Czas prywaciarzy

Ile państwa powinno być w nauce?

Jakiś czas temu w USA prywatna firma wystrzeliła w kosmos rakietę Falcon Heavy. Dzisiaj okazało się, że administracja prezydenta Trumpa chce sprywatyzować Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Falcon to najpotężniejsza rakieta, jaką kiedykolwiek wybudowaliśmy. Można by się spodziewać, że to będzie wspólne dzieło największych agencji kosmicznych. A już na pewno w jej budowę będzie zaangażowana amerykańska NASA. Tymczasem okazuje się, że Falcon Heavy został zaprojektowany i wybudowany przez prywatną firmę należącą do miliardera i wizjonera Elona Muska. Gdy zaczniemy wgryzać się w temat prywatnych inicjatyw w kosmosie, odkryjemy, że jest ich bardzo dużo. Że NASA od lat korzysta z prywatnego transportu na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Tak zwany biznes kosmiczny nie ogranicza się tylko do wykonywania podzespołów (...). W kosmosie nastał czas prywaciarzy? Tak, nastał. Ale mógł nastać tylko dlatego, że to państwo i jego agencje przez dziesiątki lat inwestowały w kosmos.

Ile państwa powinno być w nauce? Nauki podstawowe nie mogłyby powstać i funkcjonować bez pieniędzy publicznych. Bez nauk podstawowych nie mogłyby się rozwijać nauki stosowane. Na te pierwsze stać nielicznych, te drugie są szczególnie doceniane przez kraje na dorobku. Nic dziwnego, nauki stosowane dają szybki zwrot nakładów. To jednak w pewnym stopniu zwrot tego, co wcześniej zainwestowało państwo.

Technologie kosmiczne są bardzo drogie, a swój początek mają w przemyśle zbrojeniowym. Tyle tylko, że nikt nie wybudowałby rakiety i nie poleciał w przestrzeń, gdyby wcześniej kto inny nie zbadał grawitacji, reakcji spalania czy właściwości wielu materiałów. Tego żaden prywatny przedsiębiorca nie będzie robił. On przyjdzie, w pewnym sensie, na gotowe. I bardzo dobrze, że przyjdzie.

Choć słowo „prywaciarz” ma pejoratywne zabarwienie, bez prywatnych inicjatyw nie ma rozwoju. Państwo ma swoją rolę do odegrania tylko na początku procesu odkrywania. Państwo ma inkubować, nadawać pęd i opiekować się na starcie. Potem zaangażowanie państwa i publicznych pieniędzy bardziej przeszkadza, niż pomaga. Gdy wszystkie technologie są na stole, lepiej w jedną całość poskłada je prywatna firma.

Tak jest z rakietami, tak jest z telefonami (w nowoczesnym smartfonie jest kilkadziesiąt patentów, które powstały dzięki finansowaniu publicznemu), tak jest z samochodami. Dlatego nie będę się dziwił nawet przez chwilę, gdy pierwszy człowiek na Marsa przyleci statkiem wybudowanym przez prywatną firmę.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg