do lasów pszczyńskich. Przemierzały potężny obszar ponad 15 tysięcy hektarów. Książę pozwalał strzelać do żubrów tylko swoim najznamienitszym gościom, np. królom pruskim. Zwierząt szybko przybywało. W 1918 roku żyły tu aż 74 żubry. I właśnie wtedy przyszła pierwsza katastrofa. Koniec roku 1918 przyniósł chaos w całym państwie niemieckim.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.