W ubiegłym miesiącu z powodów innych niż zakażenie koronawirusem zmarło niemal 70 proc. więcej osób niż w listopadzie 2019 r. Przyczyną wzrostu liczby tych zgonów jest m.in. ograniczona dostępność do leczenia - pisze poniedziałkowy DGP.
Z danych NFZ, o które poprosił DGP, wynika wyraźnie, że dostęp do leczenia chorób, które najczęściej przyczyniają się do śmierci, pogorszył się wraz z pandemią. "Chodzi o kardiologię, onkologię i choroby płuc. I choć były momenty, kiedy leczenie wracało do poziomu z poprzedniego roku, to bilans od marca do października jest zdecydowanie ujemny" - pisze gazeta.
Jak czytamy, specjaliści odnotowali pół miliona mniej wizyt kardiologicznych, przestała też działać kompleksowa opieka kardiologiczna, która obniżała śmiertelność nawet o 20 proc. "Ośrodek, z którym współpracowaliśmy, został zamieniony w szpital covidowy. Musieliśmy w związku z tym zawiesić współpracę, a co za tym idzie - program leczenia kardiologicznego" - powiedział "DGP" lekarz ze szpitala klinicznego w stolicy. Medycy mówią wprost: doszło do sytuacji, w której na porządku dziennym są zawały "przechodzone". Pacjenci odczuwający ból w klatce piersiowej nie zgłaszają się bowiem do szpitali - pisze dziennik.
Gazeta zwraca również uwagę, że jeszcze gorzej jest z leczeniem chorób płuc w warunkach szpitalnych. Liczba udzielonych świadczeń przez ostatnie osiem miesięcy spadła o niemal 40 proc. Jednym z powodów jest to, że oddziały zostały przeznaczone dla pacjentów z koronawirusem, u których problemy z oddychaniem to jedno z najczęstszych powikłań.
Nawet w onkologii, którą starano się oszczędzić, liczba wykrywanych przypadków podczas pandemii znacznie się zmniejszyła w porównaniu z rokiem poprzednim. Utrudniony dostęp do POZ sprawia, że lekarze rodzinni wychwytują o jedną trzecią mniej pacjentów z rakiem. "Dzwonkiem alarmowym jest sytuacja w psychiatrii. Spadła liczba przyjęć w szpitalach, co jest związane m.in. z zamknięciem wielu oddziałów z powodu ujawnionych ognisk koronawirusa. Tymczasem zapotrzebowanie na leczenie nie zmalało, czego dowodem jest szybująca w górę liczba wizyt u specjalistów. Tylko w październiku psychiatrzy oferujący usługi w publicznym systemie odnotowali 100 tys. więcej wizyt niż rok temu" - czytamy.
Jak jednak podkreśla dziennik, resort zdrowia dostrzega problem. Bierze pod uwagę oddzielenie od stycznia pacjentów covidowych i niecovidowych. Wszystko po to, by część placówek mogła zacząć przyjmować chorych na pełnych obrotach.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.