W czterech zbudowanych na ziemi gniazdach w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu (Podkarpackie) cztery pary kalekich bocianów wychowują 15 piskląt.
"Rodzicami piskląt są bociany, które na stałe przebywają w naszym ośrodku. Mają np. trwale uszkodzone skrzydła lub kończyny; od wielu lat nie mogą latać. W tym roku złożyły one 20 jaj; wykluło się z nich 15 piskląt" - powiedział we wtorek PAP weterynarz z przemyskiego ośrodka Radosław Fedaczyński.
Zaznaczył, że "pisklęta są karmione m.in. małymi rybkami, mieszankami mięsnymi, słowem - wysokobiałkowym pożywieniem". "Przez cały czas są pod dobrą opieka zarówno rodziców, jak i pracowników ośrodka. Mam nadzieję, że pod koniec sierpnia, już jako dorosłe i w pełni sił osobniki odlecą do Afryki" - dodał weterynarz.
Fedaczyński przypomniał, że bociany obawiające się drapieżników, np. kun lub lisów, swoje gniazda budują na wysokich drzewach.
Według niego zachowanie bocianów w przemyskim ośrodku jest niespotykane. Nie wyklucza, że może ono mieć związek z założeniem kilka lat temu w placówce systemu odstraszania drapieżników, tzw. elektrycznego pastucha.
"Nasi pacjenci poczuli się bezpieczniej. Niektóre bociany już dwa lata później zaczęły budować gniazda na ziemi i składać w nich jaja. Od 2011 r. każdego lata po kilka, kilkanaście bocianów, które wychowały się w gniazdach zbudowanych na ziemi, po osiągnięciu dojrzałości opuszcza ośrodek" - zauważył weterynarz.
Bociany, które wykluły się w ośrodku, uczą się latać skacząc z drewnianej platformy, systematycznie podnoszonej przez pracowników. "W opanowaniu tej umiejętności nie mogą im pomóc rodzice. Najpierw tylko skaczą, a potem nagle odkrywają, że potrafią latać. Niedługo potem, pod koniec sierpnia, wraz z innymi bocianami odlatują do Afryki" - mówił Fedaczyński.
Przemyski ośrodek działa jako fundacja; powstał na początku lat 90. XX w. Trafiają do niego poszkodowane ptaki i zwierzęta; głównie z Podkarpacia.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.