Szczyt klimatyczny w Katowicach przeszedł do historii. Teraz, gdy kurz już opadł, a delegaci wrócili do swoich domów, warto przyjrzeć się temu, co podpisano. Jedni twierdzą, że COP24 to sukces, inni – że porażka. Najwięcej jest tych, którzy uważają, że to nowy początek.
W Katowicach nikt nie debatował nad tym, czy klimat się zmienia, czy nie. Nikt nie dyskutował o tym, czy ta zmiana jest wynikiem działalności człowieka, nikt nie zastanawiał się też nad tym, czy warto z tymi zmianami walczyć (przez ograniczenie emisji). Te kwestie były rozpatrywane na niejednej konferencji. Do Katowic zjechali delegaci z 200 krajów świata po to, by uzgodnić, jak ze zmianami walczyć. W jednej z rozmów pojawiła się bardzo trafna analogia. W kierunku Ziemi leci planetoida, która może spowodować znaczne szkody. Przez jakiś czas trwała dyskusja nad tym, czy taki obiekt w ogóle istnieje. Potem, gdy nie było co do tego wątpliwości, zaczęto dyskutować, czy zagraża Ziemi. Dzisiaj wiemy, że zagraża. Wtedy zaczęła się dyskusja o tym, czy możemy i czy chcemy coś z tym problemem zrobić. Na konferencji klimatycznej w Paryżu w 2015 r. padła na te dwa pytania odpowiedź twierdząca. Chcemy coś z tym zrobić i musimy coś z tym zrobić. Oczywiście papier jest cierpliwy, a deklaracje składać jest łatwo. Dlatego na konferencji w Paryżu pojawili się wszyscy wielcy przywódcy tego świata. Wszyscy chcieli, żeby było lepiej, bezpieczniej i taniej. Tyle tylko, że tak się nie da. Nie mamy zbyt wielu narzędzi, by uniknąć kłopotów. Jednym z nich jest ograniczanie emisji CO2, drugim – pochłanianie tego „nadmiarowego” CO2, który już do atmosfery zdążyliśmy wypuścić.
Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.