Wizualne prezentowanie informacji to nie wynalazek współczesności. O historii i wyzwaniach "kultury obrazkowej" rozmawiają uczestnicy konferencji "Od Biblia Pauperum do Hipertekstu - Wizualizacja wiedzy", zorganizowanej w Muzeum Narodowym w Warszawie.
"Od prehistorycznych rysunków naskalnych i sztuki australijskich aborygenów po zapis obrazów z elektronowego mikroskopu wizualizacja była sposobem ujmowania, rozumienia i przekazywania wiedzy. Dziś w dobie kultury wizualnej to, co nie jest obrazem w ogóle ma byt wątpliwy" - powiedziała dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie Agnieszka Morawińska na rozpoczętej w czwartek konferencji.
Sposobów wizualizacji wiedzy przybywało wraz z rozwojem techniki - początkowo sztuki plastyczne wykorzystywane były przede wszystkim do ilustrowania książek a następnie prasy. Później pojawiła się fotografia, film, telewizja, a ostatnio internet. Zwłaszcza internet stał się medium, w którym musi prezentować się każdy, kto chce, żeby o nim wiedziano.
Muzeum Narodowe zdaje sobie z tego sprawę i właśnie kończy skanowanie i fotografowanie swoich zbiorów. Pod koniec grudnia ma zostać uruchomiona pierwsza część witryny internetowej o nazwie "dMuseion", na której możliwe będzie wirtualne zapoznanie się z dziełami sztuki, wystawianymi w Muzeum. Jednak digitalizacja, jak podkreśliła dyrektor Muzeum, nie jest prosta, a problemy z nią związane nie ograniczają się do kwestii technicznych i finansowych.
"Wkraczamy w świat, który przeczuwamy, ale do końca nie wiemy jeszcze jak będziemy się w nim poruszać. Wkraczamy w świat otwarty dzięki obrazom, a jednocześnie rzeczywistość wirtualną, która siłą rzeczy będzie oddzielać odbiorców od tych przedmiotów, które prezentujemy" - powiedziała PAP.
Ponadto, ponieważ pokazywanie dzieł sztuki w internecie wiąże się z koniecznością wykonania ich cyfrowych kopii, trzeba wiedzieć jak je robić, nie uszkadzając samego dzieła. Dlatego muzealnicy korzystają z wiedzy naukowców z różnych dziedzin - chemików, fizyków, mikrobiologów, żeby wiedzieć jak np. fotografować obrazy i rzeźby, żeby im nie zaszkodzić.
Morawińska zwróciła też uwagę, że dostęp do cyfrowych zasobów muzeum nie służy tylko komunikacji z odbiorcami, ale również do wymiany wiedzy między muzeami oraz między nimi a innymi instytucjami. "Pod tym względem jesteśmy w porównaniu z resztą świata trochę w ogonie. Ale musimy się włączyć w tę sieć. To nasze być albo nie być" - podkreśliła.
Jak powiedziała PAP główna organizatorka konferencji, Agata Biały z Muzeum Narodowego w Warszawie, rozpoczęta w czwartek konferencja ma służyć właśnie wymianie doświadczeń między naukowcami, badającymi różne aspekty kultury wizualnej. W przyszłości, muzeum planuje zainicjować taką wymianę również między naukowcami z różnych krajów. Chodzi o wypracowanie sposobów wizualizacji, które mogłyby wykorzystać nie tylko muzea, ale także naukowcy ze wszystkich dziedzin.
"Jesteśmy w momencie, w którym nauki szalenie się specjalizują i przeciętny śmiertelnik nie bardzo chce wchodzić w takie szczegółowe specjalizacje. Szukamy formuł, przy pomocy których będzie można powiedzieć coś łatwiej, przekazać wiedzą łatwiej przyswajalną za pomocą obrazu cyfrowego czy szerzej - medialnego" - tłumaczyła Biały.
Dla muzealników, według niej, szczególnie istotne byłoby wykorzystanie nowych, atrakcyjnych form publikacji do prezentowania zbiorów muzealnych, np. miniatur lub obrazów, których tradycyjne katalogi są mało rozpowszechnione i nie bardzo interesujące dla laików.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.