Potrzebujemy siebie

Jeżeli poprzestaniemy na kontakcie czysto wirtualnym, będziemy mieli tylko jego namiastkę.

Gdy pisałem artykuł o lenistwie, wspominałem o tym, że to, co było dla nas w przeszłości jednym z wielu „mechanizmów zabezpieczających”, dzisiaj bywa kulą u nogi. Świat zmienia się znacznie szybciej niż my. Jak za tymi zmianami nadążyć? Chyba tylko ucząc się.

Na pewno wyjściem nie jest odrzucanie szeroko pojętej nowoczesności. To tak bardzo pojemne, że wolę – dla potrzeb tego felietonu – nieco zawęzić znaczenie tego pojęcia. Pisząc o nowoczesności, mam na myśli technologie, które nas otaczają. One nam ułatwiają życie, ale równocześnie tracimy dla nich głowę. Producenci urządzeń, ale także aplikacji (oprogramowania), które wypełniają ich wnętrze, te nasze słabości wykorzystują. I tak oto w świecie tak małym jak jeszcze nigdy dotąd, w świecie, w którym kontakt pomiędzy ludźmi jest banalnie prosty, do epidemii urasta problem... samotności.

Potrzebujemy drugiego człowieka. Potrzebujemy jak powietrza i jak wody. Realizujemy się w społecznościach. Tych małych – jak rodzina, większych – jak klasa czy jeszcze większych – jak grupa zawodowa. Nie żyjemy dla siebie. Żyjemy dla innych. Nawiązywanie relacji i same relacje nas definiują. Bez nich jako ludzie czujemy się niepełni. Czasami puści. Technologia umożliwia nam ten kontakt, pozwala na budowanie społeczności. A my chętnie z tej okazji korzystamy. Problem polega na tym, że jeżeli poprzestaniemy na kontakcie czysto wirtualnym, będziemy mieli tylko jego namiastkę.

Na początku możemy się nawet nie zorientować. Później często nie ma już odwrotu. I pojawia się samotność. Tym bardziej dokuczliwa, tym bardziej irytująca i wykańczająca, że to samotność wśród roześmianych, pięknych i szczęśliwych ludzi. Czyż nie taki obraz siebie kreujemy w świecie wirtualnym? Dlaczego oni wszystko mają, a ja nie mam nic? Dlaczego oni piszą o wszystkim, a ja nie mam nikogo, z kim mógłbym się podzielić problemami? Idziemy w te niepełne, udawane relacje, bo tak jest łatwiej. Budowanie prawdziwych bywa trudne. Czasami wymaga wysiłku, czasami refleksji nad samym sobą. Czasami wymusza zmianę poglądów, a nawet przyznanie się do błędu. W świecie cyfrowym, w którym algorytmy dobierają nam towarzystwo o poglądach, zamiłowaniach i gustach takich jak nasze, tego wysiłku nie trzeba podejmować. Wybieramy więc to drugie. I to właśnie wybierają nasze dzieci. Po czasie, często już jako dorośli, orientują się, że – nawet gdyby chcieli – nie potrafią nawiązać prawdziwych relacji z innymi ludźmi w świecie realnym.

To nie jest tekst zachęcający do wyrzucenia smartfonów i zablokowania mediów społecznościowych oraz wszelkich komunikatorów. Po prostu nauczmy się z nich odpowiedzialnie korzystać. Do życia potrzebujemy innych ludzi. Nie ciągu zer i jedynek.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| FELIETONY, NAUKA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg